Zawołanie „Ratujmy demokrację!” nie działa. To tak, jakby ktoś zakrzyknął: „Ratujmy powietrze!” – ludzie w pierwszym odruchu się zaniepokoją, może nawet ktoś pobiegnie ratować powietrze, ale zaraz większość wzruszy ramionami, bo skoro da się oddychać, to po co ta panika. Znajdą się tacy, którzy w głównym wydaniu telewizyjnego dziennika będą robić teatralne wdechy i wydechy, by udowodnić reszcie społeczeństwa, że powietrza jest tyle samo co zawsze.
Polacy mogą wyrażać swoje poglądy. Odbywają się demonstracje. Pracuje Sejm i Senat. Prezydent i Trybunał Konstytucyjny stoją na straży Konstytucji. W mediach panuje pluralizm. Przygotowywane są demokratyczne wybory. Polska wstaje z kolan. I jednocześnie podnosi się z ruiny, w którą wpędziły ją rządy Platformy Obywatelskiej. Tak to wygląda z perspektywy człowieka, któremu do oddychania wystarczy telewizor.
Nawet jak ktoś się dusi – jakiś Piotr S., jacyś ekolodzy z Puszczy Białowieskiej, feministki, cudzoziemcy, Obywatele RP – to daleko od kamer TVP. Legniczanie przecież nie potykają się o policyjne płoty, ustawione przeciwko Polakom pod Sejmem i na Krakowskim Przedmieściu. Jeśli nie liczyć wymierzonego w kodziarzy incydentu z 2016 roku, nikt ich za poglądy nie wynosi z ulicy do suk, nie szarpie, nie upokarza, nie zastrasza i nie ciąga po sądach. Ludzie jeszcze nie rozumieją, po co im prawa mniejszości, wolność zgromadzeń, niezawisłe i niezależne sady, wolne media, Konstytucja albo Trybunał Konstytucyjny. Problem w tym, że gdy zrozumieją, będzie za późno.
Nie jestem przekonany, że rzeźba Jacquesa Tilly`ego, która w niedzielę przyjedzie do Legnicy, przemówi do wyobraźni lepiej niż przewijane na Facebooku zdjęcia i filmy z prodemokratycznych manifestacji pod Sejmem, antymiesięcznic Obywateli RP czy strajku kobiet. Na pewno nie wyobrażam sobie bardziej dosadnej ilustracji do tego, co się z nami dzieje, niż straceńczy gest Piotra S. – Szarego Człowieka. Miejsce, gdzie się podpalił, służby porządkowe co noc oczyszczają ze zniczy i co dzień Polacy zastawiają je na nowo lampkami oraz świeżymi kwiatami.
Tak to działa. Wydech. Wdech. I wydech. Do końca.
Piotr Kanikowski
DO TRUTALSKI: Pan czyta mnie pewnie od niedawna, więc nie wie, że pracuję nad tym od dwudziestu paru lat.
Redaktor to chyba szuka nowego zatrudnienia i sobie portfolio tworzy pod wybiórczą albo lisweeka