Niektórzy kandydaci na listach do sejmiku, rady miasta lub powiatu powinni zostać oznaczeni gwiazdeczką. Znaczenie gwiazdeczki objaśniałby umieszczony na dole karty do głosowania przypis o takiej mniej więcej treści: „Kochany Wyborco, właśnie dajesz mi się robić w bambuko. Chyba nie myślisz, że przyjmę ten mandat i będę Cię reprezentował”.
Na liście kandydatów do dolnośląskiego sejmiku gwiazdeczkę bez wahania umieściłbym przy nazwisku Roberta Raczyńskiego, bo – idę o zakład – ani mu w głowie siedzieć na jakiś nudnych sesjach we Wrocławiu, skoro stanowisko prezydenta Lubina na kolejne cztery lata ma w zasadzie jak w banku. W wyborach do samorządu województwa startuje z wyrachowania, gdyż tylko w ten sposób można zwiększyć szanse jego mniej błyskotliwych i mniej popularnych kolegów z komitetu Bezpartyjni Samorządowcy na zdobycie mandatu. Bez tego lisiego fortelu część z nich nie dałaby rady co lepszym rywalom z innych ugrupowań. 17 listopada, gdy Państwowa Komisja Wyborcza poda wyniki głosowania, Robert Raczyński oświadczy, że zrzeka się miejsca w sejmiku na rzecz następnego w kolejce Bezpartyjnego Samorządowca.
Robert Raczyński przećwiczył już ten manewr w 2010 roku, kiedy jako kandydat KWW Rafała Dutkiewicza w wyborach do sejmiku zgarnął co 10 głos w swoim okręgu. Czy 17 tysięcy jego wyborców nie poczuło zawodu, gdy odmówił przyjęcia mandatu i sukcesja przeszła na Tymoteusza Myrdę, popieranego przez niespełna 5 tysięcy Dolnoślązaków? Kto wie, czy gdyby nie ten fortel, miejsce zajęte ostatecznie przez Myrdę nie przypadłoby Markowi Wojnarowskiemu z PO lub Janowi Zubowskiemu z PiS-u, którzy w tych samych wyborach osiągnęli wynik o 2 tysiące głosów lepszy.
Nie tylko Raczyński zasłużył na gwiazdkę. To samo dotyczy burmistrza Polkowic Wiesława Wabika, prezydenta Bolesławca Piotra Romana (KWW Bezapartyjni Samorządowcy) czy prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza (KWW Obywatelski Dolny Śląsk). Ich nazwiska, szalenie popularne w regionie, pełnią tę samą rolę, co zanęta, którą wędkarze wrzucają do wody aby zwieść ryby, nieświadome, że właśnie odbywa się jakieś polowanie. Jeśli to cynizm, warto, aby wyborcy byli go świadomi. Ja jednak ani myślę potępiać prezydenta Lubina w czambuł, bo przecież nie on wymyślił taką ordynację a jego komitet nie jest ani pierwszym, ani jedynym, który wykorzystał możliwość oszukania wyborców dla lepszego wyniku wyborczego. Raczyński, Dutkiewicz, Wabik, Roman nie robią absolutnie nic, na co by nie pozwalało polskie prawo. Ale…
To tak, jakbyś zamówił w restauracji łososia z kawiorem a kelner przyniósł ci zwykłego śledzia w oleju. Jakbyś kupił DVD z oscarową „Infiltracją” Martina Scorsese a w pudełku znalazł płytę z tandetną nawalanką. Jakbyś wysiał pomidory, a wzeszły nagietki. A ten, kto podsunął ci kartę dań w restauracji, od początku wiedział, że nie ma w niej ani łososia, ani kawioru, tylko śledzie, śledzie, śledzie i dużo oleju.
Przypadek Artura Urbańskiego, urzędującego burmistrza Jawora, który na sejmikowej liście KWW Bezpartyjni Samorządowcy zajmuje trzecią pozycję, jest trochę odmienny, bo na półtora miesiąca przed wyborami jego reelekcja nie wydaje się wcale tak niezachwianie pewna jak wyborcze zwycięstwo Raczyńskiego, Wabika czy Romana. Tu w grę może wchodzić banalne zabezpieczenie tyłów: gdyby wyborcy w Jaworze zdecydowali się zmienić włodarza miasta, Urbańskiemu na otarcie łez zostanie przynajmniej miejsce w sejmiku. Jednocześnie jest to polityk na tyle wyrazisty i popularny, że może razem z innymi liderami „pociągnąć listę” i dołożyć się do wspólnego sukcesu.
Z podobnych powodów waham się, czy należałoby wyróżnić gwiazdkami tudzież stosownym przypisem nazwiska Jarosława Rabczenki (PO) oraz Wacława Szetelnickiego (PiS). Obaj kandydują do fotela prezydenta Legnicy i jednocześnie obaj są liderami partyjnych list do rady miasta, ale póki ich zwycięstwo wyborcze wydaje się zaledwie hipotetycznie możliwe, trudno stawiać zarzut, że świadomie manipulują wyborcami.
Premiowanie ugrupowań za cynizm i wyrachowanie wydaje mi się mało wychowawcze. Dlatego sugerowałbym, aby przed wrzuceniem karty do urny wyborczej przeanalizować listy także pod tym kątem. Ja tak zrobię.
Piotr Kanikowski