Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Moje trzy grosze. Prezydent, który spadł z nieba

Przez   /   07/05/2015  /   No Comments

Jak się organizuje antysystemowy protest, musi irytować perfekcyjnie opanowana przez Bronisława Komorowskiego cudowna umiejętność nagłego pojawiania się i znikania. Bywa to irytujące również dla tych, którym nie w głowie protesty.

 

Legniczanom nie było dane zobaczyć, jak prezydent Bronisław Komorowski wysiada z Bronkobusa i przepychając się przez tłum przybija piątki obywatelom III Rzeczypospolitej, rozdaje autografy, bierze na ręce małe dzieci, uśmiecha się do zdjęć. Prezydent nie przyjechał do Letii, ale spadł w Letię z nieba. Nie było go i nagle buch – jest. Pobył chwilę wśród swojaków z Platformy, a potem nagle buch – nie ma go. Stałem przy głównych drzwiach i mogę przysiąść: nie wychodził. Teleportował się.

Co innego Andrzej Duda, którego kilka tygodni temu wysadzono z Dudobusa wprost na legnicki Rynek. Kandydat PiS-u twardo stąpał po ziemi, oblegany ściśle przez swoich wyborców, poklepywany, zagadywany, obściskiwany. Do dziś nie brak w mieście takich, co są gotowi całować granit dotknięty jego stopą. Słyszałem jak krzyczeli „Andrzej, musisz!” i nie przejmowali się pojedynczymi przechodniami, którzy tuż obok pomstowali na Kaczyńskiego z Maciarewiczem. Z propagandowego punktu widzenia, to był bardziej budujący obrazek niż zamknięte, elitarne spotkanie dla starannie wyselekcjonowanych gości.

Zastanawiam się więc, czy Bronisławowi Komorowskiemu nie jest głupio, że musi tak ukradkiem, chyłkiem, opłotkami uciekać przed obywatelami kraju, w którym jest (i chce być) prezydentem. Uważam, że stoi to w sprzeczności z godnością przypisaną temu urzędowi. Nawet gdyby na dziedzińcu Letii został obrzucony jajkami – na co chyba się nie zanosiło – powinien wyjść do ludzi, spróbować porozmawiać z sympatykami Nowej Prawicy albo przynajmniej przejść obok nich z podniesionym czołem. Wtedy wizyta w Legnicy byłaby jego moralnym zwycięstwem, a nie hucpą, za co wielu dziś ją uznaje.

Pamiętam sytuację sprzed kilku lat, gdy w trakcie kampanii parlamentarnej grupa podpuszczonych przez PIS kiboli zatrzymała w Lubinie autobus z działaczami Platformy Obywatelskiej. Objeżdżający swój okręg wyborczy Jacek Głomb i Robert Kropiwnicki mieli odwagę wysiąść, wysłuchać swych przeciwników i podjąć z nimi dyskusję. Rozmowa, oczywiście, okazała się niemożliwa: platformersi zostali zakrzyczani i wytupani. Ale w tej potyczce to Głomb z Kropiwnickim byli górą.

Jacek Głomb powtórzył ten manewr, gdy podczas obchodów 20-lecia wyjścia Rosjan z Legnicy pod Teatr Modrzejewskiej nadciągnęła prawicowa manifestacja. Wyszedł do niechętnego mu, ziejącego nienawiścią tłumu. To samo niedawno zrobił Lech Raczak, gdy PiS rozpętał nagonkę na spektakl o katastrofie smoleńskiej – podjął rozmowę z grupką protestujących. Żaden z nich nie unika trudnych spotkań. W kryzysowych sytuacjach nie teleportuje się do krainy ułudy.

Chyba dlatego z rozczarowaniem myślę o wizycie Bronisława Komorowskiego w Legnicy. Warto dodać, że nie popisali się jego sztabowcy, najpierw zapowiadając, a potem w pośpiechu odwołując spotkania door to door z mieszkańcami Legnicy. Natychmiast w niesprzyjających prezydentowi mediach pojawiły się informacje, że albo się ludzi przestraszył, albo zabrakło chętnych do ugoszczenia głowy państwa. Platforma Obywatelska sama się podłożyła. Wyszło, że boi się Polaków.

 

Piotr Kanikowski

 

 

 

 

 

 

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 3360 dni temu dnia 07/05/2015
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Maj 7, 2015 @ 10:05 am
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

charset=Ascii

Pijany kierowca z dzieckiem, metą i lewymi tablicami

Read More →