Dopóki Izabela P. uchodziła za zaginioną, cała Polska martwiła się o nią, współczuła rodzinie i kibicowała policji w poszukiwaniach. Z niepokojem obserwuję, jak stymulowana przez plotkarskie portale i media społecznościowe fala emocji zmienia się z sympatii do 35-latki w złość, nienawiść. Czuję bezradność wobec tej niebezpiecznej potęgi. Ludzie są jak owady, które bezrefleksyjnie miażdży.
Gdy piszę te słowa, Izabela P. przebywa pod opieką lekarzy, ale wciąż nie wiadomo, co działo się z nią pomiędzy 9 a 20 sierpnia. Do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności jej zaginięcia należy bardzo ostrożnie traktować poczynione w obecności bolesławieckiego prokuratora lapidarne wyznanie kobiety, że nie została porwana ani w jakikolwiek sposób skrzywdzona. Przecież może tak mówić, bo się się boi. Ponadto psychologia zna zjawisko syndromu sztokholmskiego, czyli irracjonalnej solidarności ofiar z osobami, które je przetrzymywały. Powściągliwość w oficjalnych komunikatach świadczy o odpowiedzialności prokuratury.
Opinia publiczna jest niecierpliwa, a portale internetowe wiecznie głodne newsów. Zamiast cierpliwie poczekać na ustalenia śledczych, internet konwulsyjnie produkuje kolejne artykuły o Izabeli P., opierając się na tym, co dostępne: wizjach jasnowidzów, bzdurnych komentarzach osób publicznych, plotkach, paplaninie mieszkańców Kruszyna.
Szczytów nieodpowiedzialności sięgnął (po raz kolejny) detektyw-celebryta Krzysztof Rutkowski, sugerując, że Izabela P. zniknęła i ukrywała się dla “fame`u”, internetowej sławy. Bezpodstawnie kreśli wizerunek pustej panny, która chciała się wylansować nie zważając na koszty akcji poszukiwawczej. W ten sposób podburza przeciwko 35-latce opinię publiczną, prowokuje do publicznego linczu. Ofiarami nagonki stają się też mąż Izabeli P., bliscy kobiety, Świadkowie Jehowy.
Słowa mają wpływ na ludzkie życie. Poczekajmy. I nie dajmy się podpuszczać plotkarzom.
Piotr Kanikowski
Pan redaktor troche odpływa.Syndrom sztokholmski.Troche pokory.To pan ocenia feruje wyroki.
Dziękuję za głos rozsądku. Ilekroć w mediach padnie wzmianka o Świadkach Jehowy, dziesiątki internetowych hien zjawiają się momentalnie, by gryźć bez opamiętania. Nawet artykuł o męczeństwie ŚJ w obozach koncentracyjnych może być kanwą do opluwania niewinnych. Jest to wynikiem 1)niewiedzy, 2)braku empatii, 3)powielania stereotypów, 4),odwagi’ anonimów, 5)wrogości wobec ŚJ i religii w ogóle. Takie jest społeczeństwo i to się nie zmieni, niestety
Kto jak kto, ale pan KR jest ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się na temat lansu w mediach!
nic nowego po sloncem.Jak juz jest ten rudkoski to brakuje mi jeszcze tylko opinii ksiendza w tym takze takiego od swiadkow jehowy.Przezyjmy to jeszcze raz w krainie idiotów.