Kilkuset byłych kursantów Marka K. z legnickiej szkoły nauki jazdy Start ma problem. W konsekwencji starego wyroku sądu, który skazał instruktora za fałszerstwo, wydziały komunikacji zaczęły kwestionować legalność uzyskanych tą drogą praw jazdy. Legniccy urzędnicy starają się postępować w tej sprawie bardzo ostrożnie, by dodatkowo nie skrzywdzić osób już raz skrzywdzonych przez pana K.
Sprawa ma długą, sięgającą 2006 roku historię. To wówczas Marek K., właściciel Auto Szkoły Start w Legnicy, zjechał swoim audi do rowu z autostrady A4 a gdy przyjechała policja, okazało się, że jest pijany.
Stracił prawo jazdy. Z bazy instruktorów wykreślono go jednak dopiero w kwietniu 2008 roku, po prawomocnym wyroku sądu. W 2010 roku legnicki sąd wydał kolejny wyrok, bo okazało się, że pomimo odebrania Markowi K. instruktorskich uprawnień, mężczyzna nie przestał uczyć kandydatów na kierowców i wydawał kursantom zaświadczenia o ukończeniu szkolenia, podrabiając podpis ojca, dla formalności zatrudnionego w szkole jako nauczyciel jazdy. Marek K. został wówczas uznany winnym poświadczenia nieprawdy i skazany za to oraz inne czyny na 3,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 7 lat, 5 tysięcy złotych grzywny oraz czteroletni zakaz prowadzenia działalności z zakresu szkół jazdy.
- Sąd stwierdził poświadczenie nieprawdy w zaświadczeniach, nie unieważniał jednak praw jazdy wydanych na ich podstawie, bo to nie należy do jego uprawnień – podkreśla Jarosław Halikowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Legnicy.
Po tym wyroku skomplikowała się sytuacja osób, które w dobrej wierze – ufając Markowi K. i nie wiedząc o jego kłopotach – odbyły kurs, a potem na podstawie podpisanego przez właściciela auto szkoły zaświadczenia przystąpiły do egzaminu i uzyskały prawo jazdy. Urzędnicy z wydziałów komunikacji sami nie bardzo wiedzieli, jak ich potraktować. Trzy lata trwał swoisty stan zawieszenia.
Ale w lipcu 2013 roku sąd w Legnicy orzekł o przepadku dowodów w sprawie Marka K. w postaci podrobionych zaświadczeń. Ta techniczna dla sądu decyzja, ma swoje konsekwencje: wymusiła na wydziałach komunikacji wszczynanie postępowań administracyjnych w sprawie legalności praw jazdy wobec wszystkich, którzy korzystali z podrobionych przez Marka K. zaświadczeń. Z urzędu uprawnienia kierowców są zawieszane.
- Problem dotyczy około 330 mieszkańców Legnicy – mówi Elżbieta Tokarczyk-Kowalczyk, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta w Legnicy. ? Biorąc pod uwagę złożoność problemu i skutki prawne, które niewątpliwie są krzywdzące, podjęliśmy postępowanie administracyjne wobec jednej osoby: uchyliliśmy decyzję o wydaniu jej prawa jazdy i odmówiliśmy ponownego wydania dokumentu. Ale jednocześnie wskazaliśmy na argumenty, które można by użyć w odwołaniu a które mogą być istotne dla rozstrzygnięcia sprawy przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Sprawa w tej chwili rozpatrywana jest przez SKO. Mamy nadzieję, że SKO w swoim orzeczeniu wskaże zasady, które pozwolą nam ostatecznie wydać decyzję pozytywną dla petenta. Bardzo nam na tym zależy, bo rozumiemy sytuację osób, które działając w dobrej wierze zostały skrzywdzone przez nieuczciwego człowieka.
- Mamy do czynienia z setkami ludzi, którzy stali się ofiarami przestępcy. Tak uważamy. Nie mając innego wyjścia, musimy zawieszać ich uprawnienia i wszczynać postępowania administracyjne. Ale nie zabieramy im dokumentów. I bardzo liczymy, że jeśli nie Samorządowe Kolegium Odwoławcze, to kolejne instancje zechcą uznać prawo tych osób do kierowania pojazdami – podsumowuje Arkadiusz Rodak, rzecznik prezydenta Legnicy.