PWSZ2
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Moje trzy grosze. Budy z blachy

Przez   /   02/08/2017  /   2 Comments

Tzw. Ziemie Odzyskanie to – zdaniem Ziemowita Szczerka, literata i dziennikarza zajmującego się Europą Środkową – przygnębiające świadectwo cywilizacyjnego regresu. Jednoznaczny dowód na to, że Polska nie była w stanie zagospodarować przejętego po Niemcach majątku i że wciąż, nawet z unijnym cycem pod nosem, sobie z tym nie radzi.

Polacy kształtują obraz Legnicy od ponad siedemdziesięciu lat. Pobudowali olbrzymie osiedla mieszkaniowe, przykuwającą wzrok z odległości kilkudziesięciu kilometrów hutę miedzi, nowe drogi dla coraz liczniejszych i coraz bardziej luksusowych samochodów. A jednak trudno nie przyznać Szczerkowi racji. Za tezą o cywilizacyjny regresie przemawia porównanie wyglądu pl. Orląt Lwowskich, ul. Złotoryjskiej czy Najświętszej Marii Panny do przedwojennego Hindenburgplatz, Goldbergerstraße, Frauenstraße.. Po wyburzeniu osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych kamienic, z wstawioną w ich miejsce protezą w formie peerelowskich bloków, nawet odremontowany z mozołem i ukwiecony bajecznie Rynek wciąż będzie tylko cieniem dawnego Ringu. Więc potomkowie dawnych mieszkańców Liegnitz, wychowani wśród pożółkłych zdjęć i sepiowych widokówek z kuferka babci, mają prawo widzieć w nas barbarzyńców i niekoniecznie muszą przyjmować usprawiedliwienia, że przez 44 lata nie mogliśmy sam o sobie stanowić.

Nie wszystko da się zrzucić na bezradność (lub bezczynność) urzędników współodpowiedzialnych za wygląd kamienicy dawnego Dresdner Banku, kakofonię reklam na ul. Libana, budy z blachy i sklejki pod Zamkiem Piastowskim, pogruchotaną nawierzchnię placu Słowiańskiego, „podkowę” zamienioną w błotnisty parking, wymarłą.„Savię”, ruinę po browarze, zarastający chaszczami „Manhattan”… Miałbym problem z wymienieniem jakiejkolwiek legnickiej realizacji z ostatnich lat trzymającej poziom odziedziczonej po Niemcach architektury. Biblijne przykazanie, by czynić sobie ziemię poddaną, także w Legnicy potraktowaliśmy tak, jak myśliwi, którzy wymordowali tura żubra, żbika.

 

Piotr Kanikowski

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 2662 dni temu dnia 02/08/2017
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Sierpień 2, 2017 @ 1:00 pm
  • W dziale: wiadomości

2 komentarze

  1. skup poroża pisze:

    nauczyciele też są tu winni – za dużo tych egzaltowanych gadek o bitwie pod Legnicą i najeździe Mongołów – niby nic, a tak silnie działało to na podświadomość młodzieży i to przez całe dziesieciolecia, że jak wypiją to z automatu dewastują co się im tylko nawinie bo dalej w głębi duszy nadal czują się tu koczownikami – w wakacje jedyne co potrafią to pojechać gdzieś na jakiś spęd odurzyć się i wytaplać się błocie – a gdzie praca sezonowa i zdobywanie jakiejś praktyki zawodowej?

  2. xxx pisze:

    Panie Piotrze! Problem, jak sam Pan wie doskonale, jest o wiele bardziej złożony, niż krótka informacja Pańskiego autorstwa. Najpierw powinniśmy wyjść od sytuacji geopolitycznej końca II wojny na świecie, wskazać decyzje Wielkie Trójki o budowie nowego powojennego porządku, nie zapominać o nowych granicach, które (w założeniu) miały determinować pokój. Następnie winniśmy wskazać przypadek naszego kraju, de facto satelity ZSRR, pozbawionego suwerenności i biernie wykonujący polecenia z Moskwy. A te dotyczyły m.in. odebrania RP połowy terytorium na Wschodzie i zrekompensowaniu strat kosztem byłej III Rzeszy. “Odzyskanie” tych ziem było nie tylko propagandowym sukcesem dokumentującym “geniusz Wielkiego Wodza Rewolucji”, to było również (a może przede wszystkim”) praktyczne rozmieszczenie ludności zmuszonej do wyjazdów ze swoich rodzinnych stron, ludności którą gdzieś należało ulokować! A że często nasi rodacy po raz pierwszy w życiu stykali się z “nowinkami cywilizacyjnymi” (np. elektryczność, bieżąca woda, asfaltowe drogi etc.), dodatkowo przekonani o tymczasowości swojego położenia wraz z poczuciem obcości ziem i jej szeroko rozumianej infrastruktury, a także brakiem odczucia własności (i co za tym idzie i odpowiedzialności za zastany majątek), to w połączeniu z pejoratywnie kojarzącą się “niemieckością” tzw. Ziem Odzyskanych w powszechnym odczuciu, niejednokrotnie dewastowali użytkowane mienie, intensywnie je eksploatując (a czasem wręcz umyślnie niszcząc). Kolejne lata powojenne nie były o wiele lepsze dla sytuacji gospodarczej ZO, lansowane ochoczo przez władze zagrożenie ze strony RFN (słynny “rewanżyzm niemiecki”) przycichło nieco dopiero po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z tym krajem w 1970 r.! I o ile dopiero “za Gierka” tzw. “zwykli” Polacy zaczęli czuć się gospodarzami tych terenów (powoli zaczęto budować lub remontować prywatne domy), to wszechobecny model “zarządzania socjalistycznego” państwową własnością (czyli m.in. partactwo, lenistwo, złodziejstwo itd.) odcisnął silne piętno na wizerunek regionu (np. niszczejące pałace, które były siedzibami PGRów, sypiące się kamienice pozostające wcześniej w zarządzie lokalnych ADMów etc.).
    Ostateczne potwierdzenie “polskości” tych Ziem miało miejsce po zjednoczeniu Niemiec i ułożeniu przyjaznych stosunków z połączonym w jeden organizm sąsiadem (choć są oczywiście tacy, którzy nadal wierzą w niemieckie zagrożenie) na początku lat 90′. Od tego czasu zaczęto inwestować w budowę i/lub remont infrastruktury, oczywiście proporcjonalnie do możliwości finansowych. Przełomem była akcesja Polski w struktury UE i płynący z Brukseli zastrzyk finansowy.
    Dziś indywidualna własność stała się w końcu świętością w świadomości społecznej, czego przejawem są nowo powstające obiekty, wielu zaniedbanym przywracany jest dawny blask. Truizmem będzie stwierdzenie, że gros obiektów zostało bezpowrotnie straconych. Wydaje się jednak, że powoli sytuacja ulega poprawie… 70 lat po wojnie…
    Wracając jednak do początku, gdyby nie decyzje podejmowane przez możnych tego świata ponad naszymi głowami, nie zajęlibyśmy/zrujnowalibyśmy ZO, wciąż zamieszkując Kresy. Zapewne i tam dotarłaby cywilizacja, więc prawdopodobnie nie zajmowalibyśmy chatynek krytych słomą, z ubitą ziemią zamiast podłogi. Stało się inaczej. Powtórzę raz jeszcze, to nie my tworzyliśmy historię, nikt nie pytał nas o akceptację zaplanowanych działań!

    A opieszałość, niedbalstwo i brakoróbstwo lokalnych decydentów… to już zupełnie inna historia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

img_5342,mVqUwmKfa1OE6tCTiHtf

Koniec sporu zbiorowego w MOPS. Jest porozumienie

Read More →