Poseł Robert Kropiwnicki apeluje do prezydenta Legnicy, by nim niefortunnie sprzedany przez gminę budynek Dresdner Banku na ul. Powstańców Śląskich zamieni się w kupę gruzu, miasto wspólnie z konserwatorem zabytków spróbowali “wszelkich możliwych i dopuszczalnych prawem działań (…) zmierzających do wyremontowania lub/i wykupienia” tego gmachu.
Gmina sprzedała gmach Dresdner Banku 21 lat temu. Zgodziła się obniżyć cenę o połowę w zamian za złożoną przez prywatnych nabywców deklarację wyremontowania zabytku w ciągu 2 lat. Deklaracja nie została spełniona. Wszystko, co od tego czasu udało się wymóc prezydentowi, konserwatorowi zabytków i inspektorowi nadzoru budowlanego na właścicielach budynku, to zabezpieczenie sypiących się konstrukcji balkonów, attyki czy gzymsów.
Osiem lat temu ówczesny konserwator zabytków Zdzisław Kurzeja zwrócił się do prezydenta z wnioskiem, by ze względu na stan obiektu i niewywiązanie się nabywców Dresdner Banku z umowy wszczął wobec nich procedurę wywłaszczeniową. Zamiast działać, miasto zastosowało taktykę “na przeczekanie”: odwleka decyzję ze względu na “złożony stan faktyczno-prawny sprawy”. Być może liczy, że w tak zwanym międzyczasie właścicielom obiektu uda się odsprzedać go komuś, kto ma pieniądze i weźmie się do roboty.
Sytuacja taka nie może trwać w nieskończoność. Niewiele brakuje, by okazały gmach przy ul. Powstańców Śląskich 13, który mógłby być wizytówką Legnicy, zamienił się w kupę gruzu. Apel Roberta Kropiwnickiego do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego ma na celu przerwać ten marazm. Poseł wyraża zaniepokojenie “informacjami dotyczącymi budynku dawnego banku”. Prosi “o szczegółowe informację o wszelkich pismach i procedurach wszczętych wobec jego właścicieli oraz planach urzędu dotyczących tej nieruchomości”. Sugeruje rozważenie zaangażowania pieniędzy gminy w remont lub odkupienie budynku, jeśli istnieje taka prawna możliwość.
Budynek jest obecnie wystawiony na sprzedaż. Jak ustaliliśmy, właściciele gmachu prowadzą negocjacje z 2-3 potencjalnymi kupcami, ale na razie żadne konkretne decyzje nie zapadły.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI