Legnicka spółdzielnia inwalidów Legspin nie odprowadzała obowiązkowych składek i ociągała się z wypłatą pensji pracownikom. Załoga straciła cierpliwość i złożyła zawiadomienie do prokuratury. Drugie zawiadomienie złożył ZUS. Do spółdzielni wszedł prokurator.
Śledztwo dotyczy okresu od października 2009 r. do kwietnia 2013 r. . Przez te cztery lata miało w Legspinie dochodzić do złośliwego i uporczywego naruszania praw pracowniczych. Spółdzielnia inwalidów nie odprowadzała za swych pracowników składek na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne oraz Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
? Zawiadomienie w tej sprawie w kwietniu tego roku złożył Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Legnicy ? informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka legnickiej Prokuratury Okręgowej.
Podobnej treści doniesienie w maju złożyło kilkudziesięciu pracowników spółdzielni. Dodatkowo skarżą się w nim na niewypłacanie w terminie wynagrodzenia. Sugerują niewłaściwe gospodarowanie majątkiem spółdzielni. Jak mówi Liliana Łukasiewicz, prokurator dołączył ich zawiadomienie do materiałów już prowadzonego postępowania. Śledztwo jest w toku.
Spółdzielnia Inwalidów Legspin szyje kapcie, obuwie dziecięce, ubrania. Ponadto świadczy usługi porządkowe i zajmuje się szkoleniami BHP. Przede wszystkim jednak jako zakład pracy chronionej służy niepełnosprawnym, wykluczonym z normalnego rynku pracy, jako miejsce zatrudnienia i rehabilitacji. Legspin jest jednym z najstarszych legnickich zakładów pracy, a w latach 80-tych należał też do największych w mieście.
Zarząd Legspinu poza prokuraturą ma też na karku wierzycieli, bo spółdzielnia jest winna ZUS-owi i skarbówce ok. 2 mln zł. Jeśli firmie nie uda się podźwignąć z kłopotów, 84 osoby, którym dziś daje zatrudnienie, wylądują na bruku.