Około 300 mieszkańców Zagłębia Miedziowego manifestowało dziś na legnickim Rynku pod hasłem “Obronimy wolność i demokrację”. Nie dali się zagłuszyć około 200-osobowej grupie zwolenników PiS-u, narodowców i kukizowców, która zajęła stanowisko bojowe pod Pacykarzem. – Cieszę się, że przyszli zaprotestować przeciwko nam. Mieli okazję zobaczyć Polskę, która chce wolności. Powinno do nich dotrzeć, że to walka także o ich prawa – komentował Józef Pinior.
Legnica była jednym z około czterdziestu miejsc, w którym Komitet Obrony Demokracji zorganizował dziś manifestację.
- Kiedy o godzinie 10 szedłem po pustym Rynku, było minus ileśtam, to miałem obawę, czy ludzie nie skrewią – mówił Jacek Głomb, legnicki koordynator KOD-u.
Nie skrewili. Mimo mrozu dwie godziny później pod teatrem stał tłum, jakiego w ostatnich latach nie zgromadziła żadna manifestacja w Legnicy. Pięćset kartek z tekstami kupletów na PiS rozeszło się w okamgnieniu. Obok polskich i unijnych flag ludzie trzymali transparenty, sprzeciwiające się niszczeniu mediów publicznych, inwigilacji internautów, lekceważeniu Trybunału Konstytucyjnego, marionetkowemu prezydentowi i rządzącemu z tylnego siedzenia prezesowi PiS. Wzrok przyciągała plansza, na której Jarosław Kaczyński występował jako satrapa, Beata Szydło jako atrapa, a Andrzej Duda jako fajtłapa. ‘Wasze media, wasza racja, i tak wygra demokracja” – skandowali KOD-owcy, a nastrój był raczej optymistyczny, przepełniony nadzieją, że demokracja się obroni, oraz rzadkim w ostatnich latach poczuciem wspólnoty.
Wspólnota obrońców demokracji została jednak skonfrontowana z inną Polską. To jej przedstawiciel nazwał Jacka Głomba volksdeutschem i kazał mu spierd…ć z Legnicy za Bóg. Przeciwnicy KOD-u – prawie dwieście osób – ustawili się na rogu Rynku, przy kawiarni Pacykarz (choć w zgłoszeniu dla urzędu miasta jako miejsce zgromadzenia wskazali “rejon fontanny”) . Przynieśli kartki z napisem “Popieram polski rząd” i wielkim zdjęciem premier Beaty Szydło. Powiewała im nad głowami flaga z kotwicą Polski Walczącej. Z zapowiedzi wynikało, że miał być to protest przeciwko ingerowaniu Unii Europejskiej w wewnętrzne sprawy Polski, ale dobór haseł świadczył o zupełnie innych intencjach. Napisy głosiły: “Panowie Głomb i Żuraw, to jest właśnie demokracja”, “Też możemy protestować na ulicach tego miasta”, “KOD = PZPR”. Na zapleczu, pod udekorowanym patriotycznie Julkiem, praktyczni kukizowcy korzystając z okazji zbierali podpisy pod swoim wnioskiem o referendum w sprawie uchodźców.\
“Zdrajcy”, “zaprzańcy” – pokrzykiwano gniewnie w stronę manifestantów z KOD-u. Dobre nagłośnienie obrońców demokracji dało im jednak przewagę w tym akustycznym pojedynku.
- Ludzie z bejsbolem w dłoni wyzywają nas od czerwonej hołoty. Nie mają prawa! - oburzał się Krzysztof Raczkowiak, autor słynnego zdjęcia ze zbrodni lubińskiej, na którym pięciu mężczyzn niesie śmiertelnie postrzelonego przez milicję Michała Adamowicza. Dziś w Legnicy stał obok Józefa Piniora - legendy Solidarności, jednej z najważniejszych postaci antykomunistycznej opozycji z czasów PRL-u.
- Dla mnie to symboliczne spotkanie – opowiadał później Pinior w Caffe Modjeska. – W dniu, w którym mnie aresztowano, miałem na biurku słynną fotografię pana Krzysztofa. Leżałem skuty na podłodze, gdy ci, którzy po mnie przyszli, dostrzegli to zdjęcie. Jeden je podniósł z biurka, zaczął oglądać, potem bez słowa podał drugiemu, i tak w milczeniu, wstrząśnięci przekazywali sobie odbitkę z rąk do rąk.
Józef Pinior zdecydował się przyjechać do Legnicy, choć takie same demonstracje odbywały się dzisiaj m.in. w Opolu, Jeleniej Górze czy jego Wrocławiu. Dlaczego?
- Legnica była jednym z najważniejszych miejsc na Dolnym Śląsku, w których kilka miesięcy temu toczyła się kampania europarlamentarna – odpowiada. - To miasto, w którym styka się polskość, dolnośląskość i europejskość. Miasto, które nigdy się nie podda. Jestem pod ogromnym wrażeniem tutejszej manifestacji także ze względu na jej poziom intelektualny.
Zdarzyły się drobne incydenty. Starsza pani z kartką “Popieram polski rząd” weszła w tłum kodowców, aby ich podrażnić. Kilka innych osób spróbowało tego samego. Jakiś agresywny pięćdziesięciolatek rzucił się na mężczyznę niosącego transparent drwiący z prezesa, premier i prezydenta, wytrącił mu planszę z rąk, popchnął, zwyzywał. Policja nie interweniowała – służby porządkowe same radziły sobie z uspokajaniem narwańców i prowokatorów.
Na agresję, niektórzy kodowcy odpowiadali uśmiechami. Przesyłali całusy pod Pacykarza. Wyciągali ręce, by wymienić uścisk z ludźmi, z drugiej strony barykady. I zdarzało się, że nie natrafiali na pustkę. Jak mówi Jacek Głomb, w okrzykach “Kochamy was”, “Dziękujemy”, “Chodźcie z nami” jest może odrobina ironii, ale jest też szczere zaproszenie: “Spróbujmy się dogadać”.
Moje trzy grosze. Mimo głębokiego podziału na Polaków Za Demokracją i Polaków Przeciw Polakom za Demokracją, był dziś w Legnicy moment, który daje nadzieję na pojednanie. Gdy spod teatru prowadzący manifestację KOD-u Paweł Palcat zaintonował “Jeszcze Polska nie zginęła”, także w grupie pod Pacykarzem zrobiło się cicho i poważnie. Narodowcy, kukizowcy oraz sympatycy PiS-u nie włączyli się wprawdzie do śpiewania hymnu, ale stali wyprostowani, poważni, cisi. Jest zatem świętość wspólna dla jednych i drugich. To coś, od czego można zacząć, pod warunkiem, że się rzeczywiście chce rozmawiać. Piotr Kanikowski
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
A jak wygląda bezczelna propaganda pokazuje link podany przez WOJTASA. – >>.jaka tam propaganda.Najprawdziwsza prawda picowca opisana wlasnymi slowami.
Do ADRIAN, OWO, ANNA, WOJTAS, MIKI: Z przyjemnością wytłumaczę dlaczego napisałem to co napisałem.
1. Pan Adrian zwrócił uwagę na cytat z bardzo mocnej, emocjonalnej wypowiedzi Krzysztofa Raczkowiaka, ale słowa “Zdrajcy”, “Zaprzańcy” wykrzykiwane przez drugą stronę i też przytoczone w mojej relacji go nie raziły.
2. Adrian zwrócił też uwagę na stwierdzenie, że starsza pani weszła w tłum kodowców, aby ich – jak napisałem – podrażnić. Fakty wyglądały tak. Były dwie demonstracje w odległości ok. 20 metrów od siebie, obie – że się tak wyrażę – czytelnie obrandowane właściwymi dla siebie symbolami czy napisami. Starsza pani stała w grupie narodowców, kukizowców i pisowców, trzymała w dłoniach karteczkę “Popieram polski rząd”. W pewnym momencie pokonała 20-metrowy pas ziemi niczyjej i weszła w centrum manifestacji KOD-u. Pytanie po co, jeśli nie po to, by drugą stronę podrażnić i poprowokować. To był głupi, wredny gest i, niestety, ktoś nie wytrzymał, doskoczył, podarł starszej pani transparencik i na nią nakrzyczał nim zareagowały służby porządkowe KOD-u. Nawet wówczas starsza pani nie chciała wrócić do swoich, przez kilka minut stała na schodkach teatru i wykłócała się, że jako legniczanka ma do tego prawo. Najlepszy komentarz do tej sytuacji znalazłem na facebooku KOD-u. Napisała go Pani Ewa Warmuz. Przytoczę w całości, bo zawiera wszystko, co trzeba: “Szanowni Państwo, było mi bardzo miło współuczestniczyć w dzisiejszej manifestacji:)) Mam uwagę i propozycję,która odnosi się do incydentu z panią z kartką “Popieram rząd”, na którą rzuciło się gwałtownie dwóch zdaje się panów, wyrywając jej i rozdzierając na pół tę kartkę, czym wprawili mnie w osłupienie. Dzięki tej, wg mnie, sprawnie przeprowadzonej prowokacji czekające obok mikrofony otrzymały natychmiastową pożywkę. Może dobrze byłoby na początku i w trakcie manifestacji przypominać o tym, że podobne sytuacje mogą mieć miejsce i że tego typu agresywne zachowania będą przez organizatorów i uczestników uważane właśnie za prowokacje, a nawet w momencie,gdyby do nich dochodziło ,by skandować “PROWOKACJA”! Ja naprawdę byłam tym poruszona, a pani stojąca bez słowa z kartką nawet do końca wydarzenia wcale by mi nie przeszkadzała. Nie po to bronię demokracji, żeby ktoś w moim imieniu napadał na innego człowieka.” Sytuacji odwrotnej nie było: do końca manifestacji KOD-u jej uczestnicy nie próbowali wmieszać się w tłum prawicowców. W połowie pasa odgradzającego obie manifestacje stał porządkowy KOD-u z flagą ruchu. Co jakiś czas podchodzili do niego mężczyźni z drugiej manifestacji, rozmawiali, pozowali do zdjęć, wszystko na spokojnie i bez nerwów.
3.Pan Adrian słusznie domyślił się złośliwości w sformułowaniu “stanowisko bojowe pod Pacykarzem”. Jeśli trzymając się mojej metafory spojrzymy na Rynek jak na pole bitwy dostrzeżemy dwie grupy. Jedna, pod teatrem, która nie przyszła na Rynek, aby kogoś uciszyć, zakneblować, przestraszyć, zakrzyczeć, wypędzić. I druga, pod Pacykarzem, która celowo obrała taką datę, godzinę i miejsce manifestacji, aby pierwszej przeszkodzić. Aby zrobić pierwszej na złość. Aby kogoś wytrącić z równowagi. Nie było żadnego innego powodu, aby narodowcy, kukizowcy i PIS-owcy manifestowali w Rynku np. o godz. 10 albo o godz. 14, w piątek, świątek, niedzielę itp. Wybrali taką datę i godzinę, bo wiedzieli, że tego dnia o tej porze została już zarejestrowana manifestacja w obronie demokracji. Oni przyszli na bój. Dlatego napisałem, że zajęli stanowisko bojowe.
4. Po odśpiewaniu hymnu przez KOD-owców, towarzystwo spod Pacykarza faktycznie odśpiewało hymn. A manifestanci pod teatrem faktycznie w tym czasie coś skandowali. Dlaczego? Nie z braku szacunku do hymnu, tylko dlatego, że zwyczajnie nie słyszeli co się dzieje pod Pacykarzem. Nagłośnienie skutecznie odgradzało ich od tamtej części Rynku. Akustycznie panowali w powietrzu – i dzięki temu próba zdezorganizowania ich protestu spaliła na panewce. Ta starsza pani, która wdarła się na połowę KOD-u, chyba intuicyjnie to czuła i tak jej się ta bezradność nie podobała, że zrobiła co zrobiła.
5. A jak wygląda bezczelna propaganda pokazuje link podany przez WOJTASA. Dziękuję za jego podesłanie.
bo przeciez zauroczenie kurduplem jest oczywiste ..dla nich.
alez nic nie płaca.Oni tak z wlasnej nieprzymuszonej durnej woli.I nawet jak widac nauczyli sie spiewac hymn o czym zaraz poinformowali.
Ile Wam płacą za populistyczną PIS-wską propagandę w internecie? Jak to będzie się nazywało w rachunkach PIS?
Tak się dogadywali:
http://dolny-slask24h.pl/wiadomosci/1253/agresja-na-demonstracji-kod-u-w-legnicy
Panie Piotrze, od pewnego czasu widać Pana zauroczenie Jackiem Głombem i Żurawińskim, czy to na pewno autorytety dla legniczan? Może akurat dla Pana – tak…
W swojej relacji przebarwia Pan niektóre zdania lansując KOD. To byłoby dopuszczalne w komentarzu, a relacji – jak już wyżej wspomniano w komentarzach – to rzecz niedopuszczalna, przeczy dobremu warsztatowi. Prosimy o suchą relację, komentarze w komentarzach.
A tak z mojej strony – gdyby nie obecnośc polityków PO może być uwierzył KOD-owi że ma dobre intencje, ale patrząc na Pana Kropka….
Miło, że docenił Pan nasz szacunek do Hymnu Narodowego. Tak to prawda szanujemy Polskę i jej symbole narodowe. Dlaczego nie wspomniał pan jednak, że gdy my śpiewaliśmy Hymn KODowcy gwizdali i buczeli a Głomb zagłuszał go za publiczne pieniądze głośnikami z Teatru? Dziennikarzem się jest, a nie bywa. Pozdrawiam
to moze w czterech zdaniach…na czym sie opiera/
Panie Piotrze, rzadko czytam tak stronnicze artykuły. Od pierwszego momentu widać, że ma Pan zdanie i opowiada się po konkretnej stronie. Jedynie akapit “moje trzy grosze” jest zadeklarowaną opinią i można to uznać za usprawiedliwione, gdyż zapowiada Pan, że to Pana osobista opinia.
Pozwoli Pan, że zacytuję kilka fragmentów:
“Nie dali się zagłuszyć około 200-osobowej grupie zwolenników PiS-u, narodowców i kukizowców, która zajęła stanowisko BOJOWE pod Pacykarzem.”
“LUDZIE Z BEJSBOLEM W DŁONI ???? wyzywają nas od czerwonej hołoty. Nie mają prawa! -”
“Starsza pani z kartką “Popieram polski rząd” weszła w tłum kodowców, aby ich PODRAŻNIĆ.”
Artykuł jest tendencyjny, przedstawia Pan jedną ze stron w superlatywie, opierając cały artykuł tylko i wyłącznie na opiniach i słowach zwolenników KOD. Nie na tym polega dziennikarstwo Panie Piotrze. To opiniotwórstwo lub nawet propaganda. Mimo wszystko życzę powodzenia i życzę więcej obiektywności.