Legniczanie zazdroszczą Wałbrzychowi rozmachu inwestycji zainicjowanych za prezydentury Romana Szełemieja, ale prezydent Tadeusz Krzakowski spogląda za miedzę sceptycznie. Bo doświadczenie podpowiada mu, że kiedyś na tamtejszy samorząd spadnie koszt utrzymania budowanych dziś z takim zapałem filharmonii, parków kulturowych czy pływalni.
Z punktu widzenia Legnicy, już władowanie blisko 90 milionów złotych w kompleks Aqua Zdrój (najnowocześniejsza na Dolnym Śląsku kryta pływalnia, hala sportowo-widowiskowa, trzygwiazdkowy hotel) było ryzykowne. 95 milionów złotych na Park Wielokulturowy Stara Kopalnia można uznać za romantyczną fanaberię. A decyzja o wydaniu kolejnych 100 tysięcy na Centrum Kultury im. Wałbrzyskich Górników (filharmonia, hotel, studio nagrań, sale koncertowe, galeria sztuki, izba pamięci) graniczy z szaleństwem. Bo żadne z tych arcykosztownych przedsięwzięć nie ma szans, aby zarobić swoje utrzymanie. Bez dopływu gotówki z kasy samorządu filharmonia, pływalnia, super muzeum nie będą w stanie efektywnie funkcjonować.
Legnica na żaden aquapark się nie odważyła, bo to przedsięwzięcie z założenia deficytowe. Uruchomienie muzeum gromadzącego pamiątki po Sztabie Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej ciągle odkłada na lepsze lata. Hali sportowo-widowiskowej nie stawia, licząc, że weźmie to na siebie Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Witelona i problem z brakiem zaplecza dla szczypiornistów z czasem sam się rozwiąże.
Za priorytety uznano modernizację układu komunikacyjnego i przygotowanie gruntów dla inwestorów przemysłowych. Dobre drogi i atrakcyjne działki – to są podstawy, na których ma się zasadzać jej pomyślność. Prezydent stara się inwestować publiczne pieniądze w taki sposób, by nie generowały stałych kosztów, ale miejsca pracy i z czasem powiększyły wpływy do miejskiego budżetu.
W prestiżowych rankingach miasto Krzakowskiego bryluje. Niedawno w zestawieniu Państwowej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych „Gminy na 5!” uplasowało się o 27 oczek przed Wałbrzychem, a Związek Powiatów Polskich uznał je za najlepszy powiat grodzki w kraju i jeden z sześciu wzorowych samorządów. Naprawdę jest się czym chlubić. A mimo tego krytycy prezydenta co rusz stawiają mu Szełemieja za wzór. Włodarz Wałbrzycha od co najmniej kilku miesięcy robi w Legnicy za prymusa, podczas gdy Krzakowskiego wpycha się na siłę w oślą ławkę.
Tłumiona niechęć do prymusa doszła do głosu podczas jednej z niedawnych konferencji prasowych prezydenta Legnicy. Poirytowany Tadeusz Krzakowski zarzucił poprzedniemu zarządowi województwa faworyzowanie Wałbrzycha przy dzieleniu publicznych pieniędzy. Poskarżył się, że marszałek hojnie finansuje remonty wałbrzyskich arterii, podczas gdy Legnicy każe szukać środków na drogi we własnym budżecie. Zwrócił uwagę, że gdyby wyręczono go w walce z dziurami w asfalcie, to też mógłby przypodobać się opinii publicznej jako budowniczy efektownych basenów i hal.
O dziwo, ta wypowiedź Tadeusza Krzakowskiego nawet w Legnicy nie spotkała się ze zrozumieniem. Poseł Robert Kropiwnicki z PO ofuknął go przez media, by zamiast się mazgaić, wziął się do roboty. Przypomniano też ochoczo sprawność, z jaką Wałbrzych radzi sobie z pozyskiwaniem unijnych funduszy, zestawiając zawrotne sumy z, trzeba przyznać, umiarkowanymi sukcesami Krzakowskiego na tym polu. Tak. I można się tylko zastanawiać, dlaczego Legnica do tej pory nie postawiła pod ratuszem pomnika prezydentowi. Prezydentowi Szełemiejowi.
Piotr Kanikowski
PS: Nowy numer bezpłatnego 24 Tygodnika Legnica Lubin już dziś na rynku.
Drukuj
Email
