Legnicka radna Aleksandra Krzeszewska i zastępca prezydenta Legnicy Krzysztof Duszkiewicz żyją na dwóch różnych planetach. Czy to dlatego od dwóch miesięcy zawodzą wszelkie próby nawiązania kontaktu w sprawie antyaborcyjnego billboardu straszącego dzieci przy ul. Wrocławskiej?
Na planecie Aleksandry Krzeszewskiej nie do pomyślenia jest powieszenie w ogólnie dostępnej publicznej przestrzeni powiększonego do wymiarów metr na metr zdjęcia przedstawiającego zmasakrowane, zalane krwią zwłoki dziecka. Tu nie pozwala się epatować okrucieństwem nawet w szlachetnym celu (obrona życia poczętego). Delikatną, podatną na urazy psychikę dziecka chroni się przed tego rodzaju szokiem. Dorośli są na tyle odpowiedzialni, empatyczni, by nie rozstrzygać swoich etycznych sporów przemocą na ulicy, którą ich bezbronne, delikatne, niewinne dzieci chodzą codziennie do przedszkola czy szkoły.
Na planecie Krzysztofa Duszkiewicza ulicy ani żadnych idących nią dzieci nie widać spoza stosu bardzo ważnych dokumentów. W dokumentach zaś zapisano dość powodów pozwalających wiceprezydentowi powiedzieć “To nie moja sprawa”. Antyaborcyjny billboard to nie sprawa wiceprezydenta Duszkiewicza, bo wisi na działce, która nie należy do miasta. Antyaborcyjny plakat to nie sprawa wiceprezydenta Duszkiewicza, bo “rola urzędu w procesie zgłaszania robót budowlanych mających na celu instalowanie urządzeń reklamowych kończy się w momencie przyjęcia zgłoszenia nośnika i nie dotyczy prezentowanych na nich treści”.
Wtrącam swoje trzy grosze, bo nie mogę patrzeć, jak komunikaty słane z jednej planety na drugą, od dwóch miesięcy giną w kosmicznej pustce.
Panie Krzysztofie! Pani Aleksandrze chodzi o to, by nie był Pan takim bezdusznym biurokratą i zamiast tłumaczyć się z nicnierobienia, po prostu zgłosił sprawę policji lub prokuraturze.
Pani Aleksandro! Panu Krzysztofowi chodzi o to, że zamiast wyzłośliwiać się w kolejnych interpelacjach mogłaby Pani załatwić problem, zgłaszając się na policję lub do prokuratury.
Mam nadzieję, że teraz wszystko jasne.
Piotr Kanikowski