Mateusz Marek, dwudziestolatek z Zakrzowa koło Niepołomic, idzie pieszo szlakiem świętego Jakuba do Santiago de Compostela, zachęcając do pomocy 12-letniej Julii z zapaleniem mózgu Rasmussena i niepełnosprawnym podopiecznym fundacji Bariera. Liczy, że do celu dotrze na przełomie listopada i grudnia. Te noc spędził w przyparafialnej świetlicy w Pielgrzymce koło Złotoryi.
Trasa liczy około 3.600 kilometrów. Mateusz Marek jest w drodze od 12 dni. Pokonuje około 50 kilometrów na dobę. Zdarzyło mu się spać, dosłownie, pod mostem. Albo w szpitalu psychiatrycznym w Toszku, gdzie dotarł już po zmierzchu. Portier ulitował się nad pielgrzymem i pozwolił mu rozłożyć śpiwór na korytarzu.
- Spotykam dobrych ludzi – mówi Mateusz.
Opowiada, jak 3 dni temu w jednej z wiosek zapytał gospodarza, czy może sobie urwać jabłko z drzewa. Chłop pokręcił głową, że jabłka niedojrzałe. Ale 20 metrów dalej jakaś babcia, która słyszała ich rozmowę, zaprosiła piechura na obiad: “Chodź, zjedz coś sobie”.
Gdy reprezentacja Polski grała z Danią, wstąpił wieczorem do hotelu. Poprosił, by pozwolono mu obejrzeć transmisję. I dostał pokój na noc za darmo.
Ludzie wpychają mu do kieszeni winogrona, śliwki, ciasto na drogę. Bułki, kanapki, konserwy.
Więc jest dobrze.
Choć Mateusz Marek trochę błądzi. Na samym początku wyprawy zgubił nawigację. Zdarza mu się skręcić nie tam, gdzie powinien, a potem musi wracać i nadkładać drogi. Ale nie narzeka. “Wiecie co?” -napisał do swych fanów, którzy na facebooku śledzą wędrówkę. “Myślę nawet, że bez tej nawigacji będzie mi się szło lepiej- spotka mnie więcej przygód, a dni będą jeszcze ciekawsze. Znów mam za co dziękować losowi”.
Wędrowanie to żywioł Mateusza. Uwielbia długie piesze wyprawy.
- Kiedy miałem 12 lat i wracałem samolotem z wakacji w Hiszpanii, zapatrzyłem się na ziemię pode mną. Na budynki, coraz mniejsze w miarę jak się wznosiliśmy. Wtedy po raz pierwszy przyszło mi do głowy pytanie, czy taki dystans da się pokonać na piechoę - opowiada.
W następnych latach myśl o pieszej wyprawie z Polski do Hiszpanii wracała jak refren, aż zrozumiał, że musi spróbować – inaczej do końca życia będzie czuł niespełnienie. Jako 19-latek Mateusz Marek po raz pierwszy przeszedł spod Krakowa na Półwysep Iberyjski. Teraz robi to po raz drugi.
Wraca do Hiszpanii dla Julii Kołodziej, dwunastolatki z sąsiedniej wsi. Do 10 roku życia dziewczynka rozwijała się normalnie: była wesoła, aktywna, świetnie się uczyła, objawiała wyjątkowy talent plastyczny. Zapalenie mózgu Rasmussena, na które zachorowała, jest niezwykle rzadką chorobą, zdiagnozowaną do tej pory u ok. 500 osób na świecie. Dzięki ludzkiej ofiarności Julia przeszła skomplikowaną i kosztowną operację na lewej półkuli. Jest nadzieja,że prawa połowa mózgu będzie w stanie przejąć wszystkie funkcje lewej, ale konieczna jest specjalistyczna, droga rehabilitacja. Trwa zbiórka funduszy na powrót dziewczynki do zdrowia. Mateusz pomaga w niej jak może – wędrując przez Europę i opowiadając o Julii.
We wtorek dotarł w okolice Legnicy. Jedną noc spędził w Warmątowicach Sienkiewiczowskich, drugą w Pielgrzymce, u proboszcza tamtejszej parafii, księdza Franciszka Wróbla. Za dwa dni – jak sądzi – opuści Polskę.
- W zeszłym roku przeszedłem przez 10 krajów Europy. Z wszystkich mam pozytywne wspomnienia, bo wszędzie witano mnie takim samym uśmiechem – twierdzi pielgrzym spod Niepołomic.
Spotkanym po drodze ludziom Mateusz Marek opowiada o Julii Kołodziej, zachęcając do wpłat na konto służące rehabilitacji dziewczynki. Namawia też do wsparcia fundacji Bariera, zajmującej się osobami niepełnosprawnymi. Inaczej niż przed rokiem, tym razem idzie do Hiszpanii nie tylko po to, aby spełnić swoje marzenie. “Dzięki Waszemu zaangażowaniu w aktywnym udziale na stronie, mamy szansę zrobić różnicę i uczynić ten świat nieco lepszym.” – pisze do swoich fanów w internecie.
- W długim wędrowaniu najtrudniejszy jest ten moment, kiedy zmęczenie bierze górę. Nogi bolą, pogoda się załamuje… Aby się wtedy nie poddać, wstać i iść dalej, niezbędne są wewnętrzna siła i ważna motywacja – opowiada Mateusz.
Wśród ludzi, których podziwia, jest Piotr Suchan. Kilka lat emu pisaliśmy o nim na portalu 24legnica.pl, gdy z bezwładną prawą ręką i prawą nogą wyruszył pieszo dookoła Polski, aby pokazać innym, że po wylewie życie się nie kończy. WIĘCEJ TUTAJ. Nie znali się wcześniej. Poznali teraz, przy okazji pielgrzymki Mateusza do Santiago de Compostela. Piotr Suchan wspiera dwudziestolatka spod Niepołomic.
Wyprawę Mateusza Marka można śledzić za pośrednictwem Facebooka (https://www.facebook.com/pieszodlafundacji/). Jak pomóc Julii Kołodziej? TU INFORMACJE.
FOT. MATEUSZ MAREK