Przed Sądem Okręgowym w Legnicy trwa proces trzech belgijskich menedżerów oskarżonych o działanie na szkodę polskich firm zatrudnionych przy budowie hali pod fabrykę komputerów Lenovo w Legnickim Polu. Obrony nie usatysfakcjonowały odpowiedzi biegłego z zakresu księgowości, który był słuchany na dzisiejszej rozprawie. Nie wykluczają, że złożą wniosek o powołanie innego biegłego.
Jeśli taki wniosek zostanie złożony a sąd uzna go za zasadny, proces nie zakończy się na początku przyszłego roku, jak informowaliśmy w poprzedniej relacji. Nowa opinia – jak sygnalizują obrońcy Filipa S., Barta de S i Marca C. – miałaby się koncentrować przede wszystkim na określeniu momentu, w której kierująca budową spółka Immo Industry Poland powinna ogłosić upadłość. Biegły z zakresu księgowości Stanisław Ekiert w tej kwestii był, ich zdaniem, mało konkretny. Mecenas Anna Mechowsk-Bokwa zwróciła uwagę, że w jego opinii są wymienione w tym kontekście cztery różne daty. Wprawdzie odpowiadając na jej wątpliwości Stanisław Ekiert doprecyzował, że IIP powinna ogłosić upadłość w marcu 2007 roku, ale dla obrony nie zabrzmiało to przekonująco. To może mieć znaczenie przy ocenie części prokuratorskich zarzutów wobec Filipa S., Barta de S. i Marca C.. Wszyscy trzej odpowiadają m.in. za to, że jako członkowie zarządu Immo Industry Poland nie zgłosili we właściwym terminie wniosku o ogłoszenie jej upadłości.
Najpoważniejsze zarzuty ciążą na Filipie S., który był członkiem zarządu spółek składających się na konsorcjum, powołane przez dewelopera – belgijską firmę PLA Development – do budowy hali w Legnickim Polu. Pierwszą było Immo Industry Poland jako wykonawca-pośrednik. Druga to IC Polska – generalny wykonawca. Tworzyły one swoistą piramidę: PLA Development przelewało pieniądze do IIP, które przelewało pieniądze do IC Polska, które z kolei miało rozliczać się z polskimi podwykonawcami wykonującymi na zlecenie Belgów rozmaite usługi na budowie. Skończyło się to tym, że konsorcjum nie zapłaciło 16 polskim firmom u podstawy piramidy co najmniej 20 mln zł. Według Prokuratury Okręgowej w Legnicy Filip S. wprowadzał polskich przedsiębiorców w błąd i doprowadził do niekorzystnego rozporządzania mieniem znacznej wartości. On także odpowiada za to, że środki, które powinny być przeznaczone na dokończenie projektu Lenovo, szły na inne cele.
Stanisław Ekiert, biegły z zakresu księgowości, twierdzi, że to nie przez zachowanie belgijskiego banku, który w pewnym momencie wstrzymał kredytowanie budowy, polscy podwykonawcy nie dostali zapłaty. Według niego pieniądze zostały zatrzymane przez IIP i przekazane na inne cele.
- Inwestor przekazał IIP ponad 54 miliony złotych. A IIP zatrzymał 34 mln zł i nie przekazał ich wykonawcy – twierdzi Stanisław Ekiert.
Biegły rozwinął dziś na rozprawie swoją opinię, że pieniądze nie trafiały do podwykonawców nie tyle ze względu na strukturę spółek, co na personalne powiązania w ich obrębie. Chodziło mu o to, że w zarządach wszystkich trzech spółek (PLA Development, IIP, IC) zasiadał Filip S..
- Gdyby było trzech różnych menadżerów, trudniej byłoby im się porozumieć, co do przekazania tych pieniędzy na inne cele – precyzował biegły.