Zawody w zabijaniu. Na czas. Kto więcej. Taką zabawę proponuje miłośnikom zabijania Nadleśnictwo Złotoryja. Jak ktoś lubi potaplać się w jusze, na pewno będzie miał fun. Zapraszamy w ten weekend do Michałowa.
Na terenie Ośrodka Hodowli Zwierzyny w Michałowie zaplanowano trzeci już Konkurs w Wabieniu Drapieżników o Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Złotoryja. Zasady sprowadzają się do tego, by w ciągu dwóch dni wywabić z kryjówki i zabić jak najwięcej lisów lub innych drapieżników. Jestem wdzięczny autorom regulaminu, że zaoszczędzili mi myśliwskich frazesów o umiłowaniu przyrody, bliskim kontakcie z naturą, szacunku dla zwierząt, szlachetnej rywalizacji, sztuce łowieckiej, konieczności utrzymania równowagi biologicznej w środowisku itp. Zwięzły, składający się z 20 punktów dokument to sucha, brutalna prawda o zabijaniu dla zabawy, dla sportu, dla Pucharu Nadleśniczego Nadleśnictwa Złotoryja. Nie ma w nim ściemniania, typowego dla myśliwskich stron internetowych, bo w odróżnieniu od nich regulamin adresowany jest wyłącznie do myśliwych-uczestników konkursu. A oni znają prawdę.
Jestem w stanie zaakceptować argument, że nadmiernie liczna populacja drapieżników stanowi zagrożenie dla równowagi biologicznej w przyrodzie. Zgodzę się, że dla dobra innych gatunków “higieniczny” odstrzał może być od czasu do czasu potrzebny. Jednocześnie uważam, że nawet wtedy polowanie nie może przybierać formy bezrefleksyjnej zabawy, parasportowej rywalizacji w skuteczniejszym zabijaniu, konkursu z nagrodami. Z tej perspektywy III Konkurs w Wabieniu Drapieżników o Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Złotoryja jawi mi się jako patologia. Patologia obnażająca hipokryzję myśliwych, którzy biorą udział w tego rodzaju przedsięwzięciach.
Człowiek zabija zwierzęta na masową skalę, a potem zjada je, ściąga z nich skórę lub futro. Rzeźnicy mają jednak tyle przyzwoitości, że nie fotografują się na tle zarżniętych świń i nie wręczają sobie pucharów za porażenie prądem większej ilości kurczaków. Wniosek, że w rzeźni życie zwierząt ceni się bardziej, byłby – moim zdaniem – pochopny. Rzeźnik wie, iż w uśmiercaniu bezbronnego zwierzęcia nie ma absolutnie nic heroicznego. Myśliwemu, u którego w salonie stoi puchar za ustrzelenie setki lisów, taka myśl nawet nie przemknie przez głowę.
Piotr Kanikowski
FOT. NADLEŚNICTWO ZŁOTORYJA
z pozycji lisa ty jestes najwiekszym szkodnikiem i ja sie z tym zgadzam..A ty pisz po polsku.
Lisy to szkodniki które trzeba tępić i nie ma co dyskutować. A ty lustrator pisz po polsku.
Przeciez w tym zdaniu zawarta jest cała madrosc suwerena w postaci trutnia realizowana w ostatnim czasie.Komu z tym polemizowac..
a jaki sensik picowiec widzi do zdania>>Po prostu kolejny tendencyjny artykuł wpisujący się w modne ostatnio ataki na myśliwych, drwali, patriotów i idiotow. To takie modne…
Lustrator to taki trochę opozycjonista – zwyzywać, obrazić kogoś, rzucić hejtem (zresztą słabym jak notowania .Nowoczesnej) to jak najbardziej, of course. Ale żeby coś na temat i sensownego to nie dyrydy.
Po prostu kolejny tendencyjny artykuł wpisujący się w modne ostatnio ataki na myśliwych, drwali, patriotów. To takie modne…>..to taki zarcik czy wpis ..id..ty?Dodałbym i idiotow
DO TRUTALSKI: Na pewno nie konkurs strzelecki. Nie zabawa w to, kto zabije więcej zwierzątek.
No to jaki Pan widzi sposób? Skoro myśliwi są zbyt wesołkowaci dla Pana, to może zatrudnienie etatowego komando lub traperów którzy będą redukowali pogłowie i nie daj Bóg im się przy tym uśmiechnąć, bo jeszcze redaktor przyfoci.
DO TRUTALSKI: Kopiuję fragment felietonu, który Pan najprawdopodobniej ominął wzrokiem: “Jestem w stanie zaakceptować argument, że nadmiernie liczna populacja drapieżników stanowi zagrożenie dla równowagi biologicznej w przyrodzie. Zgodzę się, że dla dobra innych gatunków “higieniczny” odstrzał może być od czasu do czasu potrzebny. Jednocześnie uważam, że nawet wtedy polowanie nie może przybierać formy bezrefleksyjnej zabawy, parasportowej rywalizacji w skuteczniejszym zabijaniu, konkursu z nagrodami. Z tej perspektywy III Konkurs w Wabieniu Drapieżników o Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Złotoryja jawi mi się jako patologia.”
Panie Piotrze, proszę odrobić lekcje i zgłębić temat przerostu populacji lisa a tym samym redukcji pogłowia innych gatunków. A może ma Pan inny pomysł na redukcję tego drapieżnika inną niż odstrzał? Może ma Pan pomysł na zmniejszenie pogłowia dzików żrących kukurydzę rolnikom na potęgę? To, że myśliwy zrobi zdjęcie, powiesi trofeum na ścianie jest takie straszne? A nie martwi Pana życie wieprza czy kury żyjącej w gnoju i bez słońca, stłoczone, czekające na śmierć w ramionach maszyny?
Fajnie się pisze zza biurka. Pewnie jedząc kanapkę z szynką. Albo warzywami (które podżerają dziki, więc są wrogiem vegan. Ale oni o tym jeszcze nie wiedzą).
Po prostu kolejny tendencyjny artykuł wpisujący się w modne ostatnio ataki na myśliwych, drwali, patriotów. To takie modne…