Martwe ryby są wyławiane z Odry tonami. Ministerstwo Brandenburgii wykryło w rzece rtęć o tak dużym stężeniu, że urządzeniom pomiarowym zabrakło skali. Co gorsze, to nie rtęć metaliczna, jak w starych termomentrach, ale rozpuszczalny w wodzie kation Hg (II), który zatruje ujęcia wody na dziesięciolecia i unicestwi życie w rzece.
Informacje o rtęci podał niemiecki portal RBB24. Żadne z polskich laboratoriów tego dotąd nie potwierdziło. Ale są zdjęcia padłych ptaków, owiec na terenie Niemiec, co mogłoby potwierdzać doniesienia RBB24. Rtęć rozpuszczona w wodzie może wywoływać takie skutki. Z łatwością mogłaby też przeniknąć do wód podziemnych, w tym do podziemnych ujęć wody dla mieszkańców. Oznaczałoby to śmiertelne zagrożenie dla wszystkiego co żyje, katastrofę ekologiczną na gigantyczną skalę.
W komunikatach polskich służb monitorujących stan środowiska nie pojawiały sie informacje o rtęci, ale o mezytylenie, czyli węglowodorze aromatycznym wykorzystywanym jest jako rozpuszczalnik w celach przemysłowych. Mezatylenu używa się do produkcji farb i rozpuszczalników, a także w fabrykach środków ochrony roślin. Stosuje się go również w zakładach metalurgicznych. W środowisku wodnym jest totalnie toksyczny dla ryb i innych wodnych organizmów. Na ludzi nie działa tak silnie, ale – w zależności od stężenia – może podrażniać skórę, powodować kaszel, świszczący oddech, duszność, zawroty głowy, zaburzeń funkcji wątroby i nerek, uszkodzenia rogówki.
“Po dniu 1 sierpnia w żadnej z pobranych prób z rzeki Odry w województwie dolnośląskim nie stwierdzono obecności mezytylenu. We wszystkich badanych próbkach zaczynając od dnia 28 lipca mikroskopowa analiza biologiczna wykazała występowanie typowych organizmów dla rzeki Odry. Niezależnie od dotychczasowych ustaleń, stan fizyko-chemiczny wody w Odrze monitorowany jest w trybie ciągłym, na bieżąco, codziennie” – informuje w uspokajającym tonie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Sytuacja jest jednak bardzo poważna. Wczoraj zarząd Dolnego Śląska zakazał łowienia ryb w Odrze na terenie województwa, aby po pierwsze zminimalizować niebezpieczeństwo zatrucia ludzi niebezpieczną substancją, po drugie chronić pozostałą jeszcze w rzece populację ryb. Zakaz obowiązuje do 30 września. O jego wprowadzenie wnioskował zarząd spółki Wody Polskie oraz Wojewdózki Lekarz Weterynarii.
Nieznane pozostaje źródło zanieczyszczeń. Pierwsze śnięte ryby w Odrze zaobserwowano w rejonie jazu Lipki (między Brzegiem a Oławą) w drugiej połowie lipca. Według wędkarzy, którzy wszczęli alarm, zgłoszenia początkowo bagatelizowano. WIOŚ próbki do badań pobrał 28 lipca 1 sierpnia.
Według Przemysława Dacy, prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, katastrofa zaczęła się 26 lipca w okolicach Oławy. – Fala trucizny doszła do ujścia rzeki Warty. Nasi pracownicy we współpracy z PZW i wolontariuszami wybrali 10 ton martwych ryb. Straty w rybach szacujemy na kilkanaście milionów złotych – mówi Przemysław Daca. -Po pobraniu próbek przez WIOŚ, sprawa została skierowana do prokuratury i wszczęto postępowanie. Oczekuję, że truciciel zostanie znaleziony i przykładnie ukarany.
FOT. PIXABAY