Lubiński poseł Piotr Borys (KO) ustalił, że w trakcie katastrofy ekologicznej na Odrze Zakład Hydrotechniczny KGHM zrzucał do rzeki w Głogowie ogromne ilości słonej wody z kopalni, zgodnie z pozwoleniem wodno-prawnym. Nikt – ani Wody Polskie, ani wojewoda, ani inspekcja ochrony środowiska – nie powiadomiły KGHM, że jest problem i należy czasowo zamknąć zasuwy.
Pierwsze śnięte ryby pojawiły się w górnym biegu Odry (powyżej Glogowa) 26 lipca. KGHM na pewno za nie nie odpowiada. Ale pomiędzy 29 lipca a 10 sierpnia Zakład Hydrotechniczny KGHM, który m.in. zarządza zbiornikiem opadów poflotacyjnych Żelazny Most w Rudnej oraz odprowadza wody z kopalń miedzi, dokonał zrzutu zasolonej wody do Odry w Głogowie. Zrobił to zgodnie z pozwoleniem wodno-prawnym wydanym przez Wody Polskie. Ilość zrzuconej wody była ogromna, choć mniejsza od limitu określonego w pozwoleniu. Dopiero 10 sierpnia, gdy w mediach huczało już na temat skażenia w rzece, dyrekcja Zakładu Hydrotechnicznego samoistnie zdecydowała o wstrzymanu zrzutów. Ani spółka Wody Polskie, ani wojewoda dolnośląski, ani Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska nie zwróciły się do KGHM o zaprzestanie zrzutów, choć od co najmniej 28 lipca wędkarze, samorządowcy i lokalne media podnosili alarm, że ryby umierają.
- Czy zrzut słonej wody mógł mieć wpływ na katastrofę? Tego nie wiemy – podkreśla Piotr Borys. Odpowiedzi na to pytanie szukają posłowie, prokuratura, inspekcja ochrony środowiska.
“Panie Pośle, jeszcze raz zaznaczę, nasze zrzuty akurat w tych miesiącach były minimalne w stosunku do tych z np. lipca 2021 r., co Pan pominął” – napisała na Twitterze Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, dyrektor naczelny ds. komunikacji w KGHM.
Według posła Piotra Borysa nie można mieć pretensji do Zakładu Hydrotechnicznego KGHM, bo rzutów dokonywał legalnie, za wiedzą i zgodą Wód Polskich.
- KGHM nie miał żadnych informacji, co się dzieje na Odrze – mówi Piotr Borys. Przypuszcza, że nie powiadomione zostały również inne zakłady zlokalizowane w zlewni Odry.
Przy normalnym poziomie wody w rzece, sól z kopalni nie byłaby takim zagrożeniem dla środowiska. Ale w wyniku suszy wody w Odrze było mniej niż zwykle, więc stężenie soli po zrzucie przekroczyło normę.
Ministerstwo Klimatu i Ochrony Środowiska informuje o utrzymującym się w Odrze wysokim poziomie zasolenia.
- Wysokie zasolenie Odry mogło aktywować inne substancje toksyczne znajdujące się w wodzie lub osadzie dennym. Wykonanie badań ryb pod kątem toksykologii pozwoli ustalić ewentualne szkodliwe substancje – mówiła w sobotę Polskiej Agencji Prasowej minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Piotr Borys nie wie, czy w tej sprawie powinna zostać powołana sejmowa komisja śledcza. To się jeszcze okaże. – Na pewno jednak w tym systemie państwo nie zadziałało. Rząd wyjechał na wakacje zamiast zarządzać kryzysem. Wędkarze, samorządy i lokalne społeczności zostały same, bo instytucje wyżej nie zadziały.Nie ma całodobowego monitorowania sytuacji w zlewni Odry. Nie ma systemu zarządzania informacją i nie ma systemu zarządzania kryzysem – punktuje Piotr Borys
FOT. PIOTR BORYS
chyba Wódy Polskie?
sadze raczej ze pani ewa to stalolubna blondynka.Bez nadzieji.Moj kot po przeczytaniu mu natychmiast zrozumiał.Rudy jest.
DO EWA: “I co poseł ustalił? Że Wody Polskie polskie nie zatrzymały pracy KGHM?”. Niezupełnie. Raczej, że Wody Polskie nie wstrzymały czasowo zrzutów zasolonej wody do Odry w związku z katastrofą w rejonie Oławy i niskim stanem rzeki. To istotne zaniedbanie. Jeśli Pan/ Pani nie wywnioskował tego z mojego tekstu, to biję się w piersi jako autor. Widocznie sobie nie poradziłem.
Oooooo…!!!! To mamy takiego posła? Nawet nie wiedziałem. to że są zrzuty zasolonych wód do Odry każdy inteligentny człowiek wie od lat. I co poseł ustalił? Że Wody Polskie polskie nie zatrzymały pracy KGHM? Ale się Pan poseł napracowal
a kogos to moze dziwi.Siedza w domu i licza pieniadze i szanse na dalsze.