Tomasz Kulczyński, burmistrz Chocianowa, straszy grupę, która chce go odwołać ze stanowiska. “Zrobię wszystko, żeby ci ludzie po nieudanym referendum zwrócili wszelkie jego koszty gminie” – zapowiada w rozmowie z dziennikarzem portalu Miedziowe.pl. Gdyby Kulczyński uzyskał taki wyrok, byłoby to nie tylko kuriozum, ale też koniec demokracji.
Wśród praw, jakie Rzeczypospolita Polska nadała swym obywatelom, jest prawo do referendum lokalnego. Mówi o nim wprost artykuł 170 Konstytucji RP: “Członkowie wspólnoty samorządowej mogą decydować, w drodze referendum, o sprawach dotyczących tej wspólnoty, w tym o odwołaniu pochodzącego z wyborów bezpośrednich organu samorządu terytorialnego.” Procedury obowiązujące referendarzy i resztę organizacyjnych szczegółów omawia ustawa. Byłoby fajnie, gdyby burmistrz Chocianowa przeczytał ją ze zrozumieniem przed udzieleniem dziennikarzowi wywiadu. Zauważyłby wówczas art. 40, ust 1: “Koszty referendum pokrywa się z budżetu jednostki samorządu terytorialnego, której dotyczy referendum”. Ustawodawca celowo nie wprowadził zasady odpowiedzialności finansowej referendarzy, bo w odróżnieniu od Tomasza Kulczyńskiego zależało mu na wspieraniu obywatelskich, prodemokratycznych postaw, a nie na trzymaniu ludzi krótko za pysk.
Burmistrz Chocianowa ma wykształcenie prawnicze, więc najprawdopodobniej wszystko to wie. Jeśli wie, to po co straszy swą opozycję kuriozalnym procesem o pieniądze? Próbuje wywołać zamieszanie w szeregach swoich przeciwników? Liczy, że ich przestraszy i skłoni do wycofania wniosku, który złożyli u komisarza wyborczego w Legnicy? Chce, by mieszkańcy rezygnowali z udziału w głosowaniu w obawie przed finansowymi konsekwencjami?
Stare powiedzenie o brzytwie, której chwyta się tonący, ma nowszą wersję. Zawdzięczamy ją Antoniemu Słonimskiemu, który trafnie zauważył, że tonący brzydko się chwyta. Poeta przesunął akcent z desperackiego, ryzykownego szukania ratunku, na kwestie natury estetycznej czy etycznej. Wskazał, że pewne zachowania ludziom honoru w żadnych okolicznościach nie przystoją. Nie wiem, czy Tomasz Kulczyński tonie – może tak, może nie. Bez wątpienia jednak tym razem brzydko się chwycił.
Piotr Kanikowski
a kotek miauczy ze strachu
lustratorek znowu szczeka
Zastanawiające jest to, że tak ciężko odwołać jest zło.
Magiczne słowo : FREKFENCJA.
Ale Chocianów są radę.
deny nie badz denny.Opowiesci i bajki to owszem ale w zlobku. Referendum nie udało sie nie przez grozbe wyrzucania bo nie bylo kogo i skad wyrzucac to i po co było straszyc… denny.Natomiast tak, kulczynskiego nalezy wyrzucic na zbity py..sk tylko dlatego ze nie wie skad sie tam wział i po co.
Jakoś w Zagrodnie groźby wyrzucenia z pracy za udział w referendum ci nie przeszkadzały..?