Obywatelki i obywatele Legnicy. Okupant zajął nasze trawniki i trotuary, skwery i parki, w których chcielibyśmy – wzorem reszty Europejczyków – rozkładać koce i kosze piknikowe. Nie szanuje elementarnej nienaruszalności granic piaskownic. Nie wstrzymują go barykady wznoszone wokół placów zabaw. Kala miejsca, po których stąpamy.
Nie uznaje świętości trawników przy kurii biskupiej. Bez względu na przekonania polityczne paskudzi pod oknami prezydenta Tadeusza Krzakowskiego. Psią kupą pod teatrem, muzeum, biblioteką, galerią sztuki, daje znać, że kultura jest mu zupełnie obca. Drwi sobie ze społecznych norm. I, niestety, jest górą.
Choćby duma narodowa kazała nam unosić czoła Bóg wie jak wysoko, rozsądek skłania raczej, by pochylać głowy. A jak ktoś jest krótkowidz, to powinien jeszcze wcisnąć okulary na nos, bo oto przyszło nam stąpać po Legnicy jak po polu minowym, bacznie rozglądając się dookoła, by nie wdepnąć w kupy zostawione przez psy okupanta.
Póki leży śnieg, możemy się oszukiwać, że nie jest tak źle. Że da się żyć. Że mimo wszystko świat jest piękny. Ale prawda jest taka, że świat zbrzydnie, gdy śnieg stopnieje, odsłaniając kloakę osiedlowych trawników.
Tak dawno zostaliśmy zepchnięci do defensywy, że nie myślimy, by mogło być inaczej. Po trosze przywykliśmy do tych upokarzających slalomów między psimi kupami, do wycierania butów o trawę, do rozpaczliwych prób usunięcia z podeszw smrodu zwierzęcych ekskrementów. Jeśli nie widząc szans na zwycięstwo nad kilkoma tysiącami faszystowskich niechlui wyprowadzających pupili na spacer – jeśli skapitulowaliśmy, wywiesiliśmy białe flagi, oddając tej hałastrze podwórka kamienic i przestrzenie między blokami – to nadeszła pora na bunt.
Przebrzydły okupancie! Dlaczego kupa twojego Reksia w salonie to twój problem, a taka sama kupa Reksia przed twoim blokiem to zmartwienie przechodniów? Dlaczego z prywatnego trawnika na działce sprzątasz pamiątki po pupilu, a gdy paskudzi na ogólnodostępny, trawnik udajesz, że tego nie widzisz?
Sygnał do insurekcji dał radny Sławomir Skowroński, kierując do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego stosowną interpelację. Doradza, by wódz naczelny na pierwszy ogień posłał w bój Straż Miejską, zbrojną w bloczki z mandatami. Skoro świt mieliby, municypalni harcownicy, wypadać dwójkami zza drzew i nękać spacerowiczów z psami przyłapanych na gorącym uczynku. To śmiały manewr, ale – jak słusznie zauważa redaktor Andrzej Andrzejewski z Radia Wrocław ? nic nie da, jeśli strażników zdecydowanie nie wesprą mieszczanie.
Być może wystarczyłoby, gdyby od czasu do czasu zwrócili uwagę okupującemu wspólną przestrzeń sąsiadowi, że jego pies właśnie zostawił w trawie coś, co bynajmniej nie pachnie fiołkami. Pomysł Radia Wrocław, by przy okazji cyknąć mu fotkę telefonem komórkowym i posłać ją MMS-em na straż, budzi we mnie moralne opory, ale kto wie, czy nie w którejś fazie wojny nie trzeba będzie sięgnąć również po metody tego typu.
Jeśli nie braknie legniczanom konsekwencji ani odwagi, to w końcu przyjdzie taka wiosna, kiedy będą mogli spacerować po mieście bez obawy, że wdepną w coś brzydkiego. I lato takie, że rozłożenie kocyka do opalania na osiedlowym trawniku przestanie być problemem.
Piotr Kanikowski
PS: Powyższy felieton zapowiada ukazanie się nowego numeru 24 Tygodnika Legnica Lubin. Jak zwykle można go za darmo zabrać do poczytania ze sklepów i urzędów w Legnicy i Lubinie. Życzymy miłej lektury i udanego weekendu.