Plany rozbudowy zaplecza technicznego Kolei Dolnośląskich przy ul. Pątnowskiej w Legnicy ugrzęzły na mieliźnie. Spółka unieważniła właśnie ogłoszony w czerwcu przetarg na dokumentację projektową. Wcześniej zerwała kontrakt podpisany jeszcze za prezesa Piotra Rachwalskiego. Gdyby nie to, ekologiczna myjnia i centrum logistyczne mogłyby stanąć jeszcze w tym roku. Na opóźnieniu Koleje tracą miliony złotych.
Obok otwartej w styczniu 2018 r. hali serwisowej przy ul. Pątnowskiej w Legnicy miało powstać zaplecze do obsługi i serwisowania taboru Kolei Dolnośląskich – z myjnią, szlifiernią, tokarnią, itp. W czerwcu br. zarząd spółki ogłosił przetarg na kompletną dokumentację projektową dla tego zadania. Zgłosiły się dwie firmy. Różnica cenowa w ich ofertach była znaczna. Firma z Gliwic zażyczyła sobie 2 mln zł z hakiem, więc jej od razu podziękowano. Wybrano ofertę spółki z Wielkopolski, która była gotowa zrobić to samo za cenę ok. 1,3 mln zł. Ale do podpisania umowy nie doszło.
- Oferent po zamknięciu przetargu chciał wymóc na nas zmiany w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia. Powiedzieliśmy nie. – wyjaśnia Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich. – Inwestycja będzie realizowana, ale w innym trybie. W tej chwili skupiamy się na opracowaniu programu funkcjonalno-użytkowego dla tego terenu, by móc wystąpić o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego – dodaje.
W tym kontekście ciekawie czyta się dziś komunikat Kolei Dolnośląskich z 6 czerwca 2019 r., towarzyszący ogłoszeniu (unieważnionego właśnie) postępowania na kompletną dokumentację zaplecza technicznego przy ul. Pątnowskiej. Spółka informowała wtedy, że wie, co chce wybudować (“nowe hale przeglądowe z malarnią, tokarnią, zapadnią, myjnią i szlifiernią”). “Dzięki temu w zakresie przeglądów i serwisowania swojego taboru, zarówno elektrycznych, jak i spalinowych zespołów trakcyjnych Koleje Dolnośląskie S.A. będą samowystarczalne! W perspektywie lat 2022-2033 oszczędności z tego tytułu osiągnąć mogą niebagatelną kwotę 200 mln zł. Co więcej KD S.A. usługi serwisowe i przeglądowe świadczyć będą komercyjnie, we wspomnianym okresie osiągając przychody na poziomie nawet 60 mln zł. Rozpoczęcie budowy nowego zaplecza technicznego planuje się w połowie przyszłego roku a jego uruchomienie może nastąpić w trzecim kwartale 2022 r.” – entuzjastycznie ogłaszał rzecznik prasowy KD.
Cztery miesiące po komunikacie, podane w nim terminy realizacji inwestycji są nieaktualne. Ale wciąż do myślenia daje kwota 200 mln zł, jaką spółka mogłaby zaoszczędzić w 11 lat, gdyby nie musiała zlecać usług w zakresie przeglądów i serwisowania taboru na zewnątrz. 200 milionów złotych podzielone przez 136 miesięcy daje 1,5 miliona złotych na miesiąc! To skala przyszłych oszczędności, ale też ponoszonych obecnie wydatków. Pieniądze wydane na inwestycję w zaplecze mogłyby się zwrócić spółce w ciągu roku lub dwóch.
Obecny zarząd Kolei Dolnośląskich sam wywołał ten kryzys. Gdy w styczniu 2019 r. odwoływano z funkcji prezesa Piotra Rachwalskiego, firma Pre-Fabrykat oddała już do użytku jedna halę serwisową i kończyła projekt kolejnych (m.in. na myjnię dla pociągów oraz centrum logistyczne). Trzy miesiące później nowy zarząd zerwał kontrakt z Pre-Fabrykatem pod pretekstem opóźnień w projektowaniu. Dopytywany przez dziennikarzy Bartłomiej Rodak wyjaśniał, że spółka nie może dopuścić, by przez opieszałość wykonawcy prace budowlane zakończyły się w październiku lub listopadzie zamiast 31 maja 2019 r., jak przewidywała umowa.
Dałby Bóg dziś takie opóźnienie!
FOT. PIOTR KANIKOWSKI