Legnicki radny Maciej Kupaj pyta o zwierzęta, kilka dni temu odebrano miastu i przewieziono do Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu: “Po co przez 2,5 roku trzymane były w schowku na szczotki?”. Z opinii, którą posiada Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, wynika, że i tak nie mogłyby wrócić do palmiarni, bo po wycięciu najokazalszych roślin zrobiło się tam dla nich za gorąco.
Mgr Karol Bubel i dr Dariusz Łupicki - biolodzy z Wrocławia – na zlecenie LPGK przygotowali ekspertyzę dotyczącą dobrostanu zwierząt z Palmiarni Miejskiej w Legnicy. Piszą w niej m.in., że “zarówno hala główna, jak i niższy pawilon prowadzący do hali głównej są nieodpowiednie dla ptaków i małp. Z obiektów usunięto największe rośliny, znacznie zacieniające powierzchnię szklarni. Podczas kontroli przeprowadzonej 3 marca o godz. 10.00 przy temperaturze zewnętrznej oscylującej w okolicach 0°C – w szklarniach panowała temperatura ok. 20°C. Oczyszczone pokrycie dachu i brak bardzo dużych roślin zacieniających (za kilkanaście lat może się to zmienić) skutkował będzie bardzo wysokimi temperaturami, w których przebywające na stale w klatkach, a więc nie mogące wyszukać sobie miejsca dającego lepszy komfort ptaki i małpy będą cierpieć – a niewykluczone, że także padać z przegrzania.”
Autorzy ekspertyzy uważają, że można by w takich temperaturach trzymać niektóre bezkręgowce, np. egzotyczne owady. pajęczaki, wije. Mogłaby sobie w nich żyć część gadów i płazów. “Jednakże jest to miejsce nieodpowiednie do stałego klatkowego przetrzymywania ptaków i ssaków” – podkreślają mgr Karol Bubel i dr Dariusz Łupicki.
Ich opinia dowodzi katastrofalnej w skutkach beztroski władz miasta i LPGK. Remont palmiarni został niewłaściwie przygotowany i przeprowadzony, bo nie przewidziano w porę wpływu wycinki roślin na parametry klimatyczne w obiekcie. Nie zlecono fachowcom stosownych analiz. O opinię na ten temat poproszono biologów dopiero niedawno, już po wybuchu afery, po przetrzebieniu egzotycznej flory i zamęczeniu części zwierząt. Radny Maciej Kupaj odkrył, że LPGK zupełnie bezsensownie przez 2,5 roku przetrzymywało w nienadających się do tego pomieszczeniach gospodarczych poupychane na siłę ptaki i małpy. I tak nie mogłyby wrócić do palmiarni po remoncie, bo bez palmy daktylowej, figowca i innych zacieniających pomieszczenie okazów umierałyby z przegrzania.
W palmiarni od 2020 roku trwa remont. Prace maja się zakończyć w 2023 r. W ubiegłym tygodniu prowizoryczna przechowalnia zwierząt w dwóch ciasnych pomieszczeniach gospodarczych przy palmiarni została opróżniona. Na polecenie legnickiej Prokuratury Rejonowej zabrano z niej i przewieziono do zoo w Poznaniu 34 zwierzęta: ptaki, małpy, gady. Niektóre w tragicznym stanie. Część menażerii nie doczekała do ewakucji.
FOT. URZĄD MIASTA W LEGNICY
a u nas w piczkowni zwykle jak cos chca to mowia ze chca i co …piczka.No chiba ze nie wiedz aaaalbo nie umieja to pisza>>>>Redaktor K…. Egzaltacja jak zwykle na sto procent. Za to
zero myślenia.
Redaktor K…. Egzaltacja jak zwykle na sto procent. Za to
zero myślenia.