Program opieki nad zwierzętami bezdomnymi w Legnicy nie wygląda dobrze. Ani w rzeczywistości, ani na papierze.
Podstawowa wątpliwość, jaka gnębi mnie po przeczytaniu tego dokumentu, jest taka, że nie wiem, po co powstał. Po to, żeby w systemowy sposób zapobiegać bezdomności zwierząt w Legnicy, czy tylko dla spełnienia wymogów biurokracji? Jest wyrazem autentycznej troski władz samorządowych o bezpańskie psy i koty czy raczej wytworem załganych hipokrytów chcących tanim kosztem wykpić się z obowiązków narzuconych przez ustawodawcę?
Zdaję sobie sprawę, jak ostro brzmią te zarzuty, i że nie mogę pozostawić ich bez uzasadnienia. Po pierwsze, chodzi mi o sformułowania, które pojawiają się w Programie. Gmina niby „zapewnia opiekę weterynaryjną” poszkodowanym zwierzętom, ALE tylko „w miarę możliwości finansowych w danym roku budżetowym”. Niby pokrywa koszty kastracji i sterylizacji kotów wolno żyjących, ALE tylko „w miarę posiadanych środków finansowych”. To niefortunne zastrzeżenie oznacza de facto zgodę, że życie jakiegoś bezdomnego kundla potrąconego przez samochód będzie zależeć od tego, czy jakiś frajer traktujący serio humanitarne wartości (weterynarz? wrażliwy obywatel?) zechce z własnej kieszeni pokryć koszt zabiegu. Albo że po przekroczeniu finansowego limitu nie będzie się już w Legnicy wyłapywać kotek do sterylizacji. Nie wiem, jaka jest praktyka. Być może taki przypadek nie zdarzył się i nigdy się nie zdarzy. Wobec tego po co urzędnicy (radni?) wpisują w dokument takie idiotyczne zastrzeżenia?
Po drugie, Program gwarantuje bezdomnym zwierzętom opiekę pielęgnacyjno-weterynaryjną w miejskim schronisku. Ale opieka opiece nierówna. Póki władze samorządowe nie sprecyzują standardu tej opieki, wolontariusze nie mają szans wymusić na pracownikach schroniska, by każdy pies był choćby na pół godziny dziennie wypuszczany z boksu, fachowo leczony, odpowiednio chroniony przed deszczem czy upałem, niepozbawiony kontaktu z ludźmi, etc.
Sytuacja z kotami browarnymi, sygnalizowane przez niezależne wolontariuszki problemy ze schroniskiem, brak wsparcia ze strony Straży Miejskiej to m.in. pochodna jakości legnickiego Programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi.
Piotr Kanikowski