Temat wypracowania, które sam sobie zadałem, brzmi: „Kiedy ma się siłę, można utracić rozsądek i przyzwoitość. Udowodnij to twierdzenie na przykładach z życia samorządów”. Łatwizna.
Wszyscy mamy w głowie świeże obrazki z obrad Rady Miejskiej Legnicy, gdzie radni Koalicji Obywatelskiej skumali się z radnymi Prawa i Sprawiedliwości, co pozwala im upokarzać prezydenta Tadeusza Krzakowskiego niemal na każdej sesji. Swoją drogą, prezydent podobnie traktował opozycję w latach, kiedy to on dysponował większością w radzie. Cztery miesiące temu karta się odwróciła i teraz to jemu – a nie np. Jarosławowi Rabczence – przychodzi częściej zagryzać zęby.
Mając większość, zjednoczona opozycja może przegłosować wszystko, i korzysta z tego na różne sposoby. Skrajnym są antydemokratyczne wnioski o zakończenie dyskusji, wykorzystywane nie w celu ukrócenia jałowych sporów, ale po to, by zamknąć usta krytykom. Radny Wojciech Cichoń miał rację, gdy w poniedziałek wytykał politycznym przeciwnikom ten rodzaj arogancji jako przeszkodę w stanowieniu dobrego prawa. Sprawa jest tym bardziej przykra, że wnioski o zakończenie dyskusji składał Maciej Kupaj, którego uważałem (i uważam nadal) za jednego z najlepszych radnych, jakich widziałem obserwując przez ponad 20 lat pracę różnych samorządów.
Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że legnicka zjednoczona opozycja chce tylko odreagować na sesji polityczne emocje. Utrzeć nosa prezydentowi. Udowodnić, że w tej kadencji może zrobić, co zechce. Lepiej gdyby zechciała dyskutować, w celu wypracowania rozwiązań najbardziej korzystnych dla mieszkańców. Wtedy dałoby się uniknąć błędów, przez które pracownicy opieki społecznej wciąż czekają na (niby przyklepane) podwyżki a włodarze sąsiednich gmin skarżą się wojewodzie na legnicką uchwałę o darmowych przejazdach dla uczniów.
Piotr Kanikowski