W Niemczech za 150-250 euro można kupić przez internet psy z legnickiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Za granicę wywozi je fundacja Hunde in Not. Obrońcy zwierząt wiedzą o tym. Ich zdaniem to dobry sposób na znalezienie domu dla psów, których w Polsce nikt nie chce. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że pod płaszczykiem szlachetnej działalności ktoś robi biznes.
Fundacja Hunde in Not ma siedzibę w Hanowerze. Od kilku lat współpracuje z kilkoma polskimi schroniskami dla zwierząt, a od ubiegłego roku także ze schroniskiem w Legnicy. Dotąd przeprowadziła kilkadziesiąt adopcji pochodzących stąd psów. Na mocy porozumienia z Legnickim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej po zaszczepieniu, zaczipowaniu, ewentualnej sterylizacji i opłaceniu paszportu przewozi je do Niemiec, gdzie szuka dla nich właścicieli.
Poszukiwanie wygląda tak, że psy są sprzedawane na aukcjach w internecie. Odkąd dwie zbuntowane wolontariuszki z legnickiego schroniska w swoim blogu opisały ten proceder, przy oferowanych na e-bay zdjęciach psów Hunde in Not zamiast konkretnej ceny umieszcza skrót VB (co znaczy: suma do uzgodnienia). W treści ogłoszeń drobniejszym drukiem zaznaczono jednak, że za zwierzę trzeba zapłacić od 150 do 250 euro.
Legnickie blogerki uważają, że ktoś robi na psach ze schroniska złoty interes. W podobnym duchu kilka lat temu masowe zagraniczne adopcje opisywała Dogomania, największe polskie forum dla miłośników zwierząt. Według zamieszczonych tam wyliczeń Paulinchen – internautki z Niemiec – szczepienie, paszport i czip dla jednego psa kosztują ok 30 euro. Do tego należy doliczyć 30 zł (7,5 euro) opłaty za wydanie go ze schroniska i koszt przetransportowania do Niemiec. “W Niemczech psy są sprzedawane na ogół za 250 euro (często za więcej).” – pisała Paulinchen. “Przy 10 psach to już 2.500 euro. Z tej sumy się odlicza tylko 300 euro na wydatki dla schroniska plus koszty paliwa, powiedzmy maks. 200 euro. Zostaje zysk 2000 euro”. Hunde in Not jest jedną z wielu niemieckich fundacji stworzonych by pomagać psom z Polski.
Smerfetka, śliczna biała suczka w czarne i brązowe łaty, została w lipcu w ramach interwencji zabrana biednej rodzinie. W ich mieszkaniu było tak dużo psów, że właściciele nie byli w stanie ich wyżywić. Trafiła do schroniska, gdzie – jak piszą zbuntowane wolontariuszki – wpadła w oko handlarzom. Po wysterylizowaniu, wywieziono ją do Niemiec i sprzedano za 250 euro. Za tyle samo poszedł Rubinek, odebrany siłą tej samej rodzinie. Ci ludzie w życiu nie pomyśleliby, że za dwa swoje psy mogliby – jak Hunde in Not – zainkasować 2 tysiące złotych.
Z kwitkiem odprawiona została para, która zachęcona ogłoszeniem na stronie legnickiego schroniska przyjechała niedawno adoptować Balbinkę. Usłyszeli, że suczka, która im się spodobała, jest już przygotowana do wywiezienia do Niemiec. Nie wydano im zwierzęcia, choć byli gotowi poza zwyczajową opłatą (30 zł) pokryć wydatki poniesione na czipowanie i paszport. Balbinka za 130 euro została wystawiona na niemieckim e-bayu. Czeka na Niemców, którzy wezmą ją do domu, choć byli gotowi przygarnąć Balbinkę Polacy.
Leszek Boksa, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Legnicy, nie widzi problemu. – Jeśli było ustalone, że ten pies jedzie z fundacją do Niemiec, to nie mógł zostać wydany komu innemu – stwierdza.
