Prokuratura Rejonowa w Legnicy prowadzi postępowanie w sprawie dziesięcioletniej podopiecznej Domu Dziecka przy ul. Wandy w Legnicy. Dziewczynka była szarpana i popychana przez jedną z opiekunek, 32-letnią Krystynę B. Kobieta wykręcała małej rączki. Krzyczała, że ją załatwi i że nie zobaczy już więcej tatusia. Prezydent Tadeusz Krzakowski nie reaguje na sugestię prokuratury, by przenieść skrzywdzone dziecko do innej placówki.
Zrobione telefonem komórkowym nagranie trafiło 23 listopada 2016 roku na fanpage wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Legnicy Macieja Kupaja. Widać na nim, jak opiekunka krzyczy na dziesięciolatkę, szarpie ją i popycha chcąc zmusić do wstania z łóżka i ubrania się. Padają m.in. groźby: “Nie zobaczysz już tatusia”, “Załatwię cię na mojej zmianie”. Kupaj natychmiast zablokował możliwość wyświetlania filmu w internecie, dostarczył kopię nagrania do prokuratury i złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W jego ocenie film dowodzi, że w Domu Dziecka przy ul. Wandy doszło do naruszenia nietykalności cielesnej dziesięciolatki i znęcania się nad podopieczną. Jeszcze tego samego dnia Prokuratura Rejonowa w Legnicy wszczęła postępowanie w tej śledztwo z art. 191 paragraf 1 Kodeksu karnego (“Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia,podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”). Bezzwłocznie zostało tez wydane postanowienie o zatrzymaniu dręczycielki, gdyż uznano, że dalsze jej przebywanie w placówce zagraża istotnemu dobru.
Zatrzymana kobieta ma 32 lata. Od 10 lat pracuje jako wychowawczyni. Prokurator postawił jej zarzut zmuszania małoletniej do określonego zachowania poprzez stosowanie przemocy, krzyk, popychanie, szarpanie. Krystyna B. nie przyznała się do winy. Odmówiła złożenia wyjaśnień. Zastosowano wobec niej tzw. środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej dziewczynki i kontaktowania z nią, zawieszenia w obowiązkach wychowawcy.
Jednocześnie – zgodnie z procedurami obowiązującymi w przypadku przestępstw popełnionych wobec małoletnich – prokurator zwrócił się do sądu rodzinnego o przesłuchanie dziesięciolatki. Doszło do niego szybko. Dziewczynka początkowo była otwarta i szeroko relacjonowała to, co dzieje się w Domu Dziecka przy ul. Wandy w Legnicy. Po pewnym czasie jednak zmieniła postawę i nie chciała już nic więcej mówić. Według biegłej psycholog, obecnej przy przesłuchaniu, mała objawia zaburzenia poczucia bezpieczeństwa i miłości. Zamilknięcie dziewczynki odczytano jako przejaw konfliktu lojalności: dziecko nie chciało zaszkodzić placówce, w której przebywa.
- Uznaliśmy, że dalsze przebywanie pokrzywdzonej w Domu Dziecka przy ul. Wandy jest niewskazane. Na początku października zwróciliśmy się do prezydenta Legnicy o przeniesienie jej w inne miejsce. Prezydent nie zajął stanowiska, więc niedawno referent ponowił starania w tej sprawie – informuje prokurator Radosław Wrębiak, szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy.
Według Arkadiusza Rodaka, rzecznika prasowego prezydenta Legnicy, pismo prokuratury do urzędu dotarło dużo później niż mówi Radosław Wrębiak. – W niedługim czasie pan prokurator dostanie odpowiedź na swoją sugestię – obiecuje Arkadiusz Rodak.
Przy wyjaśnianiu sprawy prokuratura wszczęła współpracę z Rzecznikiem Praw Dziecka. Przekazano mu część materiałów ze śledztwa. W wyniku tych czynności doszło do dwutygodniowej kontroli w Domu Dziecka przy ul. Wandy. Przeprowadziło ją 5 inspektorów z biura Rzecznika Praw Dziecka w Warszawie.
- Czekamy na protokół – mówi Radosław Wrębiak. – Dysponujemy już protokołem z innej kontroli, która przeprowadził Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, gdzie potwierdzono nieprawidłowe zachowanie opiekunki.
Według prokuratora Wrębiaka, obecnie nie ma dowodów, że Krystyna B. znęcała się nad innymi wychowankami. Nie ma też dowodów, że inni pracownicy placówki dopuszczali się podobnych nadużyć.
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak podziękował legnickiej prokuraturze za szczególną wrażliwość na krzywdę dziewczynki.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI