Pół roku prokuratura prowadziła śledztwo w związku z czterokrotnym rozszczelnieniem instalacji gazowej na ul. Karlińskiego w Legnicy. Ostatecznie umorzyła je, uznając, że nie było bezpośredniego zagrożenia eksplozją lub pożarem. Sytuacja nie nosiła znamion przestępstwa.
- Śledztwo Prokuratury Rejonowej w Legnicy wykazało, że w związku z czterema rozszczelnieniami instalacji gazowej przy budowie gazociągu przy ul. Karlińskiego w Legnicy w dniach 24 sierpnia 2022 r., 11 lipca 2023 r., 20 lipca 2023 r. i 19 listopada 2023 r. nie było zagrożenia dla życia lub zdrowia okolicznych mieszkańców oraz pracowników budowlanych, a także dla ich mienia w postaci zlokalizowanych tam budynków – informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Impulsem do śledztwa były wydarzenia z 19 listopada 2023 r. W wyniku opadów deszczu na leżącą w odsłoniętym wykopie instalację osunęła się ziemia. Doszło do uszkodzenia plastikowej rury. Przez pęknięcie gwałtownie ulatniał się gaz. Strażacy i policjanci ewakuowali ok. 40 mieszkańców ulicy.
Jak informuje Liliana Łukasiewicz, ostatecznie śledztwem objęto cztery zdarzenia. W przypadku trzech z nich przyczyną wycieku gazu było uszkodzenie instalacji łyżką koparki.
W śledztwie prześledzono też proces inwestycyjny i budowlany od momentu zaprojektowania pierwotnej sieci gazowej i jej budowy w roku 2020. Latem 2022 roku na ul. Karlińskiego ruszyły prace związane z budową kanalizacji deszczowej. To w ich trakcie doszło wspomnianych wcześniej do wycieków.
- Powołany w sprawie biegły z zakresu gazownictwa stwierdził, że projekt i wykonanie sieci gazowej w ul. Karlińskiego było zgodne z przepisami i sztuką budowlaną – podsumowuje Liliana Łukasiewicz. - Biegły stwierdził, że w przypadku badanych uszkodzeń sieci na wolnym powietrzu i przy wycieku gazu do atmosfery, kluczowa jest nie objętość gazu, który uleciał, a wielkość otworu jakim się wydostał, a także ustalenie, iż w strefie zagrożenia mogło dojść do inicjacji pożaru lub wybuchu na skutek pojawienia się ognia, czy też iskry elektrycznej. Jak ustalono przy pierwszej awarii z 24.08.2022 r. powstał niewielki otwór, co spowodowało, że średnia obszaru zagrożonego mieściła się w zakresie placu budowy. W przypadku trzeciej awarii z 20.07.2023 r. oraz czwartej z 19.11.2023 r. otwory, którymi doszło do wycieku także były niewielkie. Zagrożenie potencjalnym niebezpieczeństwem zamykało się w obrębie 3,5 metra, co powodowało, że nie istniało zagrożenie dla ludzi lub budynków. Tylko przy drugiej awarii z 11.07.2023 r. powstało większe uszkodzenie, które spowodowało zagrożenie w zasięgu 15 metrów, przez co w strefie tej znajdowały się dwa budynki mieszkalne. W żadnym jednak przypadku w strefie zagrożenia nie znajdowały się osoby, zachowujące się w sposób, który mógłby zainicjować niebezpieczeństwo pożaru lub wybuch. Nie były też używane urządzenia, które mogłyby tak zadziałać. Pracujący silnik koparki nie osiąga temperatury powodującej wybuch, zaś rury wykonane są z materiału syntetycznego, a więc po uderzeniu w nie, nie dochodzi do skrzenia się iskry. Samoczynnie gaz nie wybucha i nie zapala się.
Resumując, we wszystkich badanych przypadkach grożące niebezpieczeństwo nie miało charakteru bezpośredniego, a jedynie potencjalny.
- Przeprowadzone postępowanie ujawniło, że pomimo tego, że na etapie projektowania oraz budowy pierwotnego gazociągu brak było uchybień, to realizacja inwestycji drogowej cechowała się pewnymi punktami krytycznymi – kontynuuje prokurator Liliana Łukasiewicz. - Związane to było przede wszystkim z pracą maszynami budowlanymi w strefie sieci gazowej, co skutkowało jej uszkodzeniem.
Dlaczego? Ponieważ projektantowi sieci gazowej nie dostarczono projektu drogowego. Bez tego dokumentu nie był w stanie uwzględnić grubości warstwy konstrukcyjnej drogi. Zamiast współpracować, podmioty odpowiedzialne za budowę infrastruktury w tym miejscu działały na własną rękę. Jedni projektanci działali na zlecenie gminy, do której należy droga, drudzy na zlecenie Polskiej Spółki Gazownictwa, kładącej sieć gazową.
Nie można z tego powodu postawić nikomu zarzutu, bo brak jest norm postępowania ustalających konieczność takiej współpracy na etapie projektowania. Perturbacji można by uniknąć, gdyby jeden podmiot przeprowadził całą inwestycję. Ale – jak zauważa pani prokurator - oznaczałoby doprowadzenie gazu do mieszkańców ulicy Karlińskiego dopiero w roku 2022 lub 2023, co z powodów społecznych i funkcjonalnych niewątpliwie utrudniłoby im codzienne funkcjonowanie.
- Szereg zachowań mogło zatem zapobiec uszkodzeniom sieci. Nie zmienia to jednak zasadniczej przyczyny podjęcia zapadłej w sprawie decyzji o umorzeniu postepowania, jaką jest brak wystąpienia w opisywanych zdarzeniach znamienia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego eksplozją gazu lub pożarem – komentuje prokurator Liliana Łukasiewicz.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI