Mercedes gnał po legnickim odcinku autostrady A4 pod prąd z prędkością ponad 150 kilometrów na godzinę. Tylko cudem nie doszło do tragedii.
- O samochodzie jadącym niewłaściwym pasem autostrady od niemieckiej granicy w kierunku Wrocławia dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy powiadomili inni kierowcy – mówi podinspektor Sławomir Masojć. – Policjanci drogówki, którzy pełnili służbę na autostradzie, zostali minięci przez rozpędzonego mercedesa na wysokości Legnicy. Funkcjonariusze podjęli pościg.
Jadąc z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi dogonili auto. Kierowca nie reagował na sygnały nakazujące mu zatrzymać się. Kontynuował jazdę. Policjanci wyprzedzili go i blokując drogę zmusili do naciśnięcia na hamulce.
- Kierowcą okazał się 74-letni obcokrajowiec – mówi Sławomir Masojć, oficer prasowy policji. – Mężczyzna był trzeźwy. W trakcie zatrzymania stał się agresywny. Aby wyciągnąć go z samochodu policjanci musieli używać siły. Zatrzymanego osadzono w policyjnym areszcie. Za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym może mu grozić kara pozbawienia wolności do 8 lat.
podinsp. Sławomir Masojć