Wspólna kampania legnickiego ratusza i KGHM „Zdrowa Legnica” miała przekonać mieszkańców, że żyją zdrowo w zdrowym mieście. A arsen, którym oddychają, nie istniał. Wszyscy właśnie budzimy się z tego snu.
Luty 2018 roku. Powoli kończy się szósta kadencja Tadeusza Krzakowskiego na stanowisku prezydenta Legnicy. Wszyscy politycy i samorządowcy już myślą o jesieni, kiedy odbędą się wybory. Ale głośnym tematem w mediach, nie tylko lokalnych, staje się też arsen – trucizna, której nadmiarową emisję w okolicy hut miedzi wykazują stacje monitorujące jakość powietrza w Legnicy i Głogowie. W tym drugim mieście przekroczenia są większe i protesty społeczne bez porównania silniejsze. Burzą się przede wszystkim rolnicy zrzeszeni w stowarzyszeniu ProNatura, bo arsen razem z ogłowiem odkładają się w ich produktach. Grożą, że doprowadzą do wstrzymania pracy huty w Głogowie. Pod wpływem społecznych nacisków KGHM oskarżany o trucie mieszkańców godzi się sfinansować badania przesiewowe głogowian, by ustalić, czy arsen odłożył się w ich organizmach.
Dziennikarze w Legnicy już o tym wiedzą i podczas konferencji prasowej w ratuszu pytają prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, czy takiej akcji można spodziewać się również w drugim mieście narażonym na przekroczenia. Tadeusz Krzakowski potwierdza: KGHM zapłaci również za przebadanie mieszkańców Legnicy pod kątem arsenu.
Potem się z tych słów wycofa. Legnica, owszem, weźmie z KGHM pieniądze, ale nie przeznaczy ich na badania przesiewowe swoich mieszkańców, tylko na promowanie zdrowego trybu życia. Kasa z KGHM trafia do klubów sportowych i stowarzyszeń, które w zamian organizują różnego rodzaju bezpłatne zajęcia dla dzieci i dorosłych. Można spierać się, czy te działania przyniosły więcej pożytku niż wiedza o wpływie trucizny na zdrowie mieszkańców. Niewątpliwie jednak temat arsenu z huty udało się przykryć na kilka lat narracją o zdrowym życiu. Pozwoliło to KGHM podawać się za firmę świadomą społecznej odpowiedzialności biznesu a nie za skruszonego truciciela, próbującego odkupić swe winy.
Ale taka polityka przypomina stąpanie po polu minowym. Bomba wybuchła, kiedy przekonani o jej zneutralizowaniu urzędnicy ujawnili komunikat ostrzegający przed przekroczeniem docelowego poziomu arsenu w Legnicy i Głogowie. Temat trucizny, jaką oddycha prawie 180 tysięcy mieszkańców, znów pobudził do aktywności lokalne i ogólnopolskie media, mówią o nim politycy, a po kampanii pod hasłem Zdrowa Legnica nie został ślad, może poza artykułami na miejskim portalu. Już po śnie.
Piotr Kanikowski
Drukuj
Email
KGHM odpowiedzialnie przeznaczył kasę dla populacji objętej zagrożeniem. Nieodpowiedzialny jest prezio, który tak uzyskaną kasę próbuje po raz kolejny przetransferować do klubu kolegów królika…
Oczywiście można mieć żal do KGHM, że nie wpadł na pomysł, iż przekazywane środki są dotacją celową, ale to samorząd winien odpowiedzialnie działać na rzecz wybierającej go społeczności! Pozostaje rozliczyć prezia przy urnie….
Prawda jest jednak taka, iż tenże samorząd świadom zwiększonej zachorowalności na pewne schorzenia wywoływane nadmiarem arsenu winien postulować w NFZ o zwiększenie dla tego obszaru finansowania leczenia tychże chorób. Nawet tego nie zrobili….