Za nienaganną służbę w polskich kontyngentach wojskowych prezydent Bronisław Komorowski odznaczył legniczan Gwiazdami Iraku i Gwiazdami Afganistanu. Janusz Raczy otrzymał przyznawaną przez ministra obrony narodowej odznakę “Za rany i kontuzje”, a rodzice, którzy wychowali co najmniej trzech synów na żołnierzy – srebrne medale “Za zasługi dla obronności kraju”.
Gwiazdka, którą otrzymał dzisiaj Janusz Raczy, jest niepozorna, nie większa od kwiatuszka niezapominajki. W Polsce nosi ją obecnie około 300 osób. To odznaczenie nadawane żołnierzom, którzy podczas misji wojskowych odnieśli rany lub kontuzje.
- Rannych było z pewnością więcej niż podają wojskowe statystyki – mówi Janusz Raczy, starszy plutonowy w stanie spoczynku, weteran wojny w Iraku. Kilka dni temu minęło 9 lat od dnia, gdy autobus kierowany przez zamachowca-samobójcę uderzył w barierę ochraniającą punkt kontrolny pod Karbalą. Janusz Raczy, ciężko ranny w tym ataku, przeszedł skomplikowaną operację w amerykańskim szpitalu polowym w Bagdadzie, a potem w specjalistycznej klinice w Niemczech. Po powrocie do zdrowia pomaga innym weteranom jako wiceprezes zarządu głównego Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju.
Gwiazdą Iraku odznaczony został mł. chorąży rezerwy Marcin Weber z Legnicy. Służył w trzeciej zmianie.
- To jest jak narkotyk – mówił kilkanaście minut po ceremonii nadania odznaczenia. – Wiele osób po powrocie z misji marzy, by jechać na następną. Ja mam za sobą tylko jedną zmianę.
Gwiazdy Afganistanu otrzymali szeregowy Łukasz Sałek z siódmej zmiany, st. szeregowy Wojciech Juzak z drugiej zmiany i st. szeregowy Mariusz Dec z ósmej zmiany.
Ponadto minister obrony narodowej nadał rodzicom żołnierzy srebrne medale “Za zasługi dla obronności kraju”. Otrzymali je Maria i Stanisław Górscy, Irena i Adam Guzowie, Janina Kłębucka, Anna Kuklińska, Włodzimierz i Franciszka Moszczyńscy, Maria i Eugeniusz Radulscy, Stanisława Rodewald, Barbara Sołowiej, Henryk i Jadwiga Stefaniak, Janina i Ryszard Wróblowie, Teresa i Ryszard Ziętkowie.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI