GKS Bełchatów – spadkowicze z ekstraklasy, pierwsza obecnie drużyna w pierwszej lidze – będą w niedzielę rywalami Miedzi Legnica. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że im silniejszy przeciwnik, tym większa mobilizacja w legnickiej drużynie. I to by było tyle o nadziei.
Nie tracą jej piłkarze Miedzi. – Zawsze uważałem, że trzeba mierzyć wysoko, dlatego cały czas wierzę, że w Bełchatowie możemy powalczyć o zwycięstwo – mówił kilka dni temu Wojciech Łobodziński w wywiadzie dla portalu MiedzLegnica.eu. Jego zdaniem jeden wygrany mecz na wyjeździe może sprawić, że zła passa z poczatku sezonu w końcu się odwróci.
Teoretycznie sytuacja Miedzi w niedzielę nie wygląda dobrze. Legniczanie grają równie ładnie, co nieskutecznie i w efekcie zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Rywale z Bełchatowa przeciwnie, na boisku niekoniecznie się podobają, ale odnoszą zwycięstwo za zwycięstwem i patrząc na punktację trzeba ich uznać za najlepszą drużyną w tym sezonie. GKS-owi Katowice, z którym Miedź przegrała w poprzedniej kolejce 0:1, bełchatowianie wpakowali pięć goli nie tracąc ani jednej bramki. Trener Kamil Kiereś pracował kiedyś jako asystent Rafała Ulatowskiego.
- Jedziemy do lidera, więc jest szacunek, ale znamy też swoją wartość. Wszyscy powtarzają, że gramy lepiej, niż wskazuje na to liczba punktów, więc do Bełchatowa jedziemy walczyć o zwycięstwo ? mówi trener Ulatowski. -Nie mam żadnych zastrzeżeń do ambicji i woli walki zawodników. Wszyscy bardzo chcemy wygrywać, ale jesteśmy nieskuteczni. Jak zaczniemy wykorzystywać sytuacje, które stwarzamy, to będziemy wygrywać.
Mecz zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 12.30 w Bełchatowie.