Gdy Legnickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji ustawiło na Rynku saturator, po wodę – w zasadzie tę samą, co w kranach – ustawiały się kolejki. Złotoryjski ratusz nie kupuje w ogóle wody butelkowanej, a gości częstuje kranówką z karafek z herbem miasta – ponoć najlepszą na Dolnym Śląsku. Oszczędni przekonują się, że woda z wodociągów potrafi być równie smaczna jak źródlana ze sklepu.
W kranach – ani w Legnicy, ani w Złotoryi – nie płynie woda mineralna. Nie oczekujmy, że pijąc kranówkę dostarczymy organizmowi istotną ilość składników mineralnych – na to nie ma szans. Ale nie zapewnia ich też woda źródlana masowo wykupowana przez Polaków z marketów. Jej skład chemiczny jest porównywalny z tym, co wszyscy mamy w kranach.
Na stronie Legnickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji można znaleźć aktualizowaną na bieżąco informację o składzie chemicznym i jakości wody w Legnicy. Co w niej jest? Odrobina siarczanów, magnezu i manganu, śladowe ilości żelaza.
- Jakościowo i smakowo nie odbiega od wielu wód w butelkach – mówi Halina Chrobak, dyrektor ds ekonomiczno-handlowych. – Myślę, że warto zachęcać legniczan, aby częściej sięgali po kranówkę.
Legniczanie piją oczyszczona i uzdatnioną wodę z Kaczawy. Woda dla mieszkańców Złotoryi jest pobierana z ujęć głębinowych w miejscowości Jerzmanice Zdrój (cztery studnie o głębokości 50-120 m) – dlatego w odróżnieniu od legnickiej, nie wymaga uzdatniania. Znajdują się śladowe ilości minerałów, wystarczające, by uznać ją za zmineralizowaną i spełniającą wymagania stawiane dla produkcji wód butelkowych.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI