Ekipa LPGK montuje pod Galerią Sztuki cokół dla Julka – pierwszej z cyklu rzeźb, które zaproponował władzom Legnicy Edward Mirowski. Galeria stara się od lat lansować dobrą sztukę. Kiczowata figurka łobuziaka pasuje do tego miejsca jak pięść do nosa. W zamierzeniach ma uatrakcyjniać miasto, ale będzie raczej krzykliwą antyreklamą legnickiego gustu.
Julek ma wdzięk nieporadnej karykatury. Dopóki stał na drugim piętrze urzędu miasta, wadził co najwyżej urzędnikom i nielicznym petentom, docierającym na tę kondygnację. Ale pomysłu przeniesienia go w jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w Legnicy, na skraj Rynku, pod katedrę i ambitną, cenioną w kraju Galerię Sztuki, trudno nie uznać za kuriozum. Jednak ktoś w ratuszu tak zdecydował.
- Bez komentarza – po chwili ciszy ucina rozmowę Zbigniew Kraska, dyrektor Galerii Sztuki, gdy pytam, czy zdażył polubić Julka, czy rzeżba Edwarda Mirowskiego ma coś wspólnego ze sztuką i jak podoba mu się przyszły sąsiad.
Według Arkadiusza Rodaka, rzecznika prezydenta, rzeźba jest całkiem udana. – Stanowi, oczywiście, pewne uproszczenie lub przerysowanie, ale legniczanom się podoba. Opinie na jej temat są bardzo fajne – mówi Rodak.
Prezydent zamierza zrobić niespodziankę dzieciom: Julek ma zostać ustawiony przed Galerią Sztuki na ich święto, 1 czerwca. Projekt zakłada możliwość pojawienia się w przyszłości w Legnicy większej ilości dzieci autorstwa Edwarda Mirowskiego. Kto za to zapłaci?
- Nikt. Na razie rzeźba została nam nieodpłatnie udostępniona przez artystę – mówi Arkadiusz Rodak. – Julek to rzeźba pilotażowa. Chcemy, żeby legniczanie zobaczyli, czy podoba im się pomysł na cykl “Dzieci Legnicy”. Jak się projekt rozwinie, podobne figurki mogą stanąć w innych zakątkach miasta.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI