Prawo nie zabrania księdzu nadstawiać dzieciom kolan, aby zlizywały z nich bitą śmietanę. Marcin Kozyra, dyrektor Gimnazjum Salezjańskiego w Lubinie, nie popełnił przestępstwa bawiąc się w ten sposób z pierwszoklasistami podczas głośnych na cały kraj otrzęsin.Prokuratura właśnie umorzyła śledztwo w sprawie doprowadzenia małoletnich do wykonania innej czynności seksualnej.
Zainteresowanie prokuratury tym, co działo się na otrzęsinach u salezjan, wywołał medialny szum wokół kilku zdjęć opublikowanych na oficjalnej stronie szkoły. Widać na nich, jak dzieci klęcząc i na czworakach zlizują bitą śmietanę (w innej wersji piankę do golenia) z gołych kolan księdza dyrektora.
- Po zgromadzeniu i przeanalizowaniu dokumentacji dotyczącej wyjazdu i przesłuchaniu ponad 110 świadków: rodziców dzieci, nauczycieli i animatorów uczestniczących w wyjeździe, prokurator powołał biegłego z zakresu seksuologii i psychiatrii prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza celem odpowiedzi na pytanie, czy czynności uczniów podejmowane w ramach zabawy określanej jako otrzęsiny miały charakter seksualny i czy w związku z tym należy je traktować jako inną czynność seksualną – relacjonuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy
W języku prawniczym inna czynność seksualna to takie zachowanie, które nie jest obcowaniem płciowym, ale wiąże się z szeroko pojętym życiem płciowym człowieka. Jak wyjaśnia prokurator Liliana Łukasiewicz, polega ono na kontakcie cielesnym sprawcy z pokrzywdzonym lub przynajmniej na cielesnym i mającym charakter seksualny zaangażowaniu ofiary. W każdym przypadku zachowanie sprawcy musi zmierzać do pobudzenia lub zaspokojenia jego własnego popędu płciowego.
Zdaniem biegłego, nie ma podstaw do stwierdzenia, że dotknięcie nosem białej piany na kolanach duchownego miało charakter seksualny, a zachowanie dyrektora motywowane było popędem seksualnym.
- Ten element otrzęsin był jednym z etapów zorganizowanej publicznie zabawy, a ta i jej konwencja zostały zaakceptowane zarówno przez uczniów, rodziców, jaki i wychowawców – uzasadnia decyzję prokuratury Liliana Łukasiewicz. – O aprobacie zabawy i braku w niej podtekstów o charakterze seksualnym świadczy także wykonanie licznych zdjęć, a następnie zamieszczenie ich na stronie szkoły bez żadnej cenzury. Dowodzą tego również zeznania rodziców twierdzących, że dzieci po powrocie z wycieczki nie czuły się w żaden sposób poniżone, czy urażone, chętnie opowiadały o przebiegu zabawy. Prokurator nie stracił jednak z pola widzenia i społecznego wydźwięku jaki wywołały powyższe otrzęsiny. Na kanwie tej sprawy dostrzeżono problem konieczności takiego organizowania gier i zabaw dla dzieci i młodzieży, aby nie tylko nie uchybiały one godności ich uczestników, ale również tak, aby nie przekraczały one granic dobrego smaku i nie budziły niepotrzebnych skojarzeń i kontrowersji.
Decyzja nie jest prawomocna.
Drukuj
Email
