W Wilkowie koło Złotoryi 33-latek wybrał się samochodem do sklepu po alkohol. Podczas jazdy spod maski pojazdu zaczął wydobywać się dym. Kierowca zostawił auto na środku skrzyżowania i pobiegł po butelki z wodą, a tymczasem pojawił się ogień. I policjanci ze Złotoryi, którzy gaśnicą z radiowozu ugasili pożar. 33-latek może się cieszyć, ale ma też kłopoty, bo był pijany.
- Do zdarzenia doszło w piątek 15 listopada br., około godziny 8 rano, w miejscowości Wilków – relacjonuje st. sierż. Dominika Kwakszys z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi.- Jeden z mieszkańców zauważył kierującego samochodem osobowym marki peugeot, który na osiedlowej drodze, prawdopodobnie po wcześniejszym spożyciu alkoholu, wykonywał niebezpieczne manewry. O zaistniałej sytuacji został poinformowany dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi, który na miejsce wysłał patrol prewencji.
Policjanci znaleźli pegueota. Stał na środku skrzyżowania z otwartą maską. Z komory silnika wydobywał się dym i płomienie. Policjanci wezwali straż pożarną, sięgnęli po gaśnicę i zabrali się do gaszenia pożaru. Wówczas na chwiejnych nogach podszedł do nich właściciel samochodu. Miał problem z utrzymaniem równowagi. Jego zachowanie wskazywało na to, że jest pod wpływem alkoholu.
- Funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości kierowcy – kontynuuje Dominika Kwakszys. – 33-latek wydmuchał blisko 1,5 promila alkoholu. Mężczyzna za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości będzie odpowiadał przed sądem. Jednak w tej sytuacji miał także dużo szczęścia, ponieważ we wnętrzu auta nie było żadnych osób a szybkie działania policjantów zapobiegły rozprzestrzenieniu się ognia i całkowitemu spaleniu auta.
FOT. POLICJA ZŁOTORYJA
Jakie kierowanie? Auto teleportowało a on przybył je gasić! Co innego, gdyby siedział za kierownicą, ale on przebywał jedynie w jego okolicy. To wszystko nieznani sprawcy…