Pan Władysław ma 78 lat. W październiku został brutalnie pobity przez młodszego o 30 lat kierowcę, bo wjechał rowerem pod prąd w ulicę Jowisza na legnickim Koperniku. Prokuratura odmówiła ścigania sprawcy ze względu na brak interesu publicznego. Rodzina starszego pana nie chce się z tym pogodzić, bo państwu powinno zależeć na wyeliminowaniu agresji z dróg.
Według obdukcji lekarskiej, w wyniku ataku pan Władysław doznał urazu nosa z krwawieniem, zadrapań twarzy, naruszenia zęba, stłuczenia policzka, ramienia, nadgarstka, kolana, lewego podudzia oraz ogólnych potłuczeń. Sprawca gonił go około 100 metrów, bił pięściami po głowie, okładał komórką zawieszoną na smyczy i dwukrotnie przewracał na ziemię.
Wszystko działo się w biały dzień na ruchliwej ulicy w centrum osiedla. Samochód zablokował ruch, utworzył się zator. Widząc krew na twarzy pana Władysława świadkowie myśleli, że doszło do wypadku. Wezwali karetkę, która zabrała poturbowanego 78-latka do szpitala.
Pobicie zostało zgłoszone do Prokuratury Rejonowej w Legnicy. Ta po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia dochodzenia, motywując to brakiem interesu społecznego. Gdyby pan Władysław chciał, może złożyć w sądzie prywatny akt oskarżenia. Zna personalia sprawcy.
- Zachowanie pokrzywdzonego w momencie zdarzenia wcale nie było tak jednoznacznie pozytywne, jak wynikałoby z jego relacji – twierdzi Liliana Łukaszewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Pan jechał pod prąd. Kierowca opla astry, który zwrócił mu uwagę, że stwarza zagrożenie dla siebie i innych, został na początek ofuknięty, że to nie jego sprawa. Gdy chciał wysiąść z samochodu, pan Władysław zablokował mu rowerem drzwi. Potem wjechał mu kołem w krocze, uderzył otwartą dłonią w twarz, wytrącił telefon. Doszło do szarpaniny.
Według syna pana Władysława, to wszystko nieprawda: – Prokuratura bezkrytycznie uwierzyła w wyjaśnienia agresora, nie próbując ich zweryfikować z zeznaniami świadków zajścia – mówi Marek Rabiega.
Starszy pan złożył zażalenie na decyzję legnickiej Prokuratury Rejonowej. Podniósł w nim nowy dla śledczych fakt, który może mieć wpływ na rozstrzygniecie. Chodzi mianowicie o ząb, którego podstawa podczas ataku została naruszona. W obdukcji lekarskiej, o którą opierał się prokurator badając sprawę, nic o tym nie wspominano a obrażenia doznane przez pana Władysława opisano jako skutkujące rozstrojem zdrowia poniżej 7 dni. Naruszony ząb mógłby zmienić tę kwalifikację i spowodować, że dochodzenie zostanie wszczęte z urzędu.
Zażalenie podlega rozpatrzeniu przez Prokuraturę Okręgową w Legnicy. Ta już zdecydowała o tym, by prokurator prowadzący sprawę raz jeszcze wszystko rozważył. W szczególności ma wyjaśnić, czy pobicie spowodowało obrażenia skutkujące rozstrojem powyżej dni 7. W tej chwili możliwe jest zarówno wszczęcie postępowania, jak i podtrzymanie odmownej decyzji.
Zdaniem Marka Rabiegi, legnickie zdarzenie przypomina opisywany przez prasę i media internetowe przypadek kierowcy z Katowic, który w Andrzejki został pobity na drodze przez innego kierowcę. Tam furiatowi postawiono zarzut ?spowodowania naruszenia czynności narządu ciała trwającego nie dłużej niż siedem dni, które miało charakter chuligański?. Agresor został ukarany grzywną (500 zł) i 21 punktami karnymi. Ale, jak zauważa pan Marek, pobity w Katowicach kierowca miał kamerę, sfilmował atak, wrzucił filmik w internet i wywołał szum. O 78-latku z Legnicy wie zaś tylko paru bezpośrednich świadków pobicia.
Nic ująć, nic dodać sory takie mamy państwo.Przeszło minęło, ale niesmak i ból pozostał, ale kogo to obchodzi.