Kadencja Sejmu dobiega końca, za chwilę ostatnie okrążenie. Toruńska posłanka Anna Sobecka z PiS-u, która złożyła już 1177 interpelacji, prowadzi. Jest bez wątpienia faworytką w tej konkurencji. Ale musi czuć na karku oddech naszego posła Henryka Kmiecika, dzielnego reprezentanta regionu legnicko-jeleniogórskiego.
Sobecka, wychowanica Ojca Rydzyka z Klubu Radio Maryja Toruń, narzuciła rywalom iście mordercze tempo. Składa dziennie 0,97 interpelacji, a w ostatnim półroczu jakby jeszcze przyspieszyła; to już jest 1,34 interpelacji na dobę. Z jednakową swobodą pyta o gaz łupkowy, obecność katolików w rządzie, grę aborcyjną, skandaliczną wystawę w galerii i zaniedbania urzędów skarbowych.
Jej odwieczny rywal Henryk Kmiecik, występujący w pomarańczowej koszulce Twojego Ruchu, zamarudził na starcie. Ruszył wolno, w pierwszym roku pisał 0,37 interpelacji na dobę, ale w drugim mocno przyspieszył do 1,21 interpelacji na dobę i od wielu miesięcy udaje mu się utrzymywać to wyśrubowane tempo. Biegnie po wewnętrznej stronie toru w tej szóstce najlepszych. Ale jeśli chce pokonać Sobecką – jeśli ma zostać posłem, który w VII kadencji złożył najwięcej interpelacji – to musi wykrzesać z siebie dodatkowe siły. Musi zdobyć się na jeszcze większy wysiłek.
- Taki jest ten wyczynowy sport – komentuje nasz ekspert. – Przy takich osiągach sama lektura odpowiedzi na interpelacje, pisanych przecież trudnym, urzędniczym językiem, byłaby zabójcza dla przeciętnego Polaka, który, jak pokazują badania, czyta mniej niż jedna książkę rocznie. A oni dają radę.
Od początku wyścigu komentatorzy podkreślają, że Kmiecik może mieć punkty ujemne za styl. Jego interpelacje przed złożeniem do Prezydium Sejmu są sztucznie rozszczepiane. Na przykład jeśli posłowi przyszła to głowy interpelacja „w sprawie rabunkowej gospodarki drzewnej w Lasach Państwowych”, to sprytnie rozbija ją na 17 dyrekcji regionalnych LP i zamiast jednej ma 17. Jeśli pyta o „nepotyzm, kumoterstwo i nieprawidłowości finansowe” w Zachodniopomorskim Oddziale Regionalnym Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, to co mu szkodzi zapytać o „nepotyzm, kumoterstwo i nieprawidłowości finansowe” w pozostałych 14 oddziałach ARiMR, w 15 oddziałach Agencji Nieruchomości Rolnych i w 15 oddziałach Agencji Rynku Rolnego? Regulamin na to pozwala. A statystyki puchną.
Posła Kmiecika mało widać w regionie. Choć od wyborów mijają 3 lata, część legniczan w ogóle się jeszcze nie zorientowała, że ma takiego nietuzinkowego reprezentanta w Sejmie. Ale taka jest właśnie cena wyczynowego sportu. Jeśli chce się mieć sukcesy w masowym składaniu interpelacji, to musi się to negatywnie odbijać na relacjach z wyborcami. Wyborcy muszą zrozumieć, że najwięksi sportowcy w historii świata to na ogół samotnicy, dziwacy, indywidualiści skoncentrowani na swej konkurencji, trochę oderwani od rzeczywistości.
Pozostali reprezentanci legnickiego regionu w konkurencji „najwięcej złożonych interpelacji” zostali daleko z tyłu. Najlepsza po Kmieciku posłanka Ewa Drozd z PO od początku kadencji złożyła zaledwie 67 interpelacji, co daje jej miejsce nieco powyżej połowy stawki. Prawie na końcu peletonu wloką się Norbert Wojnarowski ze średnią (1,2 interpelacji na rok) i Grzegorz Schetyna (0,8 interpelacji na rok). No cóż, na świecie nie brak ślimaków. Ani zajęcy.
Piotr Kanikowski