Walka z wiatrakami, to – od strony frazeologicznej – zawsze walka ze złem. Zło może być urojone lub nie, ale zawsze jawi się zewnętrznym obserwatorom jako silniejsze, nie do pokonania. I tylko Don Kichote wierzy, że jest inaczej. Tylko Don Kichote ma nadzieję.
Uprawiając romantyczną donkiszoterię łatwo się dorobić paru guzów, uśmiechów politowania lub wzgardy. Mimo to świat pełen jest błędnych rycerzy, którzy w imię własnych przekonań oraz wyższych wartości, w imię jakiegoś dobra, na widok wiatraków spinają konia i pochylają kopię.
Od dwóch tygodni kilku mieszkańców okolic Grodźca publicznie sprzeciwia się planom właścicieli gigantycznej, bardzo bogatej spółki z Bilbao i sprzymierzonych z Hiszpanami władz gminy Zagrodno, które chcą doprowadzić do postawienia farmy wiatrowej w jednym z najcenniejszych pod względem krajobrazowym zakątków Światowego Geoparku UNESCO Kraina Wygasłych Wulkanów. Lokalni włodarze tłumią próby przeprowadzenia merytorycznej dyskusji na ten temat i zaangażowania do niej większej części społeczeństwa. Lekceważą formułowane na różnych forach obawy a także formalne zastrzeżenia do podjętych przez Radę Gminy Zagrodno uchwał. Pozwoliły też na udział w procesie decyzyjnym radnemu, który zgodnie z zawartą z inwestorem umową za postawienie wiatraka na swoim polu będzie pobierał w przyszłości czynsz dzierżawny.
Zamiast merytorycznej dyskusji w wiejskich świetlicach, zapoczątkowano w internecie nagonkę na przeciwników lokalizowania elektrowni wiatrowych w sąsiedztwie jednej z największych atrakcji turystycznych geoparku UNESCO. Anonimowi hejterzy używają niemal wyłącznie argumentów “ad personam”; że ktoś jest kanalią, sprzedajnym redaktorkiem, skrzatem, ma kitkę lub łysinę, głośno krzyczy itd. Ten sam pogardliwy a w najlepszym razie lekceważący ton pojawił się w oficjalnych publicznych wystąpieniach wójta Piotra Janczyszyna oraz uwikłanego w korupcjogenną relację z inwestorem wiceprzewodniczącego Rady Gminy Zagrodno Marcina Karasińskiego. Ale najbardziej oburzająca jest wygłoszona na sesji uwaga wójta, że dla mieszkańców gminy Zagrodno liczy się kasa, kasa, kasa, a kwestie dotyczące ewentualnych zniszczeń w przyrodzie czy krajobrazie wszyscy mają w poważaniu.
Na mnie to działa mobilizująco. Po takich wystąpieniach mam ochotę roznieść te wiatraki w pył. Mam nadzieję, że jeszcze paru Don Kichotów w gminie Zagrodno zostało.
Piotr Kanikowski
FOT. PIXABAY
A ja jako zwykły mieszkaniec gminy Zagrodno jestem wdzięczny Panu redaktorowi za artykuły o naszej gminie ,bo nasza władza robi wszystko w ukryciu i w krzakach ,dzięki pisanych przez Pana artykułów czytelnicy dowiadują się prawdy.Tylko osoby mających coś do ukrycia bronią się atakiem używając słów niedopuszczalnych.Proszę Pana o pomoc mieszkańcom w uświadamianiu ich ile zła robi obecna władza.
A nie wydawał sie Panu dziwny ten cyrk zaraz po wyborze poprzedniej Pani Wojt zupelnie nieadekwatny do działania nowo wybranej wojt. Tak, to było juz wtedy na tym etapie i juz wtedy w szafie liczono pieniadze.A teraz motłoch za przyslowiowe grosiki zrobi wszystko i powie wszystko tak jak juz mozna zaobserwowac tutaj.Taki poeta od syfu to ten sam motłoch i nasz.I niech sie Pan nie poddaje bo jestem tu od dawna tylko dlatego ze kiedys Pan nie uległ motlochowi .Ale było to dawno temu a motłoch tez sie zmienia. A ze dla mieszkanców liczy sie tylko kasa jak powiedział wojt?Tak ja tez tak mysle i mysle ze zostanie Pan sam bo reszte sie zastraszy lub przekupi ale moze to i lepiej bo jak to wszytko szlag trafi to sie przynajmniej posmiejemy z durni.