Rada Miejska Legnicy przyjęła budżet na rok 2023. Już dziś brakuje w nim 6 mln zł wpływów z tytułu podatku od nieruchomości. Prezydent chce latać tę dziurę w trakcie roku, wprowadzając korekty. Według radnego Macieja Kupaja, budżet na 2023 r. przypomina wciągane na siłę spodnie o dwa numery za ciasne.
Ledwie zaczęła się sesja budżetowa, ogłoszono przerwę, by komisja budżetu i finansów mogła przedyskutować autopoprawki do projektu budżetu przekazane radnym w piątek po godz. 16, tuż przed wigilią. Zmiana dotyczyła głównie wprowadzenia 750 tys. zł niezbędnych, by po Nowym Roku dokonać dodatkowego zakupu węgla dla mieszkańców. Poza tym prezydent proponował szereg przesunięć środków między różnymi działami. Przerwa przedłużyła się znacznie. Po ponad dwóch godzinach komisja zdecydowała, że nie będzie opiniować zgłoszonych poprawek, ale zawnioskuje o przeniesienie sesji budżetowej na styczeń, aby wszystko dokładnie przeanalizować.
Po wznowieniu obrad większość radnych uznała, że chce głosować nad budżetem już teraz.
Za przyjęciem budżetu zagłosowało 14 radnych: Ignacy Bochenek, Wojciech Cichoń, Ewa Czeszejo-Sochacka, Elżbieta Dybek, Marek Filipek, Ryszard Kępa, Grażyna Pichla, Bogumiła Słomczyńska, Piotr Żabicki (KR KWW Tadeusza Krzakowskiego), Jolanta Kowalczyk, Andrzej Lorenc, Zbigniew Rogalski, Marta Wisłocka (PiS) oraz Krystyna Barcik (niezależna). Przeciwko było 6 radnych: Aleksandra Krzeszewska, Maciej Kupaj, Piotr Niemiec, Jarosław Rabczenko (KO), Arkadiusz Baranowski, Łukasz Laszczyński (niezależni). Nie wziął udziału w głosowaniu Jan Szynalski (KO). Nieobecne były: Karolina Jaczewska Szymkowiak, Joanna Śliwińska-Łokaj.
Budżet Legnicy na 2023 r. zakłada 689 mln zł po stronie wpływów i 754 mln zł po stronie wydatków. Oznacza to deficyt (różnicę między wpływami a wydatkami) na poziomie 65 mln zł. W rzeczywistości ten deficyt już na wejściu jest większy o 6 mln zł, bo rada miejska w listopadzie i grudniu odrzuciła prezydencki projekt uchwały, która miała o tyle zwiększyć wpływy z tytułu podatku od nieruchomości.
Ten wątek powracał jak refren podczas burzliwej sesji budżetowej. Prezydent Tadeusz Krzakowski wypominał radnym opozycji, że nie zatroszczyli się o wpływy do budżetu, przez co będzie miał problem ze zrealizowaniem np. zaplanowanych podwyżek (7,8 proc.) dla pracowników jednostek gminy. Radni opozycji, odbijając piłeczkę, wskazywali świeże przykłady rozrzutności włodarza Legnicy: zakup samochodu osobowego dla urzędu miasta, maksymalną podwyżkę prezydenckiego uposażenia, kosztowne, rozciągnięte w czasie albo wręcz zbędne inwestycje w rodzaju budowy ronda na pl. Słowiańskim.
- Budżet na 2023 r. jest bardzo napięty. Przypomina spodnie o dwa numery za ciasne, które próbujemy na siłę wciągnąć – komentował radny Maciej Kupaj (KO). Przypomniał, że najprawdopodobniej na przełomie stycznia i lutego dojdzie w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej do strajku, a rozwiązanie tego narastającego latami kryzysu płacowego będzie wymagało pieniędzy, których nie ujęto w budżecie. Prezydent nie przewidział też zwiększonych wydatków na energię elektryczną.
- Ten budżet będzie bardzo trudny – mówił Jarosław Rabczenko, przewodniczący Klubu radnych Koalicji Obywatelskiej. – Z jednej strony działania rządu doprowadziły do pauperyzacji samorządów. Z drugiej kumuluje się efekt wieloletnich zaniedbań prezydenta Tadeusza Krzakowskiego. Pierwsza z brzegu kwestia to zadłużenie miasta, którego spłata zajmie kilkadziesiąt lat, obciążając pokolenia naszych dzieci i wnuków. Łatwo się brało kredyty. W 2021 r. koszt obsługi zadłużenia wynosił poniżej 3 mln zł, a w przyszłym roku same odsetki do zapłacenia to 21 mln zł.
Według Ignacego Bochenka, przewodniczącego Klubu Radnych Komitetu Wyborczego Wyborców Tadeusza Krzakowskiego, budżet jest faktycznie trudny i ambitny. – Zwłaszcza w sytuacji, kiedy rada miejska nie przyjęła uchwał okołobudżetowych, – Jego realizacja będzie wyzwaniem dla prezydenta i jego służb – mówił Ignacy Bochenek. – To dobry budżet. Mimo trudności, utrzymuje proinwestycyjny kurs. Realizujemy inwestycje za 150 mln zł. Otrzymaliśmy dofinansowanie do 14 zadań inwestycyjnych.
Jolanta Kowalczyk, szefowa Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości, ma nadzieję, że w trakcie roku będzie możliwość wprowadzenia do budżetu zadań, których jej w prezydenckim projekcie zabrakło. Chodzi – jak wyjaśniało – o drobne sprawy, np. zagospodarowanie podwórek. – Popieramy ten budżet, choć mamy do niego bardzo wiele zastrzeżeń – mówiła.
Tadeusz Krzakowski miał pretensje do radnych KO. – Przez 4 lata robicie wszystko, by nic się nie udało – zarzucał opozycji.
FOT. PK