Przed Sądem Okręgowym w Legnicy ruszył proces wytoczony administratorce facebookowej grupy Patologia w LSM przez Legnicką Spółdzielnię Mieszkaniową. Działalność Agnieszki Wójcik uwiera władze jak kamień w bucie – Zarząd LSM nie ma komfortu pracy – zeznawał wskazany przez LSM na świadka przewodniczący rady nadzorczej.
Agnieszka Wójciak mieszka w zasobach Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. 2 lata temu założyła na Facebooku prywatną, zamkniętą grupę Patologia w LSM, gdzie spółdzielcy wymieniają się informacjami i opiniami. Grupa ma aktualnie ok. 1,9 tys. członków. To za jej pośrednictwem w styczniu 2022 r. legniczanie skrzyknęli się na protest w sprawie rozliczenia sezonu grzewczego 2020/2021.
Po tej manifestacji władze Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej podjęły szereg działań wymierzonych w grupę Patologia w LSM i jej administratorkę. W pozwie o ochronę dóbr osobistych żądają od Agnieszki Wójciak usunięcia nazwy grupy i 47 komentarzy oraz wpłacenia 20 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Legnicy.
- Ta sprawa jest reakcją na protesty mieszkańców, które odbyły się w styczniu. To próba uciszenia niepokornych lokatorów – mówi broniąca legniczanki adwokat Katarzyna Czuba.
Na rozpoczęcie procesu w Sądzie Okręgowym w Legnicy stawiło się kilkoro lokatorów LSM, by wesprzeć pozwaną administratorkę grupy. Na wniosek spółdzielni sąd przesłuchał przewodniczącego jej rady nadzorczej. Okazało się, że na polecenie władz spółdzielni jeden z jej pracowników na bieżąco przygotowuje zestawienia treści publikowanych przez członków grupy.
- Jest to grupa, która chce upokorzyć LSM – uważa świadek. – Osobiście czuję się dotknięty tymi wpisami, bo trudno znieść insynuacje, że ktoś jest głupi, niedouczony.
Według świadka, aktywność grupy ma związek ze zbliżającym się walnym zgromadzeniem członków spółdzielni. Jego zdaniem, może chodzić o przejęcie władzy.
Sędzia Joanna Oszczęda próbowała ustalić m.in., czy istnienie takiej grupy w jakikolwiek sposób zaburza funkcjonowanie spółdzielni. Świadek uważa, że złe opinie o LSM mogą wpływać na decyzje kontrahentów, ale nie potrafił podać konkretnego przykładu.
- Zarząd nie ma komfortu pracy – mówił. – Tak samo to się odbija na radzie nadzorczej, bo widzę pewną nerwowość.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Drukuj
Email
