Troska radnego Macieja Kupaja o pracujących rodziców, którzy nie mają z kim zostawić dzieci podczas wakacji, nie znalazła zrozumienia u przedstawicieli rządu. Legniczanin próbował zainteresować sprawą premier Ewę Kopacz, ale został odesłany do samorządu. Czyli na szczaw.
Maciej Kupaj chciałby, aby półkolonie w mieście kończyły się później niż o godzinie 14 czy 15, bo część rodziców jeszcze wtedy jest w pracy i nie może zająć się dziećmi. Chciałby też, aby – jeśli zachodzi taka potrzeba – można z nich było korzystać nie przez jeden turnus, ale przez całe wakacje. Interweniuje w tej sprawie u prezydenta Legnicy, ale – przekonany, że problem jako ogólnopolski wymaga rozwiązań systemowych- napisał też do premier Ewy Kopacz. Jej kancelaria przekierowała list radnego do Ministerstwa Edukacji Narodowej, które – mówiąc kolokwialnie – nie czuje bluesa.
Emilia Różycka, naczelnik Wydziału Jakości Edukacji w MEN, zwraca uwagę na ograniczenia systemowe, tzn. Kartę Nauczyciela przyznający pedagogom prawo do urlopu przez całe ferie szkolne. “Szkoły nie mają obowiązku zapewnienia opieki nad dziećmi w czasie ferii i wakacji” – czytamy w odpowiedzi ministerstwa. “Natomiast wychodząc oczekiwaniom pracujących rodziców wypoczynek dla dzieci w czasie wakacji i ferii zimowych mogą organizować samorządy.” Emilia Różycka przywołuje art 7 ustawy o samorządzie gminnym z 1990 roku, w którym pisze się, że zaspokajanie potrzeb wspólnoty należy do zadań gminy.
Cała nadzieja pracujących rodziców, których rzecznikiem stał się Maciej Kupaj, jest zatem w prezydencie Tadeuszu Krzakowskim. Radny wciąż czeka na odpowiedź ratusza na swoją interpelację.