W czerwcu Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego uruchomi połączenia kolejowe pomiędzy Legnicą a Lubinem. Ale mieszkańcy Rzeszotar, Raszówki, Gorzelina i Chróstnika na pociągi będą mogli tylko popatrzeć z odnowionych za publiczne miliony peronów. We Wrocławiu zdecydowano, że pociągi Kolei Dolnośląskich nie będą zatrzymywać się na ich stacjach.
Dlaczego? Tłumaczy Michał Nowakowski, rzecznik prasowy marszałka: – Pociągi Kolei Dolnośląskich tworzą połączenia regionalne, komunikując ośrodki miejskie o największym natężeniu ruchu pasażerskiego. Rolą samorządów gminnych i powiatowych jest organizacja dowozu pasażerów z mniejszych miejscowości do miejsc gdzie podróżni będą mogli skorzystać z połączeń regionalnych. Pociągi na linii Legnica-Lubin będą zatrzymywać się w tych dwóch miastach, dzięki czemu czas podróży na tym odcinku wyniesie około 20 minut. Cały dystans między Wrocławiem a Lubinem Koleje Dolnośląskie będą pokonywać w ciągu około godziny. Wzajemnie uzupełnianie się komunikacji regionalnej i lokalnej pozwala na przyspieszanie połączeń i wpływa korzystnie na proponowaną ofertę przewozową.
Po skreśleniu z rozkładu 4 stacji podróż z Lubina do Legnicy skróci się o 4 minuty w porównaniu z wcześniejszymi wersjami rozkładu jazdy.
Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego chwali się, że przywróci dostęp do kolei 75 tysiącom mieszkańców Lubina – i to prawda. Jednocześnie jednak utrudni dostęp do jakiejkolwiek komunikacji prawie 3 tysiącom mieszkańcom Rzeszostar (gmina Miłkowice), Raszówki, Gorzelina i Chróstnika (gmina Lubin). Prywatni przewoźnicy, którzy dziś łączą te wsie ze światem, po wskrzeszeniu połączeń kolejowych pomiędzy Lubinem a Legnicą utracą pasażerów i zaczną likwidować nieopłacalne kursy.
Ludzie w wioskach obserwowali, jak PKP Polskie Linie Kolejowe modernizuje linię nr 289 i odbudowuje dla nich perony. Cieszyli się, że będą mieli wygodny dojazd do miasta. Teraz wzbiera w nich rozgoryczenie i wściekłość. Niektórzy dopatrują się w tym politycznego oddziaływania prezydenta Lubina. Uważają, że mógł wykorzystać swoje wpływy w UMWD, aby odegrać się na mieszkańcach skonfliktowanej z nim wiejskiej gminy Lubin. W zarządzie województwa za transport odpowiada wicemarszałek Tymoteusz Myrda (Bezpartyjni Samorządowcy), jeden z długoletnich współpracowników Roberta Raczyńskiego.
FOT. KOLEJE DOLNOŚLĄSKIE