Prawnicy Ewy Drozd, posłanki Platformy Obywatelskiej z Głogowa, piszą pozew przeciwko Pawłowi Chomiczewskiemu, szefowi PO w powiecie złotoryjskim. Chomiczewski twierdzi, że był “mimowolnym świadkiem”, jak po wygranej Jacka Protasiewicza na zjeździe w Karpaczu zapewniała głogowskich delegatów, jakoby “to co im obiecano, mają ugrane”. – To bezczelne kłamstwo – mówi Ewa Drozd.
Paweł Chomiczewski dołączył do grupy schetynowców, którzy po klęsce ich lidera na dolnośląskim zjeździe w Karpaczu zarzucili stronnikom Jacka Protasiewicza korumpowanie delegatów. W odróżnieniu od Edwarda Klimki i Pawła Frosta, złotoryjanin nie dysponował wprawdzie stosownym nagraniem, ale starał się nadrobić ów niedostatek zapałem oraz epistolarnym talentem. Wysłał do posła Jakuba Szulca, przewodniczącego zjazdu w Karpaczu, list z opisem dziwnej sytuacji, której – jak twierdzi – stał się “mimowolnym świadkiem”. Rzucił w nim podejrzenia na głogowską posłankę: “Pani Drozd po przekazaniu gratulacji Protasiewiczowi i rozmowie z nim zwróciła się do swoich delegatów i stwierdziła, iż to, co im obiecano, mają ugrane”. List Pawła Chomiczewskiego 29 października opublikowała Gazeta Wrocławska.
- Każde jedno zdanie tego listu zawiera kłamstwo – oburza się Ewa Drozd. – Zdarzenia opisane przez Pawła Chomiczewskiego nie miały miejsca.
Ewa Drozd nie zna Pawła Chomiczewskiego. Nie wie, jak wygląda. Wątpi, by on sam umiał ją rozpoznać. Jeszcze bardziej wątpi, by wśród 400 delegatów był w stanie rozróżnić tych z Głogowa, bo przecież nie mieli wypisanej nazwy koła na czole.
W obronie swego dobrego imienia, posłanka zamierza lada dzień złożyć w sądzie pozew o zniesławienie.
- Z ogromną niecierpliwością czekam na ten moment, kiedy pan Chomiczewski stanie ze mną twarzą w twarz. Jestem ciekawa, czy będzie wtedy w stanie powtórzyć swe kalumnie. Ja w jego sytuacji nie potrafiłabym już spojrzeć ludziom w oczy – mówi Ewa Drozd.
Od działacza PO ze Złotoryi będzie oczekiwała przeprosin i odwołania kłamliwych oskarżeń,narażających ją na utratę publicznego zaufania.
- Nic nie komentuję. To była wewnętrzna sprawa Platformy – ucina rozmowę Paweł Chomiczewski.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Panie Piotrze wypada chyba dodać, że smaczku dodaje fakt, że ten pan jest mężem pani prokurator rejonowej w Złotoryi, i to dosłownie nawet jej nazwisko przyjął (wcześniej Soroka czy coś tak miał).
Jak na działacza PO ma bogate CV, może warto zapytać gdzie pracuje i jaki ma zyciowy zawodowy dorobek….
Szkoda mi tylko pani prokurator, bo to kobieta na medal.