Kolejna runda negocjacji płacowych w KGHM pokazała wyłącznie potężny rozziew między oczekiwaniami związkowców a ofertą zarządu. Rozmowy będą kontynuowane w przyszłym tygodniu, choć szef Solidarności, nie spodziewa się żadnego przełomu. – Ta ekipa nie ma zamiaru podejmować żadnych propracowniczych porozumień – mówi. Widzi dwa wyjścia z klinczu: strajk, w którym weźmie udział 70 proc. załogi, albo zmiana zarządu.
Lista żądań przedłożona zarządowi przez związkowców składa się z trzech punktów. Pierwszy: wprowadzenie do Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy zapisu niwelującego na przyszłość negatywne dla załogi skutki ustanowienia przez Sejm podatku od kopalin (dziś pomniejsza on zysk KGHM, w związku z czym za 2013 rok pracownicy dostali znacznie niższą premię za wyniki spółki). Drugi postulat to wzrost średniej płacy na poziomie 6,4 proc. (przy czym 2,4 proc. to wartość inflacji a dodane do niej 4 proc. ma zrekompensować utratę części nagrody z zysku za 2013 rok). W trzecim punkcie związkowcy – zaniepokojeni pogłoskami o planowanych zwolnieniach w kopalniach – domagają się analizy zatrudnienia w rozbiciu na stanowiska robotnicze i nierobotnicze na dole i na powierzchni.
Zarząd KGHM przedstawił swoje propozycje. – Po gruntownej analizie i dyskusji nie zostały przez związkowców przyjęte, więc nawet o nich nie informujemy – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy Polskiej Miedzi. W odróżnieniu od Józefa Czyczerskiego, on cały czas wierzy, że strony mogą się jeszcze dogadać. Rozmowy mają być kontynuowane w przyszłym tygodniu. Prezesi przedstawią wówczas analizę zatrudnienia, która jest jednym z postulatów związkowców.
Odkąd rządzi Platforma Obywatelska, relacje między związkowcami a zarządem w KGHM nigdy nie były dobre. Dodatkowo skomplikował je podatek od wydobycia kopalin, bo wywrócił na nice porozumienie z 2006 roku, które z wachlarza punktów zapalnych wyeliminowało jedno istotne źródło konfliktów.
Przed podpisaniem tego porzumienia co rok wybuchały w KGHM gwałtowane spory o prawo załogi do udziału w rosnących lawinowo zyskach. W atmosferze sporów zbiorowych, grożąc strajkiem, pracownicy wyszarpywali dla siebie jakąś cząstkę zysku spółki jako premię za dobrą pracę. W 2006 roku wymyślono sposób, jak temu zaradzić. Ówczesny zarząd, kierowany przez Krzysztofa Skórę, wypracował ze związkowcami ścisłe zasady naliczania nagrody z zysku. Jej wysokość miała odtąd rosnąć proporcjonalnie do wyników KGHM. To rozwiązanie sprawdzało się idealnie aż do ubiegłego roku, to znaczy do czasu, aż wprowadzony w 2012 roku podatek od wydobycia kopalin drastycznie (o ok. 2 mld zł) obniżył zysk spółki i w efekcie za 2013 rok załoga dostała o jedną pensję (4 proc. rocznych zarobków) mniej.
- Gdy podpisywaliśmy porozumienie, nikt nie spodziewał się, że taki podatek może zostać wprowadzony – mówi Józef Czyczerski, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność. – Zarząd tłumaczy się, że to nie on podejmował decyzje o podatku. Ale to on firmuje rząd, który to zrobił. My nie domagamy się niczego ponad to, co nam zagwarantowano w 2006 roku. Chcemy tylko dotrzymania zobowiązań.
Związkowcy proponują, by do ZUZP dopisać zapis, że nagroda z zysku będzie liczona od zysku spółki powiększonego o zapłacony podatek od kopalin. Zarząd przedstawił nowy sposób liczenia nagrody z zysku w połączeniu ze zmianami w stawkach osobistego zaszeregowania. Dla przedstawicieli załogi nie do przyjęcia.
- Zarząd chce w perfidny sposób wykorzystać sytuację, przekładając pieniądze z jednej kieszeni do drugiej. Ale od mieszania w szklance herbata nie zrobi się słodsza – mówi szef Solidarności w KGHM.
Jego związek nie jest w sporze zbiorowym z zarządem KGHM. Ale druga co do wielkości centrala w spółce – Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego – tak.
- W listopadzie 2013 roku weszliśmy w spór – mówi Leszek Hajdacki, wiceprzewodniczący ZZPPM. – Odbyły się trzy tury rozmów, które przyniosły porozumienie w sprawie zwiększonego odpisu na fundusz świadczeń socjalnych. Wniosek o jednorazową wypłatę nagrody za 2013 rok rekompensującej skutki podatku został odrzucony. Na czas rozmów w sprawie wspólnych postulatów wszystkich central związkowych, zawiesiliśmy nasz spór zbiorowy, ale on cały czas jest aktualny.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI