Benedykt Ksiądzyna (PO) został trzecim wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Legnicy. O wakujące od czasu śmierci Krzysztofa Dybka stanowisko rywalizował z Janem Kurowskim (niezależny). Głosowanie poprzedziła ostra dyskusja i apele o przyzwoitość.
Burzę wywołała niewinna z pozoru uwaga przewodniczącego Rady Miejskiej w Legnicy Jana Szynalskiego, że przepisy ustawy o samorządzie gminnym zobowiązują obu kandydatów do nieuczestniczenia w głosowaniu. Janowi Kurowskiemu nie było łatwo pogodzić się z tą sytuacją. Zarzucił Szynalskiemu dwulicowość, twierdząc, że kiedy wybierano szefa rady głosował sam na siebie.
- Mogę więc na podstawie tego samego przepisu zakwestionować mandat pana przewodniczącego do wypełniania swej funkcji – groził Kurowski?
Radca prawny i inni samorządowcy studzili emocje. Ostatecznie ani Jan Kurowski, ani Benedykt Ksiądzyna nie wzięli udziału w głosowaniu, choć dostali karty od komisji skrutacyjnej. Gdy wybierano wiceprzewodniczącego, wyszli na zaplecze.
Benedykt Ksiądzyna dostał 12 głosów poparcia. Jan Kurowski o jeden mniej.