33-letniego legniczanina, który zmarł w niedzielę w legnickim szpitalu, pobił recydywista Jan F. Jak się okazuje trzej inni mężczyźni i młoda kobieta, zatrzymani przez Policję jako podejrzani o napad i pobicie, byli jedynie świadkami zajścia. To oni wezwali karetkę i próbowali udzielić pobitemu pierwszej pomocy.
Prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, ujawniła dziś okoliczności zdarzenia, do którego doszło w nocy z 2 na 3 grudnia. W garażu przy ul. Sudeckiej w Legnicy grupa osób przebywała na towarzyskim spotkaniu. Poszkodowany najprawdopodobniej zaszedł tam przypadkiem. Doszło do słownej utarczki. Jan F. podszedł do 33-latka i głową uderzył go w twarz.
- Pokrzywdzony się przewrócił i stracił przytomność – mówi prokurator Lidia Tkaczyszyn. – Inne osoby, widząc co się stało, próbowały go ratować. Wezwały karetkę.
Około godz. 1.30 mężczyzna trafił do szpitala w Legnicy. Lekarze jeszcze kilkanaście godzin walczyli o jego życie. Pobity zmarł w niedzielę ok. godz. 15.
- Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był uraz mózgu – informuje Lidia Tkaczyszyn.
Jan F. ma 25 lat. Był w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Za pobicie 33-latka ze skutkiem śmiertelnym będzie odpowiadał w warunkach recydywy. Prokuratura wystąpiła do sądu o jego tymczasowe aresztowanie.
FOT. PIXABAY.COM