Z rozmowy z kierownikiem wynika, że tyko część psów Hunde in Not odwozi do konkretnych osób, które wcześniej upatrzyły sobie zwierzaka na stronie schroniska. Dla pozostałych Niemcy dopiero zamierzają poszukiwać domu. Leszek Boksa zapewnia, że schronisko interesuje się ich dalszym losem. Do Legnicy jak dotąd nie dotarł żaden sygnał, by powierzonym Hunde in Not psom działa się jakakolwiek krzywda.
- Przeciwnie. Mamy dowody, że trafiły w bardzo dobre ręce, do dobrych domów – twierdzi Józef Wasinkiewicz, prezes Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. – Docierają do nas zdjęcia i filmy. Dla porządku, aktualnie sprawdzamy jednak wszystkie sygnały i albo będziemy kontynuować współpracę z Hunde in Not, albo ją zerwiemy.
Zdaniem Tadeusza Wypycha, prezesa Fundacji Argos monitorującej polskie schroniska, praktyka wywozu zwierząt przez niemieckie fundacje nie jest legalna. “Nawet godząc się na pozaprawny charakter “adopcji” ze schronisk, trzeba wykluczyć z tego hurtowe oddawanie zwierząt pośrednikom.” – pisze w swoim stanowisku.
Teresa Prokopek z jaworskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami uważa jednak, że Hunde in Not robi dobrą robotę. W handlu psami przez e-bay nie widzi nic złego.
- A w jaki sposób fundacja ma znaleźć im dom? – pyta. – Za granicę nierzadko wysyłane są psy stare, schorowane, po przejściach. W Polsce nigdy nie znalazłyby domu, bo u nas panuje moda na młode. W Niemczech jest inaczej. Tam ludzie czują dumę, kiedy wyprowadzają na spacer takiego staruszka.
Jaworski TOZ wspiera i kontroluje współpracę Legnicy z Hunde in Not. Sprawdza warunki transportu. Pilnuje, by drogą mejlową docierały do Polski zdjęcia zrobione zwierzętom u nowych właścicieli.Teresa Prokopek zapewnia, że gdyby miała choćby cień wątpliwości, nigdy nie pozwoliłaby na wywiezienie ich z kraju.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Zrzuty z ekranu ze stron e-bay, na którym oferowane są psy wywiezione ze schroniska w Legnicy.
Tylko kwestia prawdy gdzie idą te psiaki, zabierają szczególnie duży psy, zapytajcie prezydenta bądź któregokolwiek z weterynarzy. Jak są uczciwi to powiedzą prawdę.
Tak,sa osoby ,ktore zaangazowaly sie w pomoc zwierzakom z jakiejs tam wrazliwosci.Jednak gdy poczuly ,ze na tych zwierzakach mozna zarobic ,krzywdzac je nawet ,to ta wrazliwosc jakos zanikla .Niektorzy odrazu wchodza w biznes udajac milosnikow zwierzat ,bo to kasa….
Jak zwierze miesozerne,ktore poczuje krew….
A te TOZy tez sa pod lupa. Glowny oddzial TOZ w Warszawie ma zarzuty prokuratorskie.
TOZ Jawor moze sobie podac reke z TOZ Szczecin widze.
Zaznaczam,po tysiacach psow nieodnajdziemy nigdy sladu !
A Ci ze schroniska i z TOZu ,to oni albo z gruszki sie urwali albo biora udzial w procederze !
W niemieckich schroniskach usypia sie nadmiar psiakow !
Najgorsze jest ,to,ze znacznej wiekszosci z tych psiakow nie mozna juz nigdy odnalezc . Slad po nich przepada.Tylko nieliczne ida do adopcji.
Tak sie dzieje w wielu innych schroniskach np. Gorzow Wlkp.,Szczecin.
TOZ Szczecin to juz lepiej nie mowic ,co tam sie wyprawia.