Gdy Polacy, także w Legnicy, przywołują pamięć ofiar rzezi wołyńskiej, młodzi Ukraińcy wyciągają ręce do pojednania. Powtarzając gest polskich biskupów z 1965 roku wypowiadają słowa, które już raz zadziałały, diametralnie odmieniając nasze relacje z Niemcami: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
Ich apel – kilkuminutowy film, w którym wyrażają nadzieję, że bolesna przeszłość nie uniemożliwia Polakom i Ukraińcom dobrej wspólnej przyszłości – wywołał ferment na Facebooku. Niektórzy z moich rodaków zareagowali oburzeniem, interpretując go jako wezwanie do zdrady: sprzeniewierzenia się pamięci kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy zginęli z rąk zbrodniarzy UPA na Wołyniu i we wschodniej Małopolsce. Ale to nadużycie. W przesłaniu od ukraińskiej młodzieży nie ma niczego takiego, tak jak w głośnym liście z 1965 roku biskupi nie nawoływali, by zapomnieć o ofiarach niemieckich obozów zagłady czy wypędzonych z domów przedwojennych mieszkańcach Dolnego Śląska.
Co się stało, to się nie odstanie. Zła wyrządzonego konkretnym ludziom przez konkretnych ludzi często nie da się już naprawić. Chodzi więc tylko o to, by zamiast w amoku porównywać bez końca rachunki krzywd, w imię lepszej przyszłości odrzucić bagaż wzajemnych urazów i uprzedzeń. Nie widzieć w sąsiedzie zza granicy odwiecznego wroga genetycznie skażonego złem przodków, ale partnera, który dopóki sam nie zawini, zasługuje na szacunek.
Taki był sens listu polskich biskupów do biskupów niemieckich, i taki jest sens dedykowanego Polakom filmu ukraińskiej młodzieży. Rozumiem, rzecz jasna, że ze względu na nadawców waga tych dwóch komunikatów jest niewspółmierna. Nie sądzę, żeby film nieznanych użytkowników Facebooka miał taką siłę rażenia jak oficjalny dokument firmowany nazwiskami kardynała Wyszyńskiego, arcybiskupa Kominka i biskupa Wojtyły. Ziarno zostało jednak rzucone, a ziemia – ta ziemia – nie jest bynajmniej tak zła, by nie wydało plonu.
Piotr Kanikowski
FOT. SCREEN Z FILMU/ FACEBOOK.PL
pragmatyzm zrozumialy ale nie wiem czy akurat taki ukraincom przypadnie do gustu.Naszym zreszta… tez nie wiadomo..Co do Giedroycia..pisał juz o tym 50 lat temu ale nie widze zeby ktokolwiek sie na tym czegokolwiek uczył.Ci co popierali juz odeszli jak Nowak Jezioranski, Geremek etc.I tak trzymajac sie wolynia rozgrywanego przez rosje lekcewazymy jedna z madrzejszych rad madrzejszych Polakow.
Może i nie młodzieżowe, to pragmatyzm! Wystarczy poczytać trochę o demografii, migracjach i ekonomii, i włos się na głowie jeży co nas czeka za 30 lat! Dlatego skoro Ukraińcy i tak przyjeżdżają do nas do pracy (ostatnio z oczywistych powodów masowo), to lepiej żeby pracowali legalnie, tu płacili podatki, osiedlali się, zakładali rodziny. Ta nacja stosunkowo szybko się asymiluje (choć Białorusini szybciej), a potomkowie przyjezdnych, a zwłaszcza ich wnuki w przyszłości, będą już “normalnymi” Polakami.
Poza tym już Giedroyć pisał, że warunkiem sine qua non istnienia niepodległego państwa polskiego jest niepodległa Ukraina., Litwa i Białoruś (czyli poniekąd coś podobnego do koncepcji państw buforowych, J. Piłsudskiego).
jest.
pomijajac watek czy odchodzic w spokoju bratanie sie z przyjaciolmi zeby placili nam ZUS to jakies …. nie mlodziezowe.
“Najwyraźniej jedyną warstwa społeczna ustawiona do zgody pozostaje młodzież az tacy jak powyżej odejdą w spokoju.” Widzisz człowieku, mój wiek predestynuje mnie do “młodzieży”, więc, zgodnie z twoim tokiem myślenia, nigdzie nie mam zamiaru “odchodzić”. Historii mnie uczyć nie musisz, co się działo w dwudziestoleciu czy wcześniej, wiem doskonale. Wiem też, że od czasów Chmielnickiego Polacy (w tym “polskie pany”) nie mordowali Rusinów (tak tak, nie było przecież Ukrainy!), co ich potomkowie uczynili. A że mniejszościom narodowym poddanym polonizacji nie było “za różowo” w dwudziestoleciu, to już inna sprawa
to tak a propos prawdy ktora sie czesto porusza.Oczywista jest ze to nasza prawda jest prawdziwsza i tylko taka mozemy ujawniac.
zanim dowiecie sie o Wolyniu dowiedzcie sie o czasach przed Wolyniem jak przed druga wojna i wczesniej polacy traktowali chlopow ukrainskich i litewskich pracujacych na ich wlosciach.To zrozumiecie skad sie biora takie wolynie.I dziwne ze akurat o tym w szkolach ani dudu.
i tak tamramtam w starym stylu..Mozemy sie zbratac bo potrzebujemy pracownikow ukrainskich.Niech placa zus.NASZYCH poturbowano…. bo wczesniej poturbowano Ukraincow i zabroniono im grac.Czytajac takie durnoty jeszcze dlugo nie zbratamy sie jak widac.Najwyrazniej jedyną warstwa spoleczna ustawiona do zgody pozostaje mlodziez az tacy jak powyzej odejda w spokoju.
Ma Pan całkowitą racje, również uważam, że Polska i Ukraina powinny współistnieć w wzajemnym szacunku i przyjaźni, zwłaszcza, ze jesteśmy skazani na pracowników ukraińskich. Z uwagi na ubytek kilku milionów Polaków, “żywa substancja” osiedlającą się u nas i tu płacąca podatki jest wręcz bezcenna, w kontekście deficytu płatników składek na ZUS.
Ale… Wzajemne relacje powinny opierać się na prawdzie, nawet najboleśniejszej (vide przykład stosunków polsko – niemieckich). Poza tym zajścia na przejściu granicznym (ubiegły tydzień), gdy pobito polskich pracowników naukowych z UMCS i publicznie grożono im śmiercią, odwołując się do Wołynia, nie służą zbrataniu się obu narodów. I nawet jeśli odpowiedzialną za zajście jest grupka oszołomów, protestująca przeciwko zniesieniu małego ruchu granicznego (a wiec tracąca w konsekwencji jedyne źródło dochodów), to odium spada na całą społeczność.