KGHM w czerwcu 2017 r. bawił się zbyt niefrasobliwie, więc w lutym 2018 r. musiał posypać głowy popiołem.
W piątek w Toruniu zaprezentowano oratorium „Szlakiem Ikara”, poświęcone katastrofie smoleńskiej. Koncertowi patronował obecny osobiście na premierze marszałek Sejmu Kornel Morawiecki.
Nie jestem zaskoczony, że pieniądze na to przedsięwzięcie wyłożyła ze swego budżetu spółka KGHM Polska Miedź SA. Za grzechy się płaci. Skoro Kościół katolicki od XI wieku udzielał odpustów za pieniądze, to pewnie swoim grzesznikom udziela ich również sekta smoleńska. Nie ulega wątpliwości, że ktokolwiek w Polskiej Miedzi postanowił o przyznaniu dotacji na toruński koncert, stał pod ścianą. Po tym, jak 8 miesięcy temu podczas babskiego combru w Głogowie zakpiono sobie z ofiar Smoleńska, decyzja odmowna oznaczałaby definitywne odcięcie się od sekty, więc również od Jarosława Kaczyńskiego. Plakaty oratorium „Szlakiem Ikara”, opatrzone logiem KGHM, trzeba więc traktować jako lojalkę wystawioną przez prezesów Polskiej Miedzi prezesowi Prawa i Sprawiedliwości.
Za scenografię toruńskiego koncertu robiły wyświetlane na telebimach monstrualne zdjęcia wraku Tupolewa wśród skoszonych w Smoleńsku drzew. Choćby były jeszcze większe, nie są w stanie przesłonić malutkiego modelu samolotu z hasłem „Tu polewaj!”, który ktoś dla żartu ustawił przy barku z alkoholami podczas głogowskiego combru. Dlatego odpust nigdy nie będzie zupełny ani ostateczny. Nie mam złudzeń. Dopóki w oficjalnym rządowym przekazie będą obowiązywać dogmaty religii smoleńskiej, dopóty z Polskiej Miedzi będzie płynąć pokutniczy strumień pieniędzy na podtrzymanie tego kultu.
Piotr Kanikowski
FOT. Twitter.com/pigmalion55