Geodeta widział na mapach, że zaprojektowane przyłącze gazowe do budynku przy ul. 1 Maja 26 w Ścinawie krzyżuje się kablem energetycznym. Dla doświadczonych budowlańców to powinien być sygnał, że przy układaniu sieci muszą zachować ostrożność. Oni jednak, zamiast kopać w ziemi szpadlami, sięgnęli po tzw. kreta. Zdaniem prokuratury, doprowadzili do uszkodzenia kabla i – w efekcie – wybuchu gazu, w którym zginęli ludzie.
Kierownik robót Dawid K. oraz brygadzista Ilia Ch. odpowiadają przed Sądem Okręgowym w Legnicy jako oskarżeni o wybuch gazu, w którym od poparzeń zginęły dwie osoby a dwie inne odniosły liczne obrażenia.
Jesienią 2021 roku Dawid K. oraz Ilia Ch. kierowali robotami przy układaniu gazociągu i podłączaniu do niego budynków w centrum Ścinawy. Przez teren, gdzie kładli rury, biegł też kabel energetyczny, co wymagało od budowlańców szczególnej uwagi. W miejscach kolizji obu sieci należało wykonywać wykopy ręcznie, z dużą ostrożnością, aby go nie uszkodzić. Tymczasem firma zastosowała metodę bezwykopową, tzw. przecisk podziemny przy użyciu sprzętu mechanicznego. W ten sposób doszło do uszkodzenia izolacji zewnętrznej kabla energetycznego. Powstał łuk elektryczny, który nadtopił rurę osłonową i przyłącze gazowe, co doprowadziło do niekontrolowanego wypływu gazu ziemnego do gruntu i budynku mieszkalnego przy ul. 1 Maja 26. Stężenie gazu w powietrzu rosło – w końcu wystarczyła iskra, by doszło do wybuchu i gwałtownego pożaru.
Geodeta wezwany przez legnicki sąd na czwartkową rozprawę w roli świadka mówił m.in. o mapach, które oglądał, i sporządzonych przez siebie szkicach wchodzących w skład dokumentacji powykonawczej. Kilkukrotnie podkreślał, że były na nich zaznaczone miejsca kolizji sieci energetycznej z siecią gazową.
- Poza przyłączem do budynku nr 26 na ul. 1 Maja były inne przyłącza, które krzyżowały się z uszkodzonym kablem Tauronu – mówił mężczyzna. – Takich miejsc było 40.
Geodeta widział mapy, którymi posługiwał się wykonawca inwestycji, i pamięta, że był na nich zaznaczony kabel energetyczny przy przyłączu do budynku przy ul. 1 Maja 26.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI