Drogi Użytkowniku
przypominamy podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszych serwisów. Zamykając ten komunikat (kliknięcie w przycisk "X"), zgadzasz się na wskazane poniżej działania.
Stosowanie plików cookies i innych technologii Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne pokrewne technologie, które mają na celu:
Zapewnienie bezpieczeństwa podczas korzystania z naszych stron
Ulepszenie świadczonych przez nas usług poprzez wykorzystanie danych w celach analitycznych i statystycznych
Poznanie Twoich preferencji na podstawie sposobu korzystania z naszych serwisów
Wyświetlanie spersonalizowanych reklam, które odpowiadają Twoim zainteresowaniom
Zakres wykorzystywania plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki. Bez wprowadzenia zmian ustawień, informacje w plikach cookies mogą być zapisywane w pamięci Twojego urządzenia.
Tak wykorzystujemy Twoje informacje
W ramach świadczonych przez nas usług staramy się wyświetlać reklamy odpowiadające Twoim zainteresowaniom, które dotyczą naszych produktów oraz produktów klientów korzystających z naszych usług reklamowych (marketing bezpośredni). W tym celu wykorzystujemy informacje zapisywane w plikach cookies, które otrzymujemy podczas korzystania z naszych stron. Nasze działania podejmowane są zgodnie z obowiązującym prawem w ramach tzw. uzasadnionego interesu administratora danych, ponieważ chcemy, by wszystkie nasze usługi, w tym wyświetlane reklamy, były najlepiej dopasowane do potrzeb użytkownika. Podstawowe zasady korzystania z naszych serwisów zostały określone w tym regulaminie.
Administratorem tych danych jesteśmy my, czyli MEDIA24. Możesz skontaktować się z nami za pośrednictwem tej strony oraz w dowolnym momencie wyrazić swój sprzeciw wobec tego rodzaju działań.
Wykorzystywanie Twoich informacji przez naszych partnerów
Podobne działania w celach marketingowych podejmują nasi partnerzy, którym udostępniamy powierzchnię reklamową na naszych stronach. Wśród naszych partnerów znajdują się dostawcy technologii reklamowej, sieci reklamowe, domy mediowe, agencje interaktywne oraz reklamodawcy.
Nasi partnerzy gromadzą i wykorzystują informacje określające Twój sposób korzystania z naszych serwisów. Dzięki temu wyświetlają reklamy najbardziej dopasowane do uzyskanych informacji oraz udostępniają je innym podmiotom wyświetlającym lub zlecającym reklamę w Internecie.
W związku z reformą prawa ochrony danych osobowych nasi partnerzy potrzebują Twojej zgody na działania, których dokonują na naszych stronach. W przypadku jej udzielenia nasi partnerzy będą mogli, w ramach uzasadnionego interesu, wykorzystać Twoje informacje także dla celów analitycznych służących ocenie skuteczności podejmowanych działań marketingowych. Pamiętaj, że ewentualna zgoda jest Twoją dobrowolną decyzją, natomiast brak jej udzielenia może wpłynąć na Twój komfort korzystania z naszych serwisów. Reklamy nieodpowiadające zainteresowaniom użytkownika są nie tylko nieatrakcyjne, ale i drażniące dla odbiorcy.
Zgodę możesz udzielić poprzez zamknięcie tego komunikatu (kliknięcie w przycisk "X"). Udzieloną zgodę możesz w każdej chwili wycofać, co jednak nie będzie równoznaczne z tym, że korzystanie z tych informacji do czasu wycofania zgody było niezgodne z prawem.
Twoje prawa
Masz pełne prawo do zgłoszenia podmiotowi wykorzystującemu Twoje dane osobowe żądania dostępu do tych informacji, ich poprawiania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania. Pamiętaj jednak, że nie w każdym przypadku możliwe jest zrealizowanie Twoich praw w odniesieniu do informacji zapisanych w plikach cookies.
Więcej szczegółów znajdziesz w naszej Polityce prywatności, z której dowiesz się między innymi o tzw. rozwiązaniach opt-out, które umożliwiają określenie Twoich ustawień prywatności w trakcie korzystania z Internetu.
Close
Żenada Panie Kanikowski, p.o. redaktora naczelnego.
A może ma Pan nadzieję, że sarkastyczne komentarze i manipulacje wypowiedziami (w dodatku tylko jednej strony) zamiast rzetelnego sprawozdania pomogą Panu w pozbyciu się tego “p.o” przed funkcją? Jakiś powód takiego zachowania i zacietrzewienia musi być.
Szkoda czasu i atłasu na Pana.
Właśnie przeczytałem apel Matki Kurki, by nie karmić trolla Kanikowskiego, że “prawo prasowe, dopuszcza jedynie odniesienie do faktów, nie dopuszcza oceny faktów”, że ze względu na to prawo prasowe “sąd nie może się zgodzić na określenie “kłamstwo”, “konfabulacje”" et cetera bla bla bla. “Kto ma ochotę niech sobie zajrzy do prawa prasowego i dowie się dlaczego” – pisze tajemniczo bloger, bo wie, że prawdziwi wyznawcy nie potrzebują sprawdzać, by wierzyć w każde jego słowo. Jedno muszę Piotrowi W. przyznać: jest mistrzem w pisaniu bzdur i bełkotliwych prawd objawionych. Cieszę się, że mnie uprzedził i opublikował skan podpisanej przez nas w sądzie ugody. Obiecuję obciąć sobie uszy, język i wydłubać oczy, jeśli ktoś znajdzie w nim słowo “sprostowanie”. Ciachnę też sobie paluszki prawej łapki, jeśli ktoś znajdzie w nim zobowiązanie do powstrzymania się od cytowania Piotra W. Uprzedzę pytania: jestem praworęczny, więc wytrącilibyście mi Państwo pióro z ręki. Myślę, że to lepsze niż puchar na turnieju błaznów, zatem Panie Panowie, do boju, czas start.
Czekamy na Pana autorskie sprawozdanie z kolejnej rozprawy.
Mniej zjadliwości i swoich subiektywnych komentarzy a więcej obiektywizmu i faktów z sali rozpraw a będzie dobrze. Może uda się rehabilitacja. Porządnym fachowcem warto być we wszystkim co się wykonuje.
o jej …. Panie Kanikowski! Znowu to Pana autorskie sprawozdanie. Kończ Waść, wstydu oszczędź. Sobie
Wszyscy Państwo byliście na tej rozprawie i widzieliście, jak Mecenas Owsiaka nie rozniósł Matki Kurki? I mieliście Państwo czapki niewidki, prawda? Tylko dlatego Was tam nie widziałem? Cokolwiek bym nie napisał, będę dla Państwa kłamcą, manipulatorem, cynglem Michnika, sługusem Owsiaka, medialnym pajacem etc. Pełni jesteście frazesów o obiektywizmie, ale jeden warunek: nasze ma być wierzchu. Żadnej innej prawdy nie jesteście w stanie zaakceptować. Jeśli fakty się nie zgadzają, to tym gorzej dla faktów. Zapytajcie swojego idola, skoro mu wierzycie, czy wygrał rozprawę w sądzie, czy portalowi kazano zamieścić sprostowanie lub za cokolwiek przeprosić. 26 listopada 2013 roku Mecenas Owsiaka rozniósł Matkę Kurkę w sądzie, ośmieszył go i nie trzeba wcale wierzyć Kanikowskiemu, wystarczy chociażby uważnie przeczytać protokół sądowy, ten opublikowany przez Waszego guru na jego portalu. Pytania mecenasa Owsiaka dowiodły, że bloger
- nie wiedział, że Jerzy Owsiak nie pełni żadnej funkcji publicznej (choć chwilę wcześniej szeroko powoływał się na przepisy kodeksu karnego dopuszczające krytykę osób pełniących funkcje publiczne w obronie społecznego interesu)
- nie odróżniał osoby pełniącej funkcję publiczną od osoby publicznej
- nie odróżniał prezesa spółki od właściciel spółki
- nie wiedział, że Fundacja WOŚP nie wykupiła udziałów w Złotym Melonie od Jerzego Owsiaka tylko powołała własną spółkę i wniosła do niej kapitał założycielski
- nie wiedział, że właściciel spółki raz inwestuje w spółkę, raz czerpie z niej dywidendę
- nie czytał statutu Fundacji WOŚP albo przeczytał go pobieżnie
- nie wiedział, że fundacji wolno prowadzić działalność gospodarczą
- nie wiedział, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie kupuje sprzętu dla szpitali (choć jeden artykuł i kilka minut sądowej perory poświęcił na wyjaśnienie, że “gdyby nakleić naklejki NFZ, to mielibyśmy ocean takich naklejek i kałuże naklejek WOŚP”)
- gołym okiem widzi, kiedy telewizja publiczna nadaje darmowe treści i to mu wystarczy, by formułować poważne oskarżenia
- podaje w swych publikacjach dane niesprawdzone lub pochodzące z niepewnych źródeł (np. na temat kosztów finałów WOŚP ponoszonych przez samorządy)
- nie sprawdził, czy publiczna opinia o skali wyposażenia szpitali w sprzęt WOŚP zasadza się na prawdzie, choć kwestionuje jej sens
- nie interesuje go, w jaki sposób fundacja kupuje sprzęt medyczny, choć kwestionuje sensowność tych zakupów
- nie wiedział, jaka była dostępność pomp insulinowych dla kobiet w ciąży zanim fundacja WOŚP zajęła się problemem, choć kwestionuje sens jej działań w tym zakresie
- nie znał założeń programu leczenia pompami insulinowymi ciężarnych kobiet z cukrzycą, ale nazywa go sraniem w banię
- nie wie, że sformułowanie “mieć lepkie łapki” znaczy w polszczyźnie “kraść, być złodziejem”
- wypiera się, że napisał, jakoby Owsiak był właścicielem Szadowa Młyn, choć napisał (cytat za tekstem “Jerzy Owsiak – król żebraków i łgarzy”: “Ano to, że pałac kupiony za 8 milionów jest siedzibą nie tylko sekty WOŚP, ale komercyjnej spółki Złoty Melon i wszystko razem należy tylko i wyłacznie do PREZESA OWSIAKA”)
itd itd
Panie Kanikowski.
Niech Pan się ogarnie wreszcie. Pana autorskie, osobiste (nawet bardzo osobiste) sprawozdanie to jedna wielka manipulacja, począwszy od samego tytułu. Pewnie, że wolno Panu wybierać z kontekstu frazy najbardziej Panu odpowiadające tylko, że nie ma Pan wtedy prawa do miana rzetelnego dziennikarza przedstawiającego fakty.
Forma odpowiedzi, niektórym krytykującym Pana postawę dziennikarską (np. G@llux, Wanda) świadczy właśnie o Pana złej woli w przedstawianiu swoich autorskich widzimisię.
Te inne nie uwzględnione przez pana sprawy wykazały, że tytuł sprawozdania ma się nijak do rzeczywistości i żaden mecenas Owsiaka nie rozniósł Matki Kurki. W momencie kiedy to dotrze do pana świadomości, a Pan święcie wierzy w swoją prawdę (Pana podkreślenie “Amen”), może Pan być zdruzgotany. Chyba współczuję.
Witam.
Pisałem już w tym miejscu o niespecjalnej wierności dokumentów sądowych w utrwalaniu na piśmie przebiegu procesu, czytam, że sędzia miała podobną opinię, więc nie można wymagać ścisłej kalki od dziennikarskiej relacji Pana PK. Nagrania z tego procesu, zwłaszcza fonia, nie są najlepszej jakości.
Także Panie Piotrze, nic się nie stało, zwłaszcza po oświadczeniu Kuraka, czego dotyczyła jego skarga.
Pozdrawiam.
Panie Kanikowski na Pana nieszczęście mamy materiał zarejestrowany na sali rozpraw. Ten materiał pokazuje jak bardzo “kontrfaktyczne” są Pańskie relacje. Aby zasłużyć na pożądane (chyba) przez Pana miano prawdziwego “Cyngla Michnika” będzie się musiał Pan bardziej natrudzić. I – przede wszystkim – relacjonować sprawy które nie są nagrywane, bo zderzenie z faktami przegrywa Pan jak mucha z szybą.
Im więcej się Kanikowski tłumaczysz tym żałośniej to wygląda. Przegrałeś bitwę z Wielguckim (dlaczego nie piszesz jego nazwiska w całości? nie jest oskarżonym i występuje pod pełnymi danymi, nawet z adresem) i dowodem na to jest sprostowanie. Gdybyś nie przegrał sprostowania by nie było – proste.
Ja nie wiem ile zarabiasz na tej pisaninie ale czy naprawdę są to takie pieniądze, za które warto się szmacić???
Każdy może sobie obejrzeć relacjonowane rozprawy na YT i wyciągnąć wnioski.
Możesz jeszcze patrzeć w lustro?
“Piotr Kanikowski pisze:
29/04/2014 o 08:34
DO WANDA: Hmm, czyżby Pani sugerowała, że artykuły Matki_Kurki nie są autorskie i ktoś mu to wszystko dyktuje? Jarek, Antoś a może ktoś zupełnie inny?”
Oho, i od razu widać kim jest dziennikarzyna Kanikowski. “Jarek, Antoś”? Co to za język? Kiedyś jak komuś brakło argumentów to wyskakiwał z Hitlerem i faszyzmem. Teraz jak ktoś nie ma argumentów to wyskakuje z PiSem…
DO WANDA: Hmm, czyżby Pani sugerowała, że artykuły Matki_Kurki nie są autorskie i ktoś mu to wszystko dyktuje? Jarek, Antoś a może ktoś zupełnie inny?
“Państwo nie rozumieją, co zaszło w sądzie.”
Od Pana się tego nie dowiemy, bo Pańskie relację nie oddają rzeczywistości tylko są autorskie. Skąd mamy wiedzieć co Pan pominął, a co nie. Wszystko co Pan piszę jest autorskie.
Ma Pan do tego prawo, ale proszę nie oczekiwać, że ktoś to będzie traktował poważnie.
Państwo nie rozumieją, co zaszło w sądzie. Matka Kurka nie wygrał sprawy. Redakacja nie przegrała.
PW w pozwie żądał, aby sąd nakazał opublikowania sprostowania, którego publikacji kategorycznie odmówiliśmy. Od lutego trwała wymiana pism procesowych w tej sprawie. Wczoraj sąd podjął próbę doprowadzenia do ugody.
I została zawarta ugoda. PW wycofał swoje żądanie publikacji sprostowania. Redakcja nie zgodziła się opublikować sprostowania. Zgodziła się natomiast opublikować oświadczenie (w treści ugody nazwane “publikacją”), w swej treści zgodne z tym, co już wcześniej twierdziliśmy, tzn. że prawo nie zostało złamane i że nie napisaliśmy stenogramu sądowego posiedzenia, tylko autorską relację. Autorską, tzn. nie kłamliwą i zmanipulowaną, jak sugerujecie Państwo w obraźliwych, głupich komentarzach, ale własną, nie przepisaną z kwitów ani nie podyktowaną przez nikogo, ani przez Owsiaka, ani przez Matkę_Kurkę. A przy tym nawet na jeden krok nie wycofaliśmy się ze stanowiska, które od początku zajmowaliśmy w tym sporze.
Żebyście Państwo zrozumieli, opowiem co zaszlo na sali sądowej.
Na wstępie usłyszeliśmy, że sędzina przejęła sprawę od innego sędziego i najchętniej pokierowałaby nią zupełnie inaczej, bo opiera się na orzecznictwie Trybunału Strasburskiego, ale skoro został nadany taki bieg, to postanowiła się go trzymać.
Zaprosiła nas do sądu, abyśmy spróbowali się porozumieć. Zaapelowała do rozsądku, bo skoro i ja, i PW zajmujemy się pisaniem, to powinniśmy skupić się na pisaniu, a nie brnąć w bezsensowne niekończące się sądowe spory o głupstwo. Przytaknąłem, PW próbował oponować, że dla niego to nie jest głupstwo.
Więc Wysoki Sąd wytłumaczył PW, dlaczego protokołu sądowego nie może traktować jako dowodu rozstrzygającego, że jakieś słowa na sali sądowej padły lub nie padły. Mowa była m.in. o tym, że protokół nie zawiera wszystkiego co zostało wypowiedziane podczas rozprawy, że wypowiedzi stron nie są przytaczane dosłownie, że jedne rzeczy się notuje a innych nie itd. Sąd dziwił się, dlaczego PW poczuł się dotknięty stwierdzeniem z artykułu, że odmawiał odpowiedzi. Jego zdaniem nie ma w tym nic deprecjonującego, bo oskarżony w procesie karnym może w ogóle odmówić składania wyjaśnień, a nie tylko odpowiedzi na poszczególne pytania. Co do zarzutu, jakobym dopuścił się oceny wyniku postępowania sądowego przed jego zakończeniem, sąd zauważył, że PW w swej późniejszej relacji sam użył sformułowania „4 lutego skończył się Jerzy Owsiak – proces wygrany i jest wyrok!”.
Sąd zwrócił uwagę, że sprostowanie jakie PW nadesłał do redakcji nie mogło zostać opublikowanie, bo nie zawierało treści sprostowania (nie prostowało niczego), ale składało się jedynie z subiektywnej oceny mojego artykułu. Sąd podał przykład: gdyby w artykule przekręcono choćby jedną literę w nazwisku PW, to PW mógłby domagać się opublikowania sprostowania, w którym jego nazwisko zostałoby podane poprawnie, a my musielibyśmy takie sprostowanie opublikować. Sąd wytknął PW, że w swoim żądaniu sprostowania nie wskazał,które treści są, jego zdaniem, nieprawdziwe i jak powinny wyglądać treści prawdziwe.
Stwierdziłem, że właśnie tego od początku oczekiwałem od PW.
W odpowiedzi PW podał przykład. Odczytał poniższy fragment artykułu:
„- Czy orientuje się Pan, kto w ramach WOŚP decyduje o zakupie sprzętu dla szpitali?
– Odmawiam odpowiedzi. Nie widzę związku ze sprawą.”
A potem fragment protokołu: „Nie widzę związku ze sprawą, nie interesuje mnie kto w WOŚP odpowiada za zakup sprzętu. Interesuje mnie to jak on jest wykorzystywany.”
PW zwrócił uwagę, że nie zacytowałem w artykule zdania „Interesuje mnie to jak on jest wykorzystywany”, co w jego mniemaniu wypacza sens wypowiedzi.
Sąd stwierdził, że w sposobie przytoczenia przez mnie wypowiedzi PW z sali sądowej nie ma nic niewłaściwego, bo pisałem własną autorską relację z procesu i nie miałem obowiazku cytowania wszystkiego jak leci. Podczas rozprawy, choć nie pamiętam w którym dokładnie momencie, ze strony Wysokiego Sądu padł przykład, ze gdyby na ten proces przyszli dziennikarze z „Nie”, „Rzeczypospolitej” i (bodajże) „Naszego Dziennika” to każdy mógłby zwrócić uwagę na co innego i czytelnik dostałby trzy różne relacje. Mowa była też o tym, że sam PW na swoim portalu po swojemu, w sposób autorski, przedstawia wydarzenia na sali sądowej.
Zastrzegłem, że w treści ugody nie zaakceptuję stawianego przez PW w pozwie i na jego blogu zarzutu, że kłamię. Oświadczyłem, że w artykule napisałem prawdę. Sąd stwierdził, że ze strony PW o takim zarzucie nie ma mowy. PW nie oponował.
Po tych wyjaśnieniach, bardzo szybko, w zasadzie bez żadnych targów, udało nam się uzgodnić z PW treść publikacji (nie sprostowania!) , którą zobowiązałem się niezwłocznie opublikować na portalu. Podaliśmy sobie z PW ręce, sąd doprecyzował tekst ugody, chwilę poczekaliśmy na wydruk, złożyliśmy pod nim podpisy i było po sprawie. Zdaje się, że wszystko trwało niespełna 50 minut. Było kulturalnie i sympatycznie.
Kanikowski nie zasługujesz na miano dziennikarza,
totalne zero jesteś.
Kanikowski jest sługusem Owsika,i czego od niego wymagać ?
Korba Verde właśnie tego,że w dobie dostępu do informacji można sobie zestawić rzeczywistość procesową zarejestrowana za pomocą urządzenia rejestrującego obraz i dźwięk i imaginację autora -pan Kanikowski nie jest w stanie pojąć.Rzeczywistości nie da się zakląć wytworami swojej wyobraźni tudzież pobożnych życzeń,że widz jest bezrefleksyjnym tumanem.No i wyszło,że pan Kanikowski stworzył bajkę gdzie bożek Owsiak za pomocą mecenasa roznosi Kuraka,tylko morał tej bajki dla pana Kanikowskiego jest niepomyślny.
Po przeczytaniu pańskich, panie Kanikowski, tendencyjnych wypocin i zestawieniu tego z obejrzanym materiałem na YT, stwierdziłem, że mecenas tak samo rozniósł Matkę Kurkę, jak onegdaj w Leningradzie rozdawali Wołgi! Okazało się, że nie w Leningradzie, a w Moskwie, nie Wołgi, lecz rowery i nie rozdawali, tylko kradli!!
Do Wujek dobra rada. To nie jest sprostowanie. Sąd nie zobowiazał mnie do publikacji sprostowania.
Pan Kanikowski zaraz będzie drugi raz publikował sprostowanie, bo właśnie łamie prawo prasowe, art. 32 pkt 6.
Tekst sprostowania nie może być komentowany w tym samym numerze, przekazie lub w elektronicznej formie dziennika lub czasopisma, tego samego dnia. Nie wyklucza to jednak prostej zapowiedzi polemiki lub wyjaśnień.
bardzo ładnie. ale red. Kanikowski próbuje się migać zamiast grzecznie przeprosić. sąd powinien dowalić grzywnę taką żeby popamiętał, że etyka i rzetelność dziennikarska jest więcej warta niż judaszowe srebrniki
Do G@LLUX: Oświadczam, że ani jednego słowa z mojego tekstu “Mecenas Owsiaka rozniósł Matkę Kurka w sądzie” nie odszczekuję. Tekst zawiera prawdę. Amen.
Ciesz się panie Kanikowski, że ten proces nie miał miejsca 300 lat temu, bo musiałbyś wejść pod stół sędziowski i wszystko pięknie odszczekać.
Posłuchaliśmy sądu, że szkoda czasu i energii na bezsensowne spory. Podaliśmy sobie z Piotrem W. ręce na sali rozpraw. Zobowiązałem się zamieścić taką informację, bo jest zgodna z prawdą. Sąd wytłumaczył Panu Piotrowi, że tak jak on ma prawo przedstawiać swoje relacje z procesu, tak ja mam prawo pisać swoje relacje. Druga część mojego oświadczenia nie oznacza, że gdziekolwiek skłamałem, a jedynie, że na rozprawie w Złotoryi oskarżony wypowiedział więcej słów niż jedynie te zacytowane przeze mnie w artykule. To chyba od początku dla wszystkich było jasne, bo przecież proces trwał jakieś pięć godzin a ja nie pisałem stenogramu tylko prasową relację. Prosze szczególnie Olę i Anonima, by nie doszukiwali się w tym oświadczeniu treści, których tam nie ma.
Miarą dziennikarskiej uczciwości i wiarygodności p. Kanikowskiego powinien byc teraz artykuł pt. “Matka Kurka rozniósł mnie w sądzie”.
Ale “dziennikarska wiarygodnośc p. Kanikowskiego” to raczej swoisty oksymoron, co udowodnił sąd.
to z owsikiem az tak zle,ze trzeba sie brzydko chwytac?
Naprawdę nie było szans żeby wygrać w sądzie z Kurakiem?
Innymi słowy:
“Ja, Piotr Kanikowski, kłamałem.”
I na dodatek boję się sądu.
Żałosne
Czyli innymi słowy przekręcałem, zniekształcałem i konfabulowałem.