Sąd Rejonowy w Legnicy uznał właściciela psiej pseudohodowli w Cichoborzu (gmina Prochowice) za winnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami. Skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Mężczyzna ma nadzór kuratora i 10-letni zakaz posiadania zwierząt. Dodatkowo sąd nakazał mu wpłacenie 10 tys. złotych nawiązki na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Legnicy oraz orzekł o przepadku wszystkich psów. Wyrok jest nieprawomocny.
Wolontariusze i inspektorzy TOZ Legnica rok temu ratowali psy z Cichoborza a teraz ze łzami w oczach słuchali, jak sędzia uzasadniała wyrok. Oskarżony był dotąd niekarany, stąd kara więzienia w zawieszeniu. Ale ani razu podczas całego procesu nie okazał skruchy. Prezentowane przed sądem dowody bestialstwa, jakiego dopuszczał się wobec hodowanych w Cichoborzu zwierząt, nie wywołały w nim żadnej autorefleksji. Nie zburzyły spokoju ducha.
Dlatego sędzia wskazywała, że oskarżony jest osobą pozbawioną uczuć wyższych. Nawiązując do buddyzmu, w którym wierzy się w reinkarnację, dodała, że może zrozumiałby wyrządzoną krzywdę, gdyby po śmierci mógł odrodzić się w ciele psa.
Pseudohodowla w Cichoborzu produkowała psy w typie owczarek niemiecki. Mężczyzna miał też owczarka podhalańskiego. Traktował je jak maszynki do zarabiania pieniędzy.
Gdy w październiku 2023 roku ludzie z TOZ-u w asyście policjantów, inspektorów weterynarii oraz pracowników gminy Prochowice weszli na posesję oskarżonego, zastali horror: 36 psów trzymanych w straszliwych warunkach, bez wody, pożywienia, opieki lekarskiej. Część była przypięta na łańcuchach, inne pozamykane w ciasnym kojcu albo komórce, często bez czegokolwiek, co mogłoby służyć za legowisko. Przeraźliwie bały się ludzi. Porozstawiane tu i ówdzie garnki były puste, w nielicznych na dnie zachowały się resztki zzieleniałej ze starości wody. W trakcie kontroli w całym gospodarstwie nie było żadnego jedzenia dla psów. Wolontariusze TOZ przypuszczają, że dwa razy na tydzień dostawały śrut lub kości, co wywołało u części powikłania żołądkowo-jelitowe. W miarę dobrej kondycji było kilka psów, stan reszty został określny jako skrajne wychudzenie lub wychudzenie.
- Jako lekarze weterynarii pierwszy raz widzieliśmy tak chude szczenięta – mówiła doktor Barbara Małecka-Salwach, szefowa inspekcji weterynaryjnej w Legnicy. – Zazwyczaj są to fajnie odżywione kulki a te miały pozapadane z głodu brzuszki.
Suki z pseudohodowli w Cichoborzu hormonalnie pobudzano do cieczki, co wzmagało też agresję w stadzie. Zwierzęta były brudne, mocno zapchlone, z objawami alergicznego pchlego zapalenia skóry i niezaopatrzonymi ranami, w których lęgły się larwy much.
Za pośrednictwem legnickiego TOZ-u psy z Chichoborza zostały rozlokowane po domach tymczasowych, umyte, odpchlone, poddane specjalistycznemu leczeniu i socjalizacji. Stopniowo dochodziły do siebie i część już trafiła do adopcji. Na zdjęciu poniżej jest jeden z psiaków, który jako szczenię został uratowany z pseudohodowli w Cichoborzu. Ma obecnie swój dom w Nysie Kłodzkiej.
FOT. TOZ LEGNICA