Prokuratura Okręgowa w Legnicy zamierza wystąpić do złotoryjskiego sądu o pisemne uzasadnienie wtorkowego wyroku, który uniewinnił oskarżonego o korupcję eksstarostę Ryszarda R. Od tego, co napisze sędzia, zależy ewentualna apelacja.
- Uzasadniając wyrok na rozprawie sąd stwierdził, że istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przez byłego starostę zarzucanego mu czynu – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Sąd zwrócił też uwagę, że wyczerpały się możliwości dowodowe. Jednocześnie jego zdaniem nie sposób wykluczyć, że wersja podawana przez obronę jest prawdziwa. W powtórnym procesie pojawiły się nowe zeznania świadków na jej potwierdzenie. Ze względu na trudne do rozstrzygnięcia wątpliwości zapadła decyzja o uniewinnieniu pana Ryszarda R.
Oskarżenie dotyczyło materiałów budowlanych (płyty piaskowca, granit i tym podobne artykuły o łącznej wartości co najmniej 33,7 tys. zł), które podzłotoryjska kopalnia piaskowca przekazała Ryszardowi R. na wykończenie nowo wybudowanego domu. Zdaniem prokuratury była to łapówka – kopalnia chciała sobie w ten sposób zapewnić przychylność starosty w postępowaniu administracyjnym o przyznanie jej koncesji na wydobycie piaskowca.
Ryszard R. tłumaczył w sądzie, że za przekazane materiały budowlane miał zapłacić. Twierdził, że właścicielka kopalni po znajomości zgodziła się odroczyć mu płatność za ten towar. Potem mijały miesiące, gdy nikt do starosty nie zgłaszał się po zapłatę. A potem właścicielka kopalni umarła. Już po zatrzymaniu Ryszard R. zaczął zabiegać, by go rozliczono. Wysłał część zapłaty za towar, ale pieniądze mu zwrócono, bowiem w pozostawionych po zmarłej papierach nie doszukano się żadnych dokumentów świadczących, jakoby kopalnia przekazała Ryszardowi R. jakieś materiały budowlane.
Gdy w maju 2012 roku przed Sądem Okręgowym w Legnicy zapadał wyrok po apelacji, Ryszard R. opowiedział dziennikarzom, że taki dokument w końcu się odnalazł. Według niego policjant zabezpieczający ślady przy świadku zniszczył kartkę z wyceną przekazanych mu materiałów budowlanych. Okoliczności tego zdarzenia w 2012 roku badała Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu.
- Tamto postępowanie zakończyło się umorzeniem i nie miało związku z naszą sprawą – twierdzi prokurator Liliana Łukasiewicz.
O bardziej szczegółowe informacje na temat bolesławieckich ustaleń poprosilismy Prokuraturę Okręgową w Jeleniej Górze. Czekamy na jej odpowiedź